Od lutego przyszłego roku wchodzą w życie kolejne regulacje wynikające z unijnego tzw. Pakietu mobilności. Przewoźnicy domagają się jednak zmian w przepisach o wynagradzaniu kierowców.
Od lutego przyszłego roku wchodzą w życie kolejne regulacje wynikające z unijnego tzw. Pakietu mobilności. Przewoźnicy domagają się jednak zmian w przepisach o wynagradzaniu kierowców.
Już w tej chwili firmy transportowe wykonujące operacje międzynarodowe muszą wypłacać wynagrodzenia kierowcom według minimalnych stawek obowiązujących w danym kraju. Natomiast od lutego przyszłego roku kierowca podczas objętej delegowaniem pracy będzie musiał otrzymać wynagrodzenie w takiej samej wysokości, w jakiej otrzymuje je miejscowy pracownik zatrudniony na analogicznym stanowisku pracy. Co więcej, na poczet wynagrodzenia nie będzie można zaliczyć diet i ryczałtów za noclegi.
– To oznacza, że koszty pracy wzrosną nawet o 100 proc. A przecież już obecnie stanowią one 25–30 proc. wszystkich kosztów przewoźników – mówił wczoraj w Sejmie Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska, podczas specjalnego posiedzenia komisji infrastruktury w sprawie problemów branży.
– W rezultacie albo będziemy dokładać do biznesu, albo wypadniemy z europejskiego rynku, którego jesteśmy liderem. A przecież zatrudniamy ponad 350 tys. pracowników – ostrzega Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce, które również domaga się zmian w przepisach dotyczących wynagradzania kierowców. Jednocześnie przyznaje, że nawet w środowisku nie ma zgody co do kierunku zmian. Przedstawiciele ZMPD postulują np. stworzenie odrębnego branżowego systemu wynagradzania dla kierowców. To jednak od lat napotyka na zdecydowany opór ze strony rządu, który obawia się, że ustępstwo wobec jednej branży pociągnie za sobą roszczenia kolejnych.
Z kolei TLP postuluje zmianę podstawy opodatkowania i oskładkowania płac w transporcie w ten sposób, aby po podwyższeniu wynagrodzeń, wynikającym z konieczności dostosowania się do unijnych płac, podatki i składki były jednak naliczane od średniego wynagrodzenia w Polsce, czyli ok. 5,6 tys. zł. Takie rozwiązanie stosowane jest do innych grup pracowników delegowanych, jak np. budowlańcy.
– Zastosujcie nam podobne przepisy w transporcie. Dlaczego chcecie zarżnąć jedyną branżę, która osiągnęła taki sukces? Pomóżcie nam. My nie chcemy płacić mniej, lecz nie chcemy płacić znacząco więcej – mówił prezes TLP.
Zdaniem Macieja Wrońskiego jeśli przepisy nie zostaną zmienione, duże i średnie polskie firmy przeniosą się np. do Niemiec. Skoro i tak będą musiały ponosić „niemieckie” koszty, to przynajmniej zyskają dostęp do tamtejszego ogromnego rynku przewozów krajowych. – Zresztą takie było założenie zachodnich polityków (wprowadzających Pakiet mobilności – red.), że jak wykonujesz na Zachodzie pracę, to załóż firmę na Zachodzie. Czy chcemy w tym momencie im pomóc? – pytał retorycznie Maciej Wroński.
Przedstawiciele rządu zapewnili, że pracują nad projektem zmian w przepisach, jednak branża będzie się mogła z nim zapoznać dopiero po wstępnej akceptacji Rady Ministrów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama