Po protestach samorządów i przewoźników w KPO udało się wydzielić prawie 1 mld euro na zakup pociągów lokalnych. Jest też więcej pieniędzy na przebudowę torów.

Brak środków na kolej regionalną był często stawianym zarzutem wobec Krajowego Planu Odbudowy. Pierwotnie uwzględniono w nim tylko obsługującą przewozy dalekobieżne spółkę PKP Intercity, która miała otrzymać pieniądze na zakup 38 nowoczesnych pociągów piętrowych. Wywołało to ogromny sprzeciw samorządów województw i przewoźników. Protesty przyniosły skutek. W KPO ostatecznie znalazło się 982,5 mln euro na zakup taboru dla kolei regionalnych. Z tego 482,5 mln euro będzie do podziału w ramach grantów, a 500 mln euro w trybie pożyczkowym. W obu przypadkach przewoźnicy będą mogli starać się o środki w konkursach. Według założeń łącznie w ramach KPO będzie można kupić 145 elektrycznych składów regionalnych, co pozwoli m.in. wymienić najstarsze pociągi, których wiek nierzadko sięga 50‒60 lat. Harmonogram zakłada, że podpisanie umów o dofinansowanie zakupu taboru dla zwycięzców konkursu nastąpi najpóźniej w III kw. 2023 r. Dostawy pojazdów mają się zaś zakończyć we wrześniu 2026 r. Spółka PKP Intercity, która dostanie na nowe pociągi 400 mln euro, jest w korzystniejszej sytuacji, bo w odróżnieniu od regionalnych przewoźników nie musi startować w konkursach.
‒ Program minimum w zakresie starań o pieniądze na tabor regionalny został osiągnięty. Przypomnę, że jeśli chodzi o liczbę pasażerów, to PKP Intercity obsługuje tylko ok. 15 proc. rynku. Brak środków dla kolei lokalnej był całkiem niezrozumiały – mówi Patryk Wild, radny Sejmiku Województwa Dolnośląskiego. Dodaje, że w ostatecznej wersji KPO udało się wywalczyć jeszcze jeden korzystny dla regionów zapis. – Pieniądze na modernizację linii nie będą jedynie dla spółki PKP Polskie Linie Kolejowe. Dostaną je też inni zarządcy. Teraz jest szansa, że środki trafią na odbudowę linii, które przejmuje Dolny Śląsk – zaznacza Wild. Region stara się przejmować od PKP PLK, a potem przywracać do życia nieczynne od lat lokalne trasy. Władze Dolnego Śląska zaznaczają przy tym, że udaje im się remontować tory znaczniej taniej niż państwowy zarządca, bo zakres rewitalizacji jest dostosowany do lokalnych potrzeb. Region ma w planach przywrócenie połączeń, które będą służyć dojazdom do pracy, do szkoły np. do Wrocławia czy Jeleniej Góry, a także turystom – np. do Karpacza czy Świeradowa-Zdroju. To wszystko ma zachęcić do przesiadki do pociągów i pomóc w zmniejszeniu korków na drogach prowadzących do tych miast.
Łącznie na modernizację głównych i regionalnych tras kolejowych ma trafić w ramach KPO prawie 2,4 mld euro. To ok. 300 mln euro więcej niż przewidywano na ten cel dotychczas. Na razie nie wiadomo jeszcze, jaka część całej kwoty trafi na trasy lokalne i jak będą te środki przydzielane. Według założeń w ramach KPO uda się zmodernizować ok. 480 km tras, w tym 300 km to główne linie należące do europejskiej sieci TEN-T. Jednym z przedsięwzięć ma być podwyższenie prędkości do 250 km/h na prowadzącej z Warszawy na południe Polski Centralnej Magistrali Kolejowej.
Wiadomo też, że z puli na tory 100 mln euro trafi do spółki Centralny Port Komunikacyjny na przygotowanie budowy nowych tras. W tym przypadku chodzi wyłącznie o finansowanie prac projektowych. Rzecznik CPK Konrad Majszyk precyzuje, że chodzi o przygotowanie dokumentacji odcinków z Ostrołęki przez Łomżę do Giżycka (nowy łącznik z Mazurami), ze Stalowej Woli do Rzeszowa, od strony Lublina do Zamościa i fragmentu szybkiej linii z Wrocławia do Czech.
W KPO zapisano też 175 mln euro na rozwój transportu intermodalnego, czyli np. na terminale, dzięki którym towary będzie można przeładować z ciężarówek do pociągów. Na tle Europy przewozy ładunków koleją u nas wciąż są na niskim poziomie.
Nowością w ostatniej wersji dokumentu jest też nieco inne podejście do kupowania autobusów. Dotychczas zakładano, że zapisane tam 1,1 mld euro trafi do miast na zakup pojazdów elektrycznych czy wodorowych. Teraz mówi się też o dopłatach do autobusów, które będą jeździć poza miastami. Te ostatnie mogą być pojazdami na gaz lub z silnikiem Diesla spełniającym wyśrubowane normy Euro 6. Eksperci wskazują jednak, że zapisy dotyczące dofinansowania autobusów regionalnych są nieprecyzyjne.