Sztandarowy przewoźnik PKP – Intercity – ostrzy sobie zęby na rynek zarezerwowany dziś dla samorządów. To byłby cios dla Przewozów Regionalnych, które przed pięciu laty zostały wydzielone z PKP
Spółka PKP Intercity, która przyniesie w tym roku ok. 100 mln zł straty netto, powoli łapie wiatr w żagle. Wartość programu taborowego, który jest finansowany głównie tanimi kredytami EBI, przekroczyła już 6 mld zł. Rząd zgodził się, żeby budżetowa dotacja do pociągów TLK w latach 2014–2020 wzrosła z 2 mld zł do 3,7 mld zł. Prognozy PKP Intercity przewidują od 2015 r. roczny zysk netto na poziomie 100 mln zł i EBITDA 500 mln zł.
– Kiedy spółka będzie generowała wynik na zakładanym poziomie, naturalne jest myślenie o rozszerzaniu działalności i oferowaniu produktów na nowych rynkach. W kraju nie musimy skupiać się jedynie na przewozach dalekobieżnych – mówi Paweł Hordyński, członek zarządu PKP Intercity.
To deklaracja przełomowa. Według naszych ustaleń wytyczonym kierunkiem będzie szukanie intratnych linii w regionach albo nawet próba całościowego przejęcia połączeń w niektórych województwach. Obecnie na tym rynku dominującą pozycję mają Przewozy Regionalne, czyli znajdująca się w tarapatach spółka należąca do 16 samorządów wojewódzkich. PKP Intercity zastrzega, że wejście na rynek regionalny będzie możliwe w perspektywie trzech lat.
– Docelowo dla spółki potencjalnymi rynkami rozwoju są rejony dużych aglomeracji, np. Śląska, gdzie możemy osiągnąć efekt synergii, bo dojeżdżać tam będą pociągi Pendolino – mówi Paweł Hordyński.
Przewoźnik chce zaoferować w ramach jednej taryfy transport z różnych zakątków województwa śląskiego do Warszawy: pociągiem regionalnym i pendolino (oba pod szyldem Intercity). Do tego konieczne będzie pozyskanie dodatkowego taboru aglomeracyjnego. Intercity podaje przykład akurat Śląska – to dziś terytorium spółki wojewódzkiej Koleje Śląskie – żeby planowaną ekspansją nie drażnić PR. Ale jak się dowiedzieliśmy, na celowniku PKP jest też m.in. rejon Poznania, gdzie dziś Przewozy Regionalne dzielą się rynkiem z Kolejami Wielkopolskimi.
Z Przewozami kolejarze obchodzą się jak z jajkiem, bo spółka jest w przededniu strajku. Sytuacja finansowa spółki jest dramatyczna. Mimo 927 mln zł rocznej dotacji od samorządów nie jest ona w stanie spłacać na bieżąco swoich zobowiązań wobec zarządcy torów z Grupy PKP. Wiceminister Andrzej Massel namawiał marszałków do podziału Przewozów na pięć – sześć spółek, ale w czwartek został odwołany.
Teraz oczy są zwrócone na nową minister infrastruktury Elżbietę Bieńkowską, która we wtorek rano spotka się z kolejowymi związkowcami. Stawką spotkania jest strajk w Przewozach. – Koncepcja usamorządowienia Przewozów Regionalnych się skompromitowała, a rozdrobnienie spółki to ślepa uliczka. Lepsza jest ogólnopolska spółka, która wykorzystuje efekt skali – mówi Leszek Miętek, przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych. – Strajku nie wykluczamy – zastrzega.
Jak ustalił DGP, o strategii wobec Przewozów Elżbieta Bieńkowska rozmawiała w dzień po nominacji podczas spotkania z prezesami większości spółek kolejowych.
Miętek o koncepcji oddania części regionów PKP Intercity wypowiada się sceptycznie. – Niech PKP Intercity najpierw upora się ze spadkiem liczby pasażerów, działalnością pod kreską, obniżaniem prędkości z powodu remontów i spłatą taboru, a potem bierze się do reformowania kolei w regionach – proponuje.
Przewozy Regionalne to spółka wydzielona w 2008 r. z PKP. Przewozy mają w tym roku 32 proc. udziału w rynku pasażerskim, a PKP Intercity 12 proc. ruchu.