Awaria systemu teleinformatycznego służącego do zgłaszania pracowników delegowanych w Austrii i kłopoty z platformą francuską narażają polskie firmy na grzywny.
Od 1 stycznia w przypadku tras z i do Austrii zagraniczni przewoźnicy są obowiązani do stosowania austriackiej płacy minimalnej określonej w układzie zbiorowym dla transportu (Kollektivvertrag für das Güterbeförderungsgewerbe), tj. 8,49 lub 10,5 euro/h w zależności od grupy, do której zostanie zakwalifikowany kierowca. Oprócz tego na siedem dni przed delegowaniem należy zgłosić pracownika za pomocą systemu teleinformatycznego (pracowników mobilnych, w tym kierowców, należy zgłosić przed przekroczeniem granicy). Kłopot w tym, że od dwóch dni wejście na stronę, na której dokonuje się elektronicznego zgłoszenia, graniczy z cudem. Jest ona bowiem albo niedostępna, albo się zawiesza.
Tymczasem za niezłożenie formularza, niedotrzymanie terminu złożenia, niepełny formularz bądź podanie nieprawdziwych informacji w zgłoszeniu służby kontrolne mogą nałożyć na zagranicznych przedsiębiorców grzywnę w wysokości od 500 euro do 10 tys. euro za każde naruszenie.
– Według austriackich służb kontrolnych techniczne trudności z zarejestrowaniem pracowników nie zwalniają przedsiębiorcy z tego obowiązku – mówi mec. Joanna Jasiewicz z kancelarii Gide Loyrette Nouel i dodaje, że przedsiębiorcy mają też trudności w interpretacji regulacji. – Przepisy austriackie rozróżniają oddelegowanie na czas określony od delegowania. Skoro firmy transportowe, a więc przedstawiciele branży wysoko mobilnej, delegują pracowników, to wypełniając formularz zgłoszeniowy kierowcy trudno wskazać podmiot, do którego to (od)delegowanie następuje. Nie wiadomo, jak na przykład interpretować miejsce załadunku lub rozładunku, a takich operacji w ciągu dnia może być kilka – podkreśla prawniczka.
Problemy są także z realizacją przewozów do Francji, gdzie od 1 stycznia zgłaszanie kierowców jest możliwe poprzez stronę internetową system SIPSI. – Firmy, które dokonywały zgłoszenia jeszcze w grudniu, miały możliwość korzystania z zaświadczeń papierowych. Dokumenty te będą ważne do końca okresu, na które zostały wystawione. Natomiast zgłaszanie nowych kierowców jest już możliwe teraz tylko poprzez system SIPSI – wyjaśnia mec. Jasiewicz.
Jednak przedsiębiorcy wczoraj skarżyli się, że system praktycznie nie działa. Kary za niezgłoszenie pracownika we Francji są jeszcze wyższe niż w Austrii i wynoszą do 30 tys. euro. Jak zwykle w przypadkach kar administracyjnych nakładanych na zagranicznych przewoźników, służby kontrolne w danym kraju zajmują pojazd do czasu uiszczenia grzywny przez przedsiębiorcę.
Dlatego firmy, którym nie udało się zgłosić kierowcy, stoją przed nie lada dylematem: wysyłać transport, ryzykując kary, czy go wstrzymać, ryzykując utratę zlecenia lub kary umowne.
– Rozważamy możliwości prawne związane z występowaniem o odszkodowania od rządów państw, które są odpowiedzialne za utrudnienia dla funkcjonowania transportu. Dlatego apelujemy do przewoźników o dokumentowanie wszelkich strat związanych czy to z karami umownymi za nieterminowe wykonanie zlecenia, za zerwanie kontraktu, czy wszelkie inne straty, jakie ponieśli na skutek braku możliwości zgłoszenia pracownika i wykonania przewozów – mówi Maciej Wroński, prezes Transport i Logistyka Polska. – Awarie i brak informacji ze strony administracji poszczególnych krajów powodują, że nawet jeśli przedsiębiorca chce wypełnić nakładane na niego obowiązki, to nie zawsze może. W ten sposób tworzy się poważne bariery dla tego, na czym opiera się UE, czyli swobody wymiany towarów i świadczenia usług – dodaje.
Dlatego Polska prawdopodobnie zaskarży austriackie regulacje, które nakazują stosowanie przepisów o delegowaniu do transportu międzynarodowego (francuskie już zakwestionowaliśmy).
– Podtrzymujemy swoje stanowisko, że transport drogowy nie powinien zostać objęty przepisami o delegowaniu – mówi Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. – W razie stwierdzenia nałożenia nieproporcjonalnych obowiązków na przewoźników, ministerstwo będzie interweniowało w Komisji Europejskiej – zapowiada rzecznik.