1,8 mld zł przychodów rocznie i kilkunastoprocentowy udział w polskim rynku telekomunikacyjnym. Taką pozycję przez 25 lat zdobyła Netia.
Zaczęło się od spotkania w hotelu Marriott w Warszawie, podczas którego Andrzej Radzimiński, od lat 70. XX w. związany z branżą teleinformatyczną, przedstawił Robertowi Blockowi, właścicielowi i prezesowi International Communications Technology z Los Angeles, projekt utworzenia spółki. Jej celem było wykorzystanie szansy, jaką dawała zbliżająca się demonopolizacja łączności. Na realizację przedsięwzięcia dostał 60 tys. dol. gwarancji od inwestora i obietnicę, że przez rok będzie dostawał 750 dol. stypendium miesięcznie.
Strategia nowej spółki o nazwie RP Telecom zakładała tworzenie lokalnych operatorów we współpracy z władzami samorządowymi. – Pierwsza koncesja na działalność telekomunikacyjną została zdobyta w Pile w 1991 r. Pierwszą publiczną sieć telekomunikacyjną uruchomiono w Świdniku w 1994 r. Od razu liczba abonentów była tam kilkakrotnie większa niż u państwowego monopolisty – wspomina początki Karol Wieczorek, rzecznik Netii. Niestety przez wiele miesięcy klienci RP Telekom mogli się łączyć tylko między sobą, bo ponad rok toczyła się batalia sądowa z państwowym monopolistą, który nie chciał uznać istnienia konkurenta.
– Próg pierwszych 100 tys. klientów został przekroczony w 1998 r., a rok później uzyskaliśmy koncesję na świadczenie usług transmisji danych i dostępu do internetu – opowiada Wieczorek.
Operator inwestował i pozyskiwał inwestorów – to m.in. Sprint, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, Goldman Sachs, fundusz inwestycyjny rodziny Disney, Telia. W 1997 r. w ramach przygotowań do debiutu na NASDAQ, gdzie spółka pojawiła się dwa lata później, zmieniono nazwę na Netia. W 2000 r. weszła na Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie, pozyskując pieniądze na kolejne inwestycje. Od 2001 r. wydała łącznie ok. 2 mld dol. na budowę światłowodowej sieci szkieletowej i sieci dostępowej oraz na koncesje, m.in. na działalność w Warszawie i połączenia międzymiastowe.
Nie wszystko jednak szło po myśli założycieli. Splot nietrafionych decyzji biznesowych oraz zmiana prawa telekomunikacyjnego sprawiły, że Netia stanęła na krawędzi bankructwa. Doszło jednak do porozumienia między głównymi akcjonariuszami i obligatariuszami, w efekcie czego ci ostatni objęli 91 proc. akcji nowej emisji i faktyczną kontrolę nad firmą.

Zmieniono strategię

Od 2002 do 2006 r. Netia koncentrowała się na pozyskiwaniu klientów biznesowych. Przeprowadziła też kilka akwizycji oraz weszła na rynek telefonii komórkowej.
Szybko jednak zarząd doszedł do wniosku, że dużo więcej można osiągnąć, specjalizując się w telefonii stacjonarnej. W 2008 r. sprzedane zostały udziały w projekcie mobilnym, a pozyskane pieniądze zostały przeznaczone na dalszą ekspansję na rynku szerokopasmowego dostępu do internetu.
Jak zauważają eksperci, była to kluczowa decyzja dla rozwoju spółki. Gdyby nie ona, Netia nie byłaby w stanie przejąć największych konkurentów, a tym samym zapewnić sobie odpowiedniej skali działalności. W stosunku do 2006 r. 2,5-krotnie zwiększyła swoje przychody i aż 5-krotnie zwiększyła liczbę świadczonych usług (RGU), wchodząc w wiele nowych obszarów z innowacyjnymi produktami, np. telewizję osobistą. Obecną pozycję Netia zawdzięcza też inwestycjom w infrastrukturę. W efekcie sieć szkieletowa i sieci metropolitalne operatora liczą obecnie ok. 27 tys. km, podczas gdy w 2006 r. było to ok. 10 tys. km. Również zasięg sieci dostępowych powiększył się z ok. 800 tys. lokali w 2006 r. do prawie 3 mln obecnie.
Jak zapowiada Adam Sawicki, prezes Netii, strategia, którą spółka ma zaprezentować jesienią, będzie uwzględniać nowe potrzeby klientów indywidualnych i biznesowych. A ci oczekują zintegrowanych rozwiązań komunikacyjnych, a nie pojedynczych usług czy złożonych pakietów.