Korea Południowa oferuje swoim obywatelom dostęp do mobilnego internetu z prędkością, o jakiej w Polsce możemy tylko pomarzyć. Tamtejszy LTE przyspiesza już do 400 Mb/s, tymczasem u nas 150 jest, ale chyba tylko w sterylnych laboratoryjnych warunkach. Pewnie w studiu, gdzie kręci się jego reklamy.
LTE nigdy nie powinno zastąpić innych sposobów korzystania z internetu, ale traktowane jest u nas trochę jak zamiennik. Strasznie wlecze się budowa linii światłowodowych, powstających zresztą z użyciem pieniędzy z UE. Udział dostępu do internetu z użyciem takich sieci jest w Polsce jednym z najniższych w Europie.
Korea Południowa nie we wszystkim jest dobrym wzorem do naśladowania, ponieważ internet podlega tam kontroli (cenzurze) państwa. Tego byśmy pewnie nie zaakceptowali. Ale nawet Czesi i Łotysze mają od nas lepiej. Nie wiem dlaczego. Może tam operatorzy komórkowi bardziej liczą się z klientem. Co pozostaje? Pogodzić się z niską prędkością LTE, reklamować usługę i nie wierzyć w reklamy. No i zastanowić się, do czego moglibyśmy wykorzystać taki szybki internet, gdyby nawet był.
Plus, Orange, T-Mobile i Play zarabiają na naszej chęci bycia online. My jako klienci mamy prawo sprawdzać telekomy, bo nikt nie chce być oszukiwany i płacić za coś, czego nie otrzymuje. No i jak się nie ma tego, co się lubi, to się lubi, co się ma. Takie małżeństwo z rozsądku.