Mimo wielkich nakładów nie widać szans na spełnienie informatycznych obietnic. Dotychczasowe plany zostały zrealizowane w nieznacznym wycinku. Część unijnych środków przeznaczonych na ten cel trzeba będzie oddać.
Budowanie sieci internetowych odkładamy na ostatnią chwilę / Dziennik Gazeta Prawna
Niemal 2,3 mld euro w nowym budżecie na lata 2014–2020 zostało zarezerwowane na kontynuację cyfryzacji państwa. W środę podczas konferencji „Państwo 2.0” perspektywy rozwoju technologii informacyjno-komunikacyjnych w kolejnych latach przedstawi Rafał Trzaskowski, minister administracji i cyfryzacji. Z planów rządu wynika, że nakłady na informatyzację i cyfryzację państwa z każdym rokiem mają rosnąć – z 260 mln euro w tym roku do prawie 345 mln euro w 2020 r. Priorytety wydawania tych pieniędzy są podobne jak w latach 2007–2013 – cyfryzacja administracji i zwiększanie dostępu do szybkiego internetu. Zgodnie z europejską agendą cyfrową w 2020 r. dostęp do łączy o przepustowości co najmniej 30 Mb/s mają mieć wszyscy Europejczycy. Takie zobowiązania przyjął też polski rząd. Problem w tym, że trzy czwarte aktywnych łączy internetowych pozwala na transmisję do użytkownika z prędkością nie większą niż 10 Mb/s, a jedynie 4 proc. gwarantuje dostęp co najmniej 30Mb/s. Powinno też zostać spełnione zobowiązanie, że przynajmniej połowa gospodarstw domowych ma mieć możliwość korzystania z łączy o prędkości 100 Mb/s, tymczasem w 2012 r. było to jedynie... 1,3 proc.
O ironio, tegoroczne, dziewiąte już obchody Światowego Dnia Społeczeństwa Informacyjnego, których kulminacja nastąpi 17 maja, odbywają się pod hasłem „Sieci szerokopasmowe na rzecz zrównoważonego rozwoju”. Tymczasem efekty budowy tych sieci są żenujące. Za 3,5 mld zł do października 2015 r. powinno powstać 29,6 tys. km światłowodów. Do tej pory regionom udało się wybudować nieco ponad 2 tys. km – mniej niż 10 proc. Zakończenie budowy większości sieci zaplanowano na następny rok, czyli w ostatecznym terminie wykorzystania przeznaczonych na to środków z Unii Europejskiej. Jeśli inwestycje nie zostaną rozliczone do końca 2015 r., przynajmniej część pieniędzy trzeba będzie zwrócić do Brukseli.
Polska zajmuje też jedno z ostatnich miejsc wśród krajów OECD, jeśli chodzi o dostęp gospodarstw domowych do szybkich stacjonarnych łączy internetowych. W połowie 2013 r. w rankingu 34 państw zajmowaliśmy 30. pozycję z wynikiem 15,4 proc. użytkowników na 100 mieszkańców. Jeszcze gorzej jest w przypadku najszybszych sieci działających w technologii światłowodowej. Z danych zebranych przez Urząd Komunikacji Elektronicznej wynika, że w niektórych miejscach kraju jest jej pozbawionych ponad 90 proc. miejscowości.
W części regionów przyznają, że w pierwszych latach podejście do tych inwestycji było zbyt lekceważące i teraz są problemy, m.in. z rozpisywaniem konkursów na dofinansowanie budowy sieci dostępowych. W województwie wielkopolskim taki konkurs ogłaszano już trzykrotnie i tyle też razy był unieważniany – ostatnio w grudniu ubiegłego roku.
Wszystko wskazuje na to, że ruszy wreszcie najbardziej zapóźniony projekt Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej, który obejmuje lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie. Dzięki niemu w całym makroregionie ma powstać sieć światłowodowa o łącznej długości prawie 10,5 tys. km oraz 1065 węzłów do dystrybucji internetu. Każde województwo realizuje przedsięwzięcie na swoim obszarze. W lubelskim, które zaplanowało największe inwestycje, prace już ruszyły. Ich koszt wynosi 385 mln zł, z czego 300 mln zł to dofinansowanie z UE. Łącznie ma tam powstać 3 tys. km sieci szerokopasmowej.
Równocześnie jeszcze do jutra w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości można składać wnioski o dotacje w konkursie Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej. Jego budżet to 60 mln zł. Pieniądze przeznaczone są na budowę tzw. ostatniej mili, czyli połączeń od sieci szkieletowej do miejsca, w którym będzie można podłączyć abonenta. Minimalna wartość wsparcia dla projektu wynosi 100 tys. zł. Warunek: podłączenie do szerokopasmowego internetu przynajmniej 100 końcowych użytkowników. Jednak przedsiębiorca będzie musiał udowodnić PARP, że są to umowy nowe, z osobami, które do tej pory takiego dostępu nie miały. We wniosku przedsiębiorca musi także napisać, ile osób/gospodarstw domowych dzięki jego inwestycji ogółem będzie mogło korzystać z nowych technologii. UKE opublikował listę miejscowości w Polsce Wschodniej, w których możliwe jest skorzystanie ze środków UE przy budowie sieci dostępowych. Beneficjenci programów znają też wreszcie lokalizację tzw. węzłów dostępowych do sieci szkieletowej i mogą precyzyjnie zaplanować inwestycje.
Może uda się uniknąć błędów popełnionych gdzie indziej. W większości regionów środki na „ostatnią milę” już wykorzystano, budując sieci bez wiedzy o tym, gdzie będzie można podłączyć się do budowanego za publiczne środki światłowodu. Efekt jest taki, że ich właściciele korzystają najczęściej z komercyjnych łączy (jeśli takie istnieją), a operatorzy sieci szkieletowej mogą mieć kłopoty z wygenerowaniem w niej ruchu, który pokryłby przynajmniej koszty użytkowania.

Skąd rząd weźmie brakujące miliardy

Większość realizowanych w tej chwili programów operacyjnych finansowanych ze środków Unii Europejskiej koncentruje się na budowie sieci szkieletowych i dystrybucyjnych. Środki na sieci dostępowe „ostatniej mili”, czyli te, które dają możliwość podłączenia domu czy mieszkania do internetu, były i są znacznie mniejsze. O ile na te pierwsze do 2015 r. wydamy ponad 857 mln euro, o tyle na kable docierające do domów zaledwie niecałe 227 mln euro.

8 stycznia 2014 r. rząd przyjął Narodowy Plan Szerokopasmowy, w którym zapowiedziano spełnienie wymogów europejskiej agendy cyfrowej. Autorzy planu oszacowali, że będzie to kosztowało ok. 17,3 mld zł. W Programie Operacyjnym Polska Cyfrowa na budowę sieci, e-administrację i walkę z wykluczeniem cyfrowym przeznaczono w latach 2014–2020 niecałe 10 mld. Pozostałą kwotę mają pokryć inwestycje prywatnych operatorów. Ci już teraz zastrzegają, że nie przeznaczą na to tak dużych środków.