Łagodzenie przez Donalda Trumpa polityki wobec chińskiego producenta napotyka na opór Senatu – i to przedstawicieli obydwu partii.
Prezydent Donald Trump zapowiedział niedawno wycofanie się z restrykcji nałożonych na firmę Huawei. Jego plany może jednak przekreślić Senat. W tej sprawie republikanie i demokraci są bowiem wyjątkowo zgodni: chiński gigant stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych.
Od wielu miesięcy administracja amerykańska postrzegała produkty Huaweia jako potencjalną furtkę do systemu telekomunikacyjnego dla chińskiego wywiadu. Mimo braku dowodów, taki obraz chińskiej firmy przedstawiała też swoim sojusznikom, zabiegając m.in. o to, by państwa NATO nie współpracowały z nim przy budowie sieci telekomunikacyjnej piątej generacji (5G).
W maju br. Waszyngton podjął dwie decyzje uderzające w Huaweia. Po pierwsze, chiński koncern i kilkadziesiąt związanych z nim firm trafiło na czarną listę (Entity List) Departamentu Handlu. Sprzedawanie amerykańskich technologii odbiorcom z listy wymaga licencji Biura Przemysłu i Bezpieczeństwa (BIS). W praktyce jest to zakaz współpracy, bo licencja nie zostanie wydana, jeśli BIS w planowanej transakcji dostrzeże zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego lub polityki zagranicznej USA. Po drugie, prezydent Donald Trump podpisał rozporządzenie zakazujące amerykańskim firmom używania sprzętu telekomunikacyjnego wyprodukowanego przez podmioty „uznane za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA”. A tu czołowe miejsce zajmuje właśnie producent z Państwa Środka.
Sytuacja zmieniła się radykalnie w ostatni weekend czerwca. Na konferencji prasowej zorganizowanej pod koniec odbywającego się w Japonii szczytu G20 prezydent Trump – po rozmowie z prezydentem Chin Xi Jinpingiem – stwierdził mianowicie, że firmy z USA nadal mogą sprzedawać swoje produkty Huaweiowi. Dodał, że amerykańskie przedsiębiorstwa sporo na tym handlu zarabiają i nie były zadowolone z restrykcji. Nie podał żadnych konkretów zapowiadanej odwilży, np. czy oznacza ona wykreślenie azjatyckiego giganta z czarnej listy, ale i tak w świat popłynął komunikat, że Waszyngton zmienił politykę w stosunku do Huaweia.
Przychylność wobec firmy z Shenzhen posłużyła Trumpowi jako manifestacja dobrej woli w rozmowach z prezydentem Chin po niemal rocznej wojnie handlowej. Ich spotkanie w Osace doprowadziło do zgody na podjęcie negocjacji dwustronnych przerwanych w maju br. Donald Trump zadeklarował także, że USA nie nałożą nowych ceł na towary z Chin, warte ok. 300 mld dol.
Nazajutrz po konferencji na G20 doradca ekonomiczny Białego Domu Larry Kudlow usiłował stonować deklarację prezydenta. W programie „Fox News Sunday” zapewniał, że chiński koncern pozostanie na czarnej liście. Tłumaczył, że zgody na sprzedawanie Huaweiowi amerykańskich wyrobów będą ograniczone do podzespołów i oprogramowania, które i tak są ogólnie dostępne w innych krajach, i ich przekazanie Chińczykom nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego – bo ta kwestia pozostanie nadrzędna. „To, co dzieje się teraz, to po prostu rozluźnienie. To nie amnestia” – powiedział Kudlow.
Ani amnestii, ani nawet rozluźnienia może jednak wcale nie być. Bo nagłe ocieplenie prezydenta wobec koncernu z Shenzhen rozeźliło amerykańskich senatorów. Gorąco zaprotestowali politycy z obu ugrupowań. Zarówno republikanie, jak i demokraci uważają, że rezygnacja z restrykcji nałożonych na Huaweia może narazić bezpieczeństwo kraju. W krytyce zmiany nastawienia do chińskiego giganta prym wiodą senator Marco Rubio z Partii Republikańskiej i demokratyczny senator Chuck Schumer. Rubio – który w kampanii prezydenckiej w 2016 r. przegrał z Trumpem walkę o republikańską nominację – łagodzenie stanowiska wobec Huaweia nazwał „katastrofalnym błędem”. Jak napisał na Twitterze, taka zmiana frontu „zniszczy wiarygodność” ostrzeżeń administracji amerykańskiej przed zagrożeniem ze strony chińskiej firmy. „Nikt już nigdy nie potraktuje ich poważnie” – stwierdził.
Zapowiedział też, że jeśli prezydent faktycznie zechce odstąpić od restrykcji, to w Senacie „będziemy musieli wprowadzić te ograniczenia z powrotem”. Zaznaczył, że w razie potrzeby przepisy wymierzone w chiński koncern przejdą w izbie wyższej wystarczającą większością głosów, by odrzucić ewentualne prezydenckie weto.
Marco Rubio nie jest jedynym republikaninem nieprzejednanym wobec giganta z Państwa Środka. Rick Scott bez ogródek stwierdził w mediach społecznościowych, że Huawei stanowi „zagrożenie bezpieczeństwa narodowego dla USA i naszych sojuszników” i polityka wobec tego koncernu nie może podlegać negocjacjom. „Prezydent Trump musi mocno przeciwstawić się Huaweiowi” i konsekwentnie pilnować, by firma nie miała dostępu do amerykańskiego rynku – uważa Scott. Z kolei John Barrasso jeszcze przed deklaracją Trumpa powiedział CNBC, że chiński koncern to „koń trojański” i stanowi prawdziwe zagrożenie.
Także przewodzący demokratom w Senacie Chuck Schumer uznał, że zadeklarowane przez Trumpa ustępstwa są niedopuszczalne. Reprezentant stanu Nowy Jork uważa, że Huawei to jeden z niewielu silnych atutów Waszyngtonu mogących skłonić Chiny do – jak to ujął na Twitterze – „uczciwego handlu” i odpuszczenie w tej sprawie osłabi pozycję USA.