Od 1 kwietnia w klasach I–III szkoły podstawowej nauczyciele nie będą mogli zadawać prac domowych. Wyjątkiem są prace usprawniające tzw. motorykę małą, a więc ćwiczenia rozwijające umiejętności ruchowe dłoni uczniów. Z kolei w starszych klasach (IV–VIII) prace domowe będą tylko dla chętnych, a wykonanie lub niewykonanie nie będzie oceniane.
W ten sposób doszło do częściowej realizacji jednego z tzw. 100 programowych konkretów przedstawionych w trakcie kampanii wyborczej przez polityków Koalicji Obywatelskiej (nr 45: „Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych”). W punkcie tym zobowiązano się ponadto do wprowadzenia szerokiej oferty bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkołach. Mają to być m.in. zajęcia rozwijające zdolności uczniów i wyrównujące ich szanse. Idea jest taka, żeby zapewnić pomoc uczniom w szkole, tak żeby nie musieli brać korepetycji. Likwidacja prac domowych nastąpiła w drodze nowelizacji rozporządzenia MEN z 22 lutego 2019 r. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych (Dz.U. z 2023 r. poz. 2572).
Problem z upoważnieniem
Wprowadzenie niemalże pełnego zakazu zadawania uczniom prac domowych prowokuje wiele pytań prawnej natury (a zapewne jeszcze więcej tych z zakresu pedagogiki czy dydaktyki). Wątpliwości rodzi przede wszystkim forma ustanowienia takiego zakazu. Rozporządzenie jest bowiem aktem normatywnym o charakterze podustawowym. Zgodnie z art. 92 konstytucji minister może je wydawać, jeśli został do tego upoważniony w ustawie, a ustawa wskazała także zakres spraw przekazanych do uregulowania (co ma być uregulowane) oraz wytyczne co do treści rozporządzenia (w jaki sposób ma to być uregulowane).
Zgodnie z art. 44zb ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz.U. z 2022 r. poz. 2230 ze zm.) minister właściwy do spraw oświaty i wychowania określa w rozporządzeniu szczegółowe warunki i sposób oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów w szkołach publicznych, w tym:
1) przypadki, w których dostosowuje się wymagania edukacyjne do indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych uczniów (z uwzględnieniem konieczności właściwego zapewnienia procesu kształcenia uczniów);
2) rodzaje zajęć, z których realizacji uczeń może być zwolniony (uwzględniając indywidualne możliwości psychofizyczne ucznia, specyfikę danych zajęć edukacyjnych oraz celowość realizacji przez ucznia niektórych treści nauczania);
3) skalę rocznych, semestralnych i końcowych ocen klasyfikacyjnych;
4) funkcje oceniania bieżącego ucznia (z uwzględnieniem konieczności przekazywania uczniowi informacji o jego osiągnięciach edukacyjnych pomagających w uczeniu się);
5) warunki, tryb i formę przeprowadzania egzaminu klasyfikacyjnego, poprawkowego, semestralnego;
6) tryb i formę sprawdzenia wiadomości i umiejętności ucznia, jeśli on lub jego rodzice zgłaszają zastrzeżenia co do ceny kwalifikacyjnej (z uwzględnieniem m.in. konieczności zapewnienia prawidłowości przeprowadzania tego sprawdzianu);
7) warunki promocji ucznia do klasy programowo wyższej lub ukończenia szkoły.
Trzy wątpliwości
Pierwsza wątpliwość, jaka nasuwa się w związku z likwidacją prac domowych, dotyczy sformułowania: „szczegółowe warunki i sposób oceniania” (które ma określać rozporządzenie). Chodzi głównie o to, czy kategoria „sposób oceniania” może być także rozumiana jako „brak oceniania”. Dotychczas to nauczyciel prowadzący lekcje decydował, co i w jaki sposób jest ocenianie (poprzez ocenę, postawienie plusa lub minusa, pochwałę lub wstawienie uwagi). Dawało to możliwość indywidualizacji środków dydaktycznych. Obecnie minister zdecydował generalnie, że prace domowe mają być albo niezadawane, albo nieoceniane, co pozbawia nauczycieli części dotychczasowych środków edukacyjnych.
Druga wątpliwość jest związana z określonym w upoważnieniu ustawowym (art. 44zb) zakresem treści rozporządzenia. Ustawodawca użył wyrażenia „w tym”, co oznacza, że „warunki i sposób oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów” przejawiają się poprzez wyszczególnione punkty. Wśród nich nie ma zaś takiego, który wskazywałby, że minister może określać przejawy szkolnej aktywności uczniów niepodlegające jakiejkolwiek ocenie. Jest oczywiste, że zakres upoważnienia dla MEN byłby szerszy, gdyby zamiast zwrotu „w tym” zostało użyte sformułowanie „w tym w szczególności”. Wtedy bowiem punkty upoważnienia należałoby traktować tylko jako wymienione przykładowo. Jednak na podstawie obecnego brzmienia przepisów należy przyjmować, że upoważnienie zawiera zamknięty katalog treści, które mają się znaleźć w rozporządzeniu (co pozostaje w zgodzie z wymogiem konkretności i precyzji upoważniania ustawowego).
W końcu, i to jest trzecia wątpliwość, jeśli nawet przyjąć, że „sposób oceniania” to także „brak oceniania”, a określenie „w tym” nie zamyka zakresu regulacji rozporządzenia, to pozostaje problem wytycznych, tj. wskazania, jak ma zostać uregulowany obszar aktywności uczniów niepodlegających ocenie. Takich wytycznych w upoważnieniu brak. Minister w wydanym rozporządzeniu wskazał, że w klasach I–III nie można zadawać prac domowych z jednym wyjątkiem (ćwiczeń usprawniających motorykę małą), a w pozostałych klasach prace wprawdzie mogą być zdawane, ale tylko dla chętnych i nie będą podlegać ocenie. Na jakiej podstawie prawnej minister dokonał takiego rozróżnienia, w szczególności dlaczego uznał, że ćwiczenie umiejętności ruchowych dłoni uczniów jest ważniejsze od innych zadań (rozwijających ich umiejętności intelektualne)? Przecież nie trzeba być pedagogiem, aby wiedzieć, że uzyskanie sprawności (czy to fizycznej, czy umysłowej) opiera się na ćwiczeniach, a nagroda (zauważenie czy docenienie wysiłku ucznia) jest ważnym instrumentem dydaktycznym.
Zabrakło dyskusji
W każdym razie szczególny sposób wykładni upoważnienia ustawowego, jaki został dokonany przez MEN, może oznaczać dwa wnioski: albo sposób wykładni upoważnienia ustawowego (art. 44zb) jest błędny (bo za szeroki), albo treść tego upoważnienia jest niezgodna z art. 92 konstytucji (brak wytycznych). Każdy z nich prowadzi jednak do tezy, że MEN przyjął nieprawidłowe (niekonstytucyjne) środki realizacji wyborczego postulatu (konkretu).
Podobne wnioski wynikają z wykładni systemowej. Zgodnie z postanowieniami konstytucji rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami (art. 48 ust. 1), a sposób wykonywania obowiązku szkolnego ma zostać określony w ustawie (art. 70 ust. 1). Nie ulega wątpliwości, że zakres obowiązków nakładanych na ucznia jest elementem procesu wychowywania (więc dotyczy praw rodziców). Ponadto rozporządzenie nie jest ustawą – a zgodnie z konstytucją to z ustawy jednoznacznie powinno wynikać uprawnienie MEN do określenia sfer edukacyjnych aktywności ucznia nieobjętych oceną nauczycieli.
Z pewnością przydałaby się debata parlamentarna nad kwestią zadań edukacji publicznej, a tym samym nad środkami ich realizacji. Razem z będącą jej następstwem dyskusją społeczną przyczyniłyby się do dopracowania pomysłu zgłoszonego ad hoc w trakcie kampanii wyborczej. Wszystko to mogłoby prowadzić do przeniesienia decyzji o pracach domowych na poziom szkół, co z jednej strony zapewniałoby różnorodność sposobu nauczania, a z drugiej mogłoby spowodować zwiększenie roli rodziców i nauczycieli przy podejmowaniu tego typu decyzji. ©℗