Urząd Regulacji Energetyki wszczyna pierwsze postępowania wyjaśniające wobec tych podmiotów, które nie wywiązały się z obowiązku zmniejszenia zużycia energii elektrycznej. A może być ich nawet 3 tys. Teraz grożą im kary.
Jak dowiedział się DGP, do URE spłynęło prawie 9 tys. sprawozdań od jednostek sektora finansów publicznych (JSFP) dotyczących realizacji obowiązku zmniejszenia zużycia prądu. Okazuje się, że nawet jedna trzecia urzędów i innych instytucji publicznych nie podołała temu zadaniu.
– Na tę chwilę szacujemy, że ok. 68 proc. JSFP zrealizowało ustawowy cel obniżenia zużycia energii elektrycznej o 10 proc. w grudniu 2022 r. Kierownicy ok. 32 proc. JSFP zadeklarowali, że nie udało im się go osiągnąć – wskazuje Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowy URE. Do tej pory prezes URE nie nałożył żadnej kary, pierwszych należy spodziewać się najwcześniej jesienią.
– Takie decyzje mogą zostać wydane dopiero po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego w indywidualnej sprawie dotyczącej danej JSFP. Jesteśmy na etapie wszczynania takich postępowań – dodaje rzeczniczka.
Nie wiadomo, ile podmiotów powinno oszczędzać
Przypomnijmy, że obowiązek zmniejszenia zużycia prądu o 10 proc. w grudniu 2022 r. względem średniomiesięcznego zużycia z lat 2018–2019 (tego okresu dotyczą sprawozdania analizowane obecnie przez URE) oraz w całym roku 2023 – w odniesieniu do zeszłorocznego zużycia – nakłada na kierowników wybranych JSFP (patrz: infografika) ustawa z 7 października 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 269). Za pierwszy okres sprawozdawczy URE otrzymał ok. 9 tys. raportów, ale urzędnikom brak narzędzi do weryfikacji, ile dokładnie jednostek zostało objętych tym obowiązkiem. URE wprawdzie dysponuje danymi GUS, wedle których JSFP jest aż 27 tys., ale przepisy zakładają wyjątki. Zużycia nie trzeba zmniejszać w budynkach wykorzystywanych na potrzeby obronności państwa czy w obiektach stanowiących infrastrukturę krytyczną. URE musiałby więc sprawdzić, które jednostki dysponują takimi przestrzeniami, a z uwagi na liczne zadania nie ma takich mocy przerobowych.
Na papierze się zgadza
Wiele gmin chwali się dobrym rezultatem. Dla przykładu w gminie Walce (woj. opolskie) osiągnięto 34 proc. (55 proc. w samym urzędzie), w gminie Kobylnica (woj. pomorskie) nawet ponad 46 proc., nad kreską jest również Korycin (woj. podlaskie), gdzie oszczędzono 12,93 proc. energii elektrycznej.
– Miesiąc do miesiąca monitorujemy zużycie prądu. Pokłosiem tego jest np. brak możliwości włączenia klimatyzacji w urzędzie. Włączamy ją, kiedy nie da się już wytrzymać, ale nie utrzymujemy, tak jak kiedyś, temperatury w granicach 22 stopni. Spokojnie zrobimy te 10 proc., jak nie więcej, ale traci na tym komfort pracy – mówi Marek Śmiech, wójt gminy Walce.
Jak słyszymy nieoficjalnie, w niektórych samorządach robiono wszystko, aby w sprawozdaniu „wyszło tyle, ile trzeba było”. Również w obawie o ewentualne późniejsze napiętnowanie włodarzy za niespełnienie tego obowiązku, np. w trakcie kampanii wyborczej. Ustawowego poziomu w grudniu nie udało się osiągnąć w Mszanie Dolnej (woj. małopolskie). Wójt liczy, że w tym roku będzie inaczej (od początku samorządowcy zwracali uwagę, że ze względu na porównanie ze średniomiesięcznym zużyciem z lat 2018–2019 faktyczne oszczędności w grudniu ub.r. musiały wynieść nawet ponad 30 proc.). – Walczymy, oczywiście wprowadziliśmy programy oszczędnościowe. Uczulamy na gaszenie światła, bo była pewna niefrasobliwość, umieściliśmy wszędzie napisy, na spotkaniach z pracownikami przypominamy, żeby oszczędzać prąd. Myślę, że w tym roku będzie łatwiej. Jeżeli Urząd Regulacji Energetyki będzie się do nas zwracał, będziemy udzielać informacji – podkreśla Bolesław Żaba, wójt Mszany Dolnej.
URE może wymierzyć karę
Oprócz przypadków, w których kierownicy nie podjęli wystarczających działań na rzecz oszczędzania prądu, problemy mieli też ci, którzy już wcześniej zainwestowali np. w oświetlenie ledowe i zmniejszyli zużycie (pisaliśmy o tym w artykule: „Zapobiegliwi nie oszczędzą 10 proc. prądu”, DGP nr 1/2023). URE ma tego świadomość, ponieważ informacje na ten temat pojawiły się w części sprawozdań.
– Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie w oparciu o przesłane w trakcie postępowania wyjaśnienia i informacje zawarte w przekazanych nam raportach – wskazuje Agnieszka Głośniewska.
To szczególnie istotne, ponieważ zgodnie z ustawą za nieosiągnięcie wskaźnika 10 proc. oszczędności kierownikom JSFP grozi kara do 20 tys. zł wymierzana przez prezesa URE w drodze decyzji administracyjnej. Do kary mają jednak zastosowanie przepisy art. 56 ust. 4 i 6–7a ustawy z 10 kwietnia 1997 r. – Prawo energetyczne (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1385 ze zm.), a to oznacza, że szef URE, ustalając jej wysokość, uwzględnia m.in. stopień szkodliwości czynu czy stopień zawinienia, a przede wszystkim może odstąpić od wymierzenia kary, jeżeli stopień szkodliwości czynu jest znikomy, a podmiot zaprzestał naruszania prawa lub zrealizował obowiązek. Według Mateusza Karciarza z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy przez zaprzestanie naruszania prawa należy rozumieć wywiązywanie się z obowiązku zmniejszenia zużycia prądu w bieżącym roku. W takiej sytuacji prezes URE, po przeanalizowaniu wyjaśnień kierownika danej jednostki, mógłby więc odstąpić od wymierzenia kary za grudzień 2022 r.
– To kwestia swobodnego prowadzenia postępowania przez organ. Prezes URE jak najbardziej mógłby tak ocenić sytuację. Organy jednak rzadko korzystają z odstąpienia od wymierzenia kary, wolą wymierzyć ją choć w minimalnej wysokości – podsumowuje prawnik.©℗