Ministerstwo Finansów chce w ten sposób zrekompensować miastom na prawach powiatu mniej korzystny – niż ten proponowany przez samorządy – podział tegorocznej rządowej „kroplówki”.

Do rozdysponowania dodatkowo będzie ok. 215 mln zł. Mechanizm wprowadzany poselską poprawką, w uzgodnieniu z resortem finansów, obejmie te miasta powiatowe, które z podziału wskazanych już wcześniej 14 mld zł (z czego 1 mld zł na nowe zadania; patrz: infografika) nie otrzymałyby pieniędzy w określonej kwocie. Dolna granica wsparcia uzależniona będzie od liczby mieszkańców.

Algorytm korzystniejszy dla mniejszych

Poparta przez sejmową komisję finansów poprawka wprowadza do projektu nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2023 oraz niektórych innych ustaw art. 70u, który określa minimalne wsparcie finansowe dla wszystkich miast powiatowych w tym roku, w podziale na pięć kategorii: nie mniej niż 30 mln zł – dla miast, w których liczba mieszkańców nie przekracza 50 tys.; dla tych, w których mieszka 50–100 tys. osób – co najmniej 35 mln zł; 40 mln zł dla miast powiatowych z liczbą mieszkańców powyżej 100 tys., ale nieprzekraczającą 150 tys. Kolejną granicę stanowi liczba 250 tys. mieszkańców – te miasta otrzymają minimum 45 mln zł; metropolie mogą natomiast liczyć na co najmniej 80 mln zł.

– Niestety ta zmiana nie poprawia sytuacji miast największych, w szczególności tych powyżej 500 tys. mieszkańców, które w przedłożeniu rządowym potraktowane zostały najbardziej niekorzystnie dla nich. Wprowadzenie ograniczenia, że gmina uzyskuje maksymalnie 100 mln zł, powoduje, że Poznań otrzymuje przez to mniej o 26 mln zł. Zaproponowane rozwiązanie sprawia, że im większe miasto, tym większa strata – komentuje Piotr Husejko, skarbnik Poznania.

Przypomnijmy, że jeszcze na etapie zapowiedzi przelania przez rząd w tym roku samorządom 10 mld zł pięć z sześciu korporacji samorządowych zasiadających w KWRiST (bez Związku Gmin Wiejskich RP) zaproponowało, aby dwie trzecie tej kwoty podzielić zgodnie ze wskaźnikiem udziałów JST w PIT, jedną szóstą rozdzielić według liczby mieszkańców, a pozostałą jedną szóstą przeznaczyć dla najmniejszych i najuboższych samorządów – miały one dostać nie mniej niż 1,5 mln zł, chyba że prognozowany na 2023 r. wpływ z PIT jest mniejszy (pisaliśmy o tym w artykule „Większa rządowa «kroplówka» może pogodzić samorządy”, DGP nr 108/2023).

Rząd zdecydował się na podobny mechanizm, ale wprowadzając minimalne i maksymalne kwoty, które otrzymać mogą poszczególne rodzaje JST, ograniczył wpływy dużych miast. 7,5 mld zł zostanie rozdzielone proporcjonalnie do udziałów w PIT, 3,5 mld zł podzielą między sobą te gminy, powiaty i województwa, w których dochody w przeliczeniu na jednego mieszkańca są niższe od 110 proc. średnich dochodów odpowiednio wszystkich JST danego rodzaju w przeliczeniu na jednego mieszkańca kraju, natomiast 2 mld zł trafi do gmin od 10 do 150 tys. mieszkańców, dzielone według wysokości wydatków majątkowych w latach 2020–2022. Łącznie gmina dostanie od 1,5 mln do 10 mln zł (dolna granica nie będzie uzależniona od przewidywanego udziału w PIT), powiat 3,4–55 mln zł, a województwo 10–35 mln zł.

– Jeżeli w zeszłym roku samorząd, który ma 400 tys. zł z PIT, dostał 2,9 mln zł rekompensaty, to chyba jest to jakieś nieporozumienie. W tym roku dostanie 1,5 mln zł, co i tak w żaden sposób nie ma się do udziału w PIT – podkreśla Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy.

Sopot podwoi stan posiadania

Chociaż poprawka została przyjęta przez aklamację, to zastrzeżenia zgłosiła Krystyna Skowrońska, posłanka KO. – Jeżeli mówimy, że zadowolone będzie miasto na prawach powiatu, którego liczba mieszkańców nie przekracza 50 tys. mieszkańców, bo dostanie 30 mln zł, to niekoniecznie musi być zadowolone miasto, które ma 150 tys. mieszkańców. To miasto nie otrzyma dodatkowej subwencji w wysokości trzy razy większej – wskazywała wiceprzewodnicząca komisji.

Zarówno posłanka Ewa Szymańska z PiS, autorka poprawki, jak i wiceminister finansów Sebastian Skuza zwracali uwagę, że poprawka mówi jedynie o minimalnej kwocie wsparcia i jeśli z podziału całej „kroplówki” miastu należy się więcej, to oczywiście otrzyma tę kwotę. – Ta granica powinna być skonstruowana identycznie, jak w mniejszych miastach – argumentowała jednak Krystyna Skowrońska. O tym, że mechanizm podziału dodatkowych 215 mln zł będzie najkorzystniejszy dla najmniejszych miast powiatowych, świadczy to, że – jak wskazał wiceminister Sebastian Skuza – z wyliczeń resortu wynika, że najbardziej skorzysta Sopot (najmniejsze miasto powiatowe pod względem liczby ludności – ok. 32,7 tys. mieszkańców). – Tam te środki mogą się nawet podwoić – powiedział przedstawiciel rządu.

W dużych miastach trwa analiza poprawki. Jutro w Bydgoszczy zbiera się, zaplanowana wcześniej, Komisja Skarbników Miast Unii Metropolii Polskich, która ma rozmawiać o naprawie systemu finansowania JST. Będzie to więc okazją do oceny rządowej propozycji. – Oczywiście cieszę się, że dostaniemy pieniądze, tylko jest pytanie, czy są one adekwatne do sytuacji, która spowodowała konieczność wsparcia. Sama sytuacja, w której co roku jest konieczność uzupełniania budżetów samorządów, jest absurdem, bo uniemożliwia planowanie. Ale jeżeli chce się wesprzeć samorządy, to nie mówiąc w pierwszej kolejności – powiatom tyle, miastom tyle, a gminom tyle. Najpierw trzeba ustalić, czy ma to pokryć wydatki inflacyjne, czy utratę PIT i wtedy zastosować w miarę logiczny instrument. Dziś tej logiki nie ma – podsumowuje Piotr Tomaszewski. ©℗

ikona lupy />
Bilans skutków Polskiego Ładu w 2023 r. dla miast według samorządów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe