Doświadczenie grudniowego oszczędzania energii elektrycznej i konieczność spełnienia takiego obowiązku również i w tym roku sprawiają, że rozwiązania, które miały być doraźne, zostają w gminach na dłuższy czas.

Kierownicy jednostek sektora finansów publicznych, w tym tych samorządowych (patrz: infografika), do końca marca musieli zaraportować do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE), ile energii elektrycznej udało im się zaoszczędzić w grudniu ub.r. i jakie działania w tym celu podejmowano. Ustawa z 7 października 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 r. w związku z sytuacją na rynku energii elektrycznej (Dz.U. z 2022 r. poz. 2127) nałożyła na nich bowiem obowiązek zmniejszenia zużycia prądu w ostatnim miesiącu roku o co najmniej 10 proc. w stosunku do średnio miesięcznego zużycia w okresie 2018–2019.

Kierownicy, którym się to nie uda, muszą się liczyć z karami sięgającymi nawet do 20 tys. zł.

Rejestracja sprawozdań jeszcze potrwa

Jeszcze w piątek URE informował, że do urzędu wpłynęło ponad 5 tys. sprawozdań. Jak jednak dowiedział się DGP, w poniedziałek do południa urząd zarejestrował ich ok. 4,5 tys. (po wstępnej weryfikacji, czy np. wiadomość w systemie ePUAP zawiera właściwy formularz). Co więcej, mimo wymogu przesłania sprawozdania drogą elektroniczną część gmin w ostatniej chwili zdecydowała się na wysyłkę pocztą tradycyjną ze stemplem z 31 marca. Wszystko dlatego, że w piątek system był przeciążony.

– Próbowaliśmy wysłać sprawozdanie od 10, ale udało się dopiero po 19.40. Trudno winić ePUAP, ponieważ wszyscy wysyłali na ostatnią chwilę – mówi Joanna Wons-Kleta, wójt gminy Pawonków (woj. śląskie).

Przejściowe problemy z systemem potwierdza też URE. – To system teleinformatyczny, który ma swoją przepustowość. Był odpowiedni czas na to, żeby te sprawozdania złożyć. Kiedy wszyscy nagle zaczęli je składać, rzeczywiście pojawiły się problemy z systemem. Dlatego gminy starały się radzić sobie w inny sposób, przez cały czas rejestrujemy bowiem wpływającą korespondencję – podkreśla Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowy URE.

Spory trud, ale cel został osiągnięty

O wątpliwościach samorządowców dotyczących możliwości osiągnięcia takiego wyniku oraz sposobu interpretacji przepisów pisaliśmy kilkakrotnie, m.in. w artykułach: „W urzędach zrobi się ciemniej” (DGP nr 231/2022), „Zapobiegliwi nie oszczędzą 10 proc. prądu” (DGP nr 1/2023). Wbrew obawom w gminach, które poprosiliśmy o dane ze sprawozdań, udało się osiągnąć wymagany poziom, a nawet znacząco go przekroczyć.

– Teraz cyferki wyglądają pięknie, ale grudzień był bardzo trudny. Ludzie wieszali na nas psy, bo zamknęliśmy świetlice i ochotniczą straż pożarną. To była partyzantka – komentuje Marek Śmiech, wójt gminy Walce (woj. opolskie).

Grudzień podobnie wspominają wszyscy włodarze.

Dodają, że na szczęście URE opublikował obszerne wyjaśnienia dotyczące formularza. Problemów z jego wypełnieniem nie miały więc te gminy, których nie dotknęły nietypowe sytuacje. Niektórych jednak nie ominęły kłopoty.

– Pojawiały się wątpliwości, jak rozliczać tych, którzy w samorządowych budynkach podnajmują pomieszczenia. Do tego potrzeba dziesiątek podliczników. Nie są to przepisy bardzo przyjazne samorządom – komentuje Grzegorz Cichy, burmistrz Proszowic (woj. małopolskie).

Więcej liczenia, jeśli chodzi o punkt odniesienia dla oszczędności, było też tam, gdzie faktury za 2018 r. obejmowały również część 2017 r.

– Tauron i PGE powinny nam ułatwiać takie zliczenia, tymczasem wszystko odbywa się ręcznie, trzeba wyciągać faktury z zeszłych lat. Było z tym trochę zabawy – dodaje Grzegorz Cichy.

Część gmin zainwestowała również w szkolenia pracowników dotyczące sprawozdawania.

Nie wszędzie włodarze są jednak przekonani o skuteczności takiej formy oszczędzania i raportowania, padają sugestie o kreatywności urzędników przy wypełnianiu formularza. – Mieli napisać, że się udało, to napisali. To po prostu kpina – mówi jeden z samorządowców.

Nie tylko inwestycje, także drobne zmiany

Przedstawiciele gmin przyznają, że i bez ustawy oszczędności byłyby konieczne ze względu na znaczący wzrost cen energii elektrycznej. Poza wieloma konkretnymi inwestycjami opisywanymi w sprawozdaniach (takimi jak np. wymiana oświetlenia w urzędach na ledowe) w samorządach zaczęto też przywiązywać większą wagę do drobnych – jak dotychczas się wydawało – czynności. Komputery podłączono do list zasilających, montowano czujniki ruchowe włączające oświetlenie w razie potrzeby.

– Kryzys energetyczny spowodował konieczność dodatkowej refleksji nad codziennymi zachowaniami w naszych instytucjach. Wiele małych czynności daje efekt skali. Wcześniej ceny energii były w miarę stabilne, jeśli nawet rosły, to wahania były niewielkie i było to nieodczuwalne dla budżetów gmin i miast – podkreśla Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa (woj. mazowieckie). W jego mieście największe oszczędności osiągnęła miejska biblioteka publiczna, aż 69 proc.

W części gminnych urzędów zdecydowano się również na ograniczenie liczby czajników i lodówek na piętrach, a nawet na wprowadzenie zakazu ładowania telefonów komórkowych przez urzędników. Wszystko dlatego, że oszczędności w grudniu budziły największe obawy – wtedy zużywa się bowiem znacznie więcej prądu niż w pozostałe miesiące roku, więc faktycznie trzeba było oszczędzić znacznie więcej niż 10 proc.

Teraz, kiedy osiągnięto wymagany przepisami wskaźnik, większość urzędów zdecydowała, że część doraźnych rozwiązań i zarządzeń zostaje na stałe, ponieważ w tym roku znowu trzeba osiągnąć mniejsze zużycie prądu, ale już w odniesieniu do tego roku.

– Teraz już nie chodzimy jeden za drugim i się nawzajem nie sprawdzamy, bo te nawyki nam zostały. Pewnie wznowimy te „czynności kontrolne” pod koniec roku, bo znowu trzeba będzie robić podliczenia, ile zaoszczędzono – podsumowuje Marek Śmiech. ©℗

Energetyczne oszczędności / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe