Korporacje samorządowe w różny sposób podeszły do pomysłu uchwalenia tzw. ustawy abolicyjnej autorstwa posłów PiS. Na wątpliwości prawne wskazują jednak nawet ci, którzy poparli to rozwiązanie.

Zeszłotygodniowe posiedzenie Sejmu rozpoczęło się od niespodziewanego zdjęcia z porządku obrad projektu ustawy o legalności działań organów gminy zaangażowanych w organizację wyborów prezydenckich w 2020 r. Rzecznik PiS Radosław Fogiel wskazywał wtedy, że projekt wymaga doprecyzowania. Z kolei w minioną niedzielę prezes partii Jarosław Kaczyński poinformował, że nowy projekt jest już gotowy, i zapowiedział, że zmiany mają odnosić się nie do kluczowych jego założeń, ale do ewentualnych orzeczeń sądów, które mogłyby się „wykręcać od zastosowania tej ustawy”.
Już na etapie zaprezentowania pierwotnej wersji projektu przedstawiciele korporacji samorządowych odnieśli się do samej idei, według której wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, którzy przekazali w 2020 r. Poczcie Polskiej spisy wyborców, mieliby zostać zwolnieni od ewentualnej odpowiedzialności karnej (patrz: infografika). Część samorządowców poparła projekt, wskazując jednocześnie na wątpliwości natury prawnej. Na problem z konstytucyjnością abolicji zwracają również uwagę eksperci.

Problem z podstawą prawną

Przypomnijmy, że w kwietniu 2020 r. większość sejmowa uchwaliła ustawę o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. (Dz.U. 2020 poz. 827), która miała umożliwić elekcję również w formie korespondencyjnej. Z kolei jako podstawę prawną przekazania danych wyborców Poczcie Polskiej wskazywano art. 99 o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 376 ze zm.) w związku z decyzją premiera z 16 kwietnia 2020 r., w której to właśnie Poczcie Polskiej polecił on przygotowanie na 10 maja 2020 r. wyborów korespondencyjnych. Posłowie PiS uważają, że w związku z tym wójtowie mieli podstawę prawną do przekazania danych, jednak zapadł już pierwszy wyrok, w którym sąd uznał takie działanie wójta za bezprawne.
- Należy z całą stanowczością podkreślić, iż wyroki skazujące, wydawane wobec samorządowców, którzy udostępnili spisy wyborców, nie są skutkiem błędu sądów, lecz konsekwencją źle stanowionego, pisanego na kolanie prawa. Gdyby stworzono wówczas prawidłową podstawę prawną do przekazywania danych, dzisiejszych orzeczeń by nie było - ocenia Maciej Kiełbus, partner w kancelarii prawnej Dr Krystian Ziemski & Partners w Poznaniu, która w 2020 r. przygotowała opinię prawną w tej sprawie na zlecenie Związku Miast Polskich. Wskazywano w niej m.in., że Poczta Polska nie ma ustawowo przypisanych zadań związanych z przeprowadzaniem procesu wyborczego.

Różne stanowiska, wspólne wątpliwości

Związek Powiatów Polskich, opiniując pozytywnie projekt abolicyjny, zwraca uwagę, że samorządowcy, którzy na polecenie premiera, a następnie wojewodów przekazali Poczcie Polskiej spisy wyborców, działali w zaufaniu do organów administracji publicznej. Przypomina równocześnie, że już w 2020 r. strona samorządowa sygnalizowała, że nie tylko nie było podstawy prawnej do takiego działania, ale również do późniejszego przetwarzania danych przez Pocztę Polską. W podobnym tonie wypowiada się Związek Gmin Wiejskich RP. „Wielu wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, w poczuciu zaufania do władzy - szczególnie ustawodawczej i wykonawczej - poprzez realizację nałożonych na nich działań, spotkało się nie ze swojej winy z wymiarem sprawiedliwości” - czytamy w opinii.
Jednoznacznie negatywnie o abolicji dla samorządowców wypowiada się Unia Metropolii Polskich, wskazując, że zalegalizowanie działań sprzed ponad dwóch lat godzi w konstytucyjną zasadę demokratycznego państwa prawnego, zasadę praworządności oraz zasadę trójpodziału i równoważenia się władz. - Konstrukcja proponowanej ustawy jednoznacznie świadczy o nieuprawnionej próbie ustawodawcy zastąpienia władzy sądowniczej, co jednocześnie stanowi naruszenie zasady niezawisłości sędziów i niezależności sądów w Polsce - podkreśla dr Tymoteusz Marzec, koordynator w UMP. Eksperci zwracają też uwagę na uzasadnienie do projektu, w którym posłowie przekonują, że działania samorządowców nie mogą być interpretowane jako niezgodne z prawem, w tym z konstytucją, skoro były nakierowane na realizację konstytucyjnego obowiązku w postaci przeprowadzenia wyborów prezydenckich. - Wynika z tego, że cel winien uświęcać środki. Teza ta jest nie do zaakceptowania w demokratycznym państwie prawnym, w którym organy władzy publicznej zawsze są zobowiązane działać na podstawie i w granicach (sic) prawa - komentuje Maciej Kiełbus.
Również Związek Miast Polskich odrzuca abolicję jako niezgodną z polskim porządkiem prawnym. Lokalni włodarze deklarują jednak pomoc dla tych samorządowców, którzy będą mieli kłopoty w związku z przekazaniem danych Poczcie Polskiej. - Z jednej strony stwierdzamy, że nie wolno było tego robić, a z drugiej - że nie zostawiamy tych ludzi. Mówimy: jeśli będziecie potrzebowali wsparcia, bo po trosze daliście się wypuścić i podpuścić, pomożemy wam dojść do sprawiedliwości - podkreśla Marek Wójcik, ekspert ZMP. Związek zaznacza, że rozważy wsparcie prawne dla burmistrzów i prezydentów miast członkowskich, którzy - dotknięci ewentualnymi orzeczeniami sądów - zdecydują się na wniesienie pozwów cywilnych wobec urzędników administracji rządowej, którzy wywierali na nich w kwietniu 2020 r. nielegalne - ich zdaniem - naciski, m.in. grożąc wprowadzeniem zarządu komisarycznego. - Tego typu rozwiązania są w państwie demokratycznym czymś abstrakcyjnym. To jest otwarcie precedensu, który nie powinien się zdarzyć - podsumowuje Marek Wójcik. ©℗
Tak ma działać tzw. ustawa abolicyjna / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe