Z prof. dr hab. Jolantą Itrich-Drabarek z katedry Nauk o Państwie i Administracji Publicznej, Uniwersytetu Warszawskiego rozmawia Artur Radwan.
Z prof. dr hab. Jolantą Itrich-Drabarek z katedry Nauk o Państwie i Administracji Publicznej, Uniwersytetu Warszawskiego rozmawia Artur Radwan.
Rada Ministrów przyjęła w środę trzyletni plan limitu mianowań urzędników w służbie cywilnej na lata 2023-2025, przedłożony przez szefa służby cywilnej. W 2023 r. ma to być 275 osób, w 2024 r. - 300 osób, a w 2025 r. - 300 osób. Plan przyjęty przez rząd w ubiegłym roku przewidywał podobne liczby. Czy to wystarczy, aby tworzyć profesjonalną służbę cywilną?
W urzędach powinni pracować ludzie najbardziej kompetentni, zajmujący te stanowiska, które odpowiadają ich kwalifikacjom. Coraz wyższy poziom wykształcenia i kwalifikacji społeczeństwa oraz zwiększenie zadań administracji wpływa na wzrost wymagań obywateli wobec urzędu. W relacji urzędnika służby cywilnej z obywatelem profesjonalizm oznacza wykonywanie usług dla klienta obywatela, zainteresowanego świadczonymi usługami publicznymi i ich efektami. Jednym z podstawowych warunków realizacji zasady profesjonalizmu jest długofalowy projekt budowy zasobów kadrowych służby cywilnej na bazie urzędników mianowanych. W przypadku mianowania w służbie cywilnej jest to szczególnie istotne, gdyż funkcję pracodawcy pełni państwo, a to pociąga za sobą określone skutki. Państwo odpowiada za ustalenie zasad regulujących zatrudnienie, karierę zawodową pracowników służby cywilnej, za system selekcji, naboru, awansu i wynagrodzenia. Mianowanie niewątpliwie ma wpływ na rozwój profesjonalizmu korpusu służby cywilnej. Oznacza z jednej strony podwyższony stopień dyspozycyjności pracownika, a z drugiej wysoką ochronę trwałości stosunku pracy. Mianowanie sięga swoją historią do ustawy z 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych i występowało w każdej z kolejnych ustaw o służbie cywilnej. Na przykład w 2004 r. limit mianowań wyniósł 600 osób, w 2005 r. - 1500, w 2006 r. - 2000 osób, w 2007 r. - 3000 osób, w 2008 r. - 1000, w 2009 r. - 1500 osób, w 2010 r. - 2000, a w 2011 r. - 2500 osób. Niestety w wyniku recesji w latach 2008-2010 obniżono limit do 1000 osób.
Docelowo urzędnicy mianowani mieli stanowić przynajmniej 15 proc. całego korpusu służby cywilnej i obsadzać w drodze wewnętrznego konkursowego naboru wyższe stanowiska w służbie cywilnej. O wstępnej fazie budowy profesjonalnej służby cywilnej w Polsce świadczy to, że w 2000 r. urzędnicy mianowani stanowili 1 proc. korpusu, na 30 czerwca 2009 r. - 4,4 proc., a w roku 2019 - 6,6 proc. Przypominam jednak, że w latach 2020-2021 z powodu pandemii nie odbyły się postępowania kwalifikacyjne na urzędników mianowanych.
Do ostatniego postępowania kwalifikacyjnego do egzaminów przystąpiło ok. 550 kandydatów. To chyba niezbyt dużo, skoro w poprzednich latach bywały sytuacje, że chętnych było nawet dwukrotnie więcej. Dlaczego tak się dzieje? Czy ma to związek z mniejszym zainteresowaniem pracą w administracji w ogóle?
Tendencja do niewypełniania limitu utrzymywała się od lat. W 2007 r. do egzaminu przystąpiło 718 osób, a limit mianowań wynosił 3000. W 2008 r. przy limicie 1000 osób do postępowania przystąpiło 887 kandydatów, z których 598 uzyskało status urzędnika mianowanego. W 2009 r. egzamin zdawało 1059 kandydatów, z których 530 uzyskało mianowanie.
Liczba osób zainteresowanych pracą w polskiej służbie cywilnej zmienia się w poszczególnych latach, ale trzeba stwierdzić, że był czas, gdy cieszyła się ona dużym zainteresowaniem osób szukających zatrudnienia w sferze publicznej. Wpływ na to powinna mieć sytuacja na rynku pracy, wzrost gospodarczy powoduje spadek zainteresowania pracą w służbie cywilnej, a recesja będzie miała wpływ odwrotny. Wydaje się jednak, że problem leży nie tylko w braku zainteresowania pracą ekspertów (specjalistów), ale w braku stabilności statusu prawnego członków korpusu służby cywilnej, co skutkuje traktowaniem jej jako „odskoczni” do dalszej kariery zawodowej w firmie prywatnej.
Czy politykom nie są potrzebni wykwalifikowani urzędnicy mianowani po państwowych egzaminach?
Politycy powinni być świadomi konieczności długofalowej inwestycji w pracowników służby cywilnej, aby prowadzili sprawy publiczne w sposób profesjonalny, rzetelny, neutralny politycznie i bezstronny. Niestety w wyniku ich działań, i dotyczy ta uwaga nie tylko obecnie rządzących, administracja publiczna wykazuje dużą niestabilność, rotację kadr i brak odpowiednich systemów motywacyjnych.
Tymczasem powinna być ona wyjęta spod reguł działania „polityki politykierskiej” (określenie prof. Huberta Izdebskiego), ale nie powinno się oddzielać jej od sfery policy (systematycznego zarządzania w sferze określonego zespołu zadań publicznych, według odpowiednio określonego i wypracowanego planu), w której politycy są skazani na współpracę z urzędnikami ekspertami. Jak uzdrowić obecny system? Uniezależnienie służby cywilnej od polityki ma miejsce wówczas, gdy stanowiska polityczne są jednoznacznie wskazane, publicznie znane i zdecydowanie oddzielone od stanowisk urzędniczych, czyli takich, które obsadzone są wyłącznie w drodze konkursów. Od strony technicznej uniezależnieniu służby cywilnej od polityków służy mianowanie urzędnika i stabilizacja jego stosunku służbowego, a także prawne zagwarantowanie przebiegu kariery zawodowej. Od strony etycznej - kierowanie się przez polityków i członków korpusu służby cywilnej określonymi wartościami i zasadami. Po 1989 r. w Polsce powstało wiele uregulowań prawnych dotyczących służby cywilnej, w tym neutralności politycznej. Projekt pod auspicjami rządu Hanny Suchockiej, przygotowywany przez Michała Kuleszę, zakładał zachowanie apolityczności poprzez wprowadzenie zasady, że każdy minister w rządzie ma do dyspozycji swoje własne zaplecze polityczne, które odchodzi wraz z upływem jego kadencji, oraz stabilny aparat urzędniczy. Zakładano, że ustawa powinna jednoznacznie określić, które z wyższych stanowisk mają charakter polityczny, które zaś są zarezerwowane dla ponadpartyjnego korpusu urzędniczego. Na czele korpusu miał stanąć sekretarz generalny, powoływany niezależnie od zmian rządu. Może należałoby wrócić do właśnie tego projektu?
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama