Od kilku dni trwają wzmożone kontrole lokali gastronomicznych czy klubów, otwieranych wbrew obowiązującym zakazom. Przykładowo szczecińscy przedsiębiorcy skarżą się, że kontrole są bardzo drobiazgowe i uczestniczą w nich nie tylko policja czy sanepid, ale nawet straż pożarna czy… kominiarze.
Przedstawiciele MSWiA zapowiadali te działania podczas zeszłotygodniowego posiedzenia rządowo-samorządowej Komisji Wspólnej. Jak usłyszeliśmy w resorcie, w przypadku stwierdzenia naruszeń dotyczących obostrzeń epidemicznych policja będzie wnioskowała np. o cofnięcie koncesji na sprzedaż alkoholu. A przyznawanie i odbieranie koncesji to kompetencja samorządu terytorialnego. – To będzie swego rodzaju test na dobrą wolę, zwłaszcza ze strony dużych miast. Szybko się okaże, czy w walce z pandemią prezydenci miast stoją ramię w ramię z rządem, czy nie – przekonywał nas polityk PiS.
Lokalne władze już informują o pierwszych wnioskach o cofnięcie koncesji. – Do urzędu miasta wpłynęły informacje policji o ujawnieniu przypadków prowadzenia działalności gospodarczej wbrew zakazowi określonemu w rządowym rozporządzeniu, wraz z wnioskiem o rozważenie wszczęcia postępowania o cofnięcie zezwoleń – mówi Dariusz Nowak z krakowskiego magistratu.
Jak dodaje, „aktualnie w urzędzie trwają analizy prawne w tym zakresie”. Ale z naszych rozmów z innymi samorządami wynika, że władze lokalne nie zamierzają pójść na rękę w tej sprawie rządowi. Powód? Ich zdaniem ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie daje podstaw prawnych do cofnięcia zezwoleń na sprzedaż i podawanie napojów alkoholowych w sytuacji, gdy zamknięte lokale gastronomiczne zostały uruchomione pomimo obostrzeń. – Ustawa w art. 18 ust. 10 wymienia przypadki, w których zezwolenia należy cofnąć. Są to w szczególności: sprzedaż i podawanie napojów alkoholowych osobom nieletnim, nietrzeźwym, na kredyt lub pod zastaw, zakłócanie porządku publicznego, wprowadzenie do sprzedaży napojów alkoholowych pochodzących z nielegalnych źródeł, przedstawienie fałszywych danych w oświadczeniu o wartości sprzedaży, popełnienie przestępstwa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, orzeczenie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej. Nie ma wśród nich przypadków związanych z sytuacją epidemiczną – uważa Kamila Bogacewicz z Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
W Bydgoszczy już odrzucono wniosek o cofnięcie koncesji z powodu nieprzestrzegania rozporządzenia covidowego. Tam również urzędnicy powołują się na brak takiej przesłanki w ustawie oraz orzecznictwo NSA. – Zgodnie z nim wolą ustawodawcy nie było nakazanie przedsiębiorcy prowadzącemu sprzedaż napojów alkoholowych przestrzegania wszelkich zasad i warunków wynikających z jakichkolwiek przepisów prawa – informuje Marta Stachowiak, rzeczniczka urzędu miasta w Bydgoszczy. Podobne argumenty słyszymy od urzędników w Zielonej Górze, Lublinie czy Częstochowie. – Każda sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie – zapowiadają.
Na jakiej zatem podstawie policja wnioskuje o cofnięcie koncesji? – Policja w każdy możliwy sposób wspiera działania związane z ograniczeniem zjawiska pandemii (…). Poruszone kwestie reguluje dość szczegółowo rozporządzenie Rady Ministrów z 21 grudnia 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii – podaje insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy komendanta głównego policji.
Od osoby z rządu słyszymy bardziej precyzyjną wykładnię. – Warunkiem prowadzenia sprzedaży alkoholu w lokalu, oprócz posiadania zezwoleń itd., jest art. 18 ust. 7 pkt 9 ustawy o wychowaniu w trzeźwości, mówiący o „przestrzeganiu innych zasad i warunków określonych przepisami prawa” – cytuje nasz rozmówca. Jego zdaniem przywoływany przepis można powiązać z jeszcze jednym – z art. 18 ust. 10 pkt 2 mówiącym o „nieprzestrzeganiu określonych w ustawie warunków sprzedaży napojów alkoholowych”.
– O cokolwiek prosimy samorząd, pojawia się problem. To już robi się męczące – żali się polityk PiS. Choć jednocześnie przyznaje, że „prawo jest nieprecyzyjne, a takie sytuacje jak pandemia tę nieprecyzyjność obnażają”. – Ale cel jest jasny. Na dyskoteki przychodzi po kilkaset osób i naraża swoje zdrowie. Samorząd powinien nas wspierać – przekonuje.
Zastrzeżeniom samorządów nie dziwi się prof. Hubert Izdebski, prawnik i ekspert od samorządu terytorialnego. Jego zdaniem obostrzenia są wątpliwe konstytucyjnie i gdyby faktycznie samorządy zaczęły odbierać koncesje, to sprawy trafią do sądów. – Jeśli będą wątpliwości interpretacyjne, to trzeba rozważyć, na ile uwzględniać art. 7a k.p.a. – podkreśla prawnik. To artykuł mówiący o przyjaznej interpretacji przepisów. Zgodnie z nim, jeśli w sprawie, w której chodzi o odebranie stronie uprawnienia, pozostają wątpliwości co do treści normy prawnej, to wówczas wątpliwości są rozstrzygane na korzyść strony. W takim przypadku realny byłby scenariusz, w którym jeśli sądy zaczną podważać decyzje o odebraniu koncesji i przyjdzie do płacenia odszkodowań, to ich koszt spadnie na samorządy jako wydające decyzje, a nie budżet państwa.
Z kolei zdaniem dr. Stefana Płażka z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego UJ sprawa jest trudna do rozstrzygnięcia, także z uwagi na kontrowersje dotyczące umocowania przepisów antycovidowych. – Być może trzeba będzie poczekać na orzecznictwo sądów w tym zakresie. Natomiast, o ile mi wiadomo, dotychczas przez 40 lat funkcjonowania ustawy o wychowaniu w trzeźwości nie było przypadków odbierania koncesji z uwagi na naruszenie innych przepisów niż te określone we wspomnianej ustawie – wskazuje. ©℗