Limity wysokości opłaty i ograniczenie prawa radnych do jej ustalania – to pomysły na doprecyzowanie przepisów po wyroku TK
ikona lupy />
Decyzja TK w sprawie odpadów / Dziennik Gazeta Prawna
Zmiany w gospodarce śmieciowej są już przesądzone. Trybunał Konstytucyjny dał ustawodawcy półtora roku na wdrożenie nowych przepisów regulujących kwestię opłat za wywóz odpadów. DGP zapytał parlamentarzystów o wstępne propozycje rozwiązań, które mogłyby zostać wprowadzone.
Będzie doprecyzowanie
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. ustawy śmieciowej, mimo że nie podważył kluczowych jej przepisów, i tak może wprowadzić małą rewolucję w przepisach.
– Na szczęście wyrok trybunału kończy debatę nad najczęściej kwestionowanymi wątkami ustawy, takimi jak definicja właściciela nieruchomości czy obowiązek organizowania przetargów przez gminy. Niemniej w dalszym ciągu bierzemy pod uwagę doprecyzowanie w nowelizacji definicji właściciela nieruchomości – mówi poseł PO Tadeusz Arkit, przewodniczący podkomisji stałej ds. monitorowania gospodarki odpadami.
Pozostaje jeszcze kwestia opłat śmieciowych. Mimo że obowiązują od lipca, do tej pory budzą skrajne emocje wśród mieszkańców. Sprawę ich wysokości bada teraz UOKiK. Na wniosek mieszkańców Białegostoku wszczęte zostało postępowanie wyjaśniające. Urzędnicy przyznają jednak, że często mają związane ręce.
– Urząd ma ograniczone możliwości zajęcia się kwestią opłat za odbiór i wywóz odpadów – mówi Maciej Chmielowski z UOKiK. – Nasze ewentualne wątpliwości mogłaby budzić jedynie sytuacja, w której gmina nie zmieniła stawki, jeżeli wynagrodzenie za wykonanie usługi zaoferowane przez przedsiębiorcę i przyjęte w przetargu na odbiór odpadów, było znacznie niższe niż koszty przyjęte przez gminę przy ustalaniu wysokości obciążeń – tłumaczy.
Dlatego też wiele osób spodziewa się, że najpóźniej za 18 miesięcy ich miesięczne wydatki w tym zakresie nieco się zmniejszą (choć to mało prawdopodobne). Trybunał Konstytucyjny uznał bowiem, że przepisy należy uzupełnić o określenie maksymalnej stawki, jaką mogą ustalać samorządy.
Jest swoboda
Dziś gminy mają w tym zakresie dużą dowolność. Ustawodawca określił jedynie kryteria, które powinny być wzięte pod uwagę przy określaniu stawek – m.in. liczbę mieszkańców, ilość wytworzonych odpadów komunalnych czy koszty funkcjonowania systemu gospodarowania śmieciami. W efekcie opłaty uchwalone przez niektóre rady gmin wydawały się zbyt wygórowane. Ale pojawił się problem odwrotny, tzn. uchwalanie absurdalnie niskich stawek (eksperci szacują, że ich realna wartość powinna oscylować między 12 a 15 zł od osoby, a zdarzały się propozycje 3–5 zł). To efekt przetargów albo zwyczajnej chęci radnych do przypodobania się wyborcom. Rodziły się podejrzenia, że przy tak niskich cenach śmieci nie były one zagospodarowane, lecz trafiały na nielegalne wysypiska.
Dlatego teraz parlamentarzyści zastanawiają się, czy jeśli w jakiś sposób ustawa określi maksymalną kwotę opłat, nie powinna być też ustalona ich dolna granica. Bardziej radykalna koncepcja rozważana przez posłów zakłada uszczuplenie kompetencji radnych w zakresie ustalania stawek. Ich zdaniem należy ograniczyć inicjatywę uchwałodawczą w tym zakresie wyłącznie do organów wykonawczych gminy (wójt, burmistrz lub prezydent miasta).
Poseł Tadeusz Arkit zastanawia się nad rozwiązaniem alternatywnym. – Można byłoby zmienić konstrukcję prawną w taki sposób, by nie była to danina publiczna, tylko zwykła opłata na wzór tej za wodę i ścieki. Wówczas nie trzeba byłoby określać kwotowych limitów, co w skali całego kraju jest bardzo problematyczną kwestią – mówi poseł.
Gminy są za
Samorządom podoba się ta koncepcja. – Pomysł jest dobry, pod warunkiem, że dla egzekwowania tych opłat będziemy nadal stosować przepisy ordynacji podatkowej. Dzięki temu odnotowaliśmy dotychczas ich 94-procentowe wykonanie – mówi nam Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia.
Dodaje jednak, że z punktu widzenia samorządów, nawet wprowadzenie kwotowych widełek raczej nie przysporzyłoby wielu problemów. – Wcześniej trudno było je ustanowić bez wiedzy o tym, ile odbiór będzie kosztował. Teraz wiemy, jaka jest opłata w każdej gminie i co się na nią składa. Dzięki temu znaczna większość samorządów znalazłaby się w obrębie tych widełek. Dostosować musiałyby się jednostki stosujące skrajnie wysokie lub niskie stawki – mówi prezydent Inowrocławia.
Problem w tym, że takich widełek musiałoby być bardzo dużo. Gminy stosują różne warianty naliczania opłat (często mieszane). – Nie można stosować tych samych limitów dla naliczania opłat w zależności od ilości osób czy od ilości zużytej wody – tłumaczy Ryszard Brejza.