Dziś nie ma już gminy bez strony internetowej, coraz trudniej znaleźć też takie, które nie mają własnego profilu na Facebooku. Internetowi liderzy rozprzestrzenili się w sieci znacznie bardziej – są obecni na Twitterze, Instagramie, a nawet na YouTubie. Takich tematycznych miejsc w sieci jedno miasto ma nieraz nawet kilka. Odrębne profile zaczynają też zakładać rady gmin. Jak to zrobić i na co uważać – o tym rozmawiają dzisiaj przedstawiciele gminy Modrzewiec-Letnisko.
– Nie mieliśmy kłopotów, to sobie je stworzyliśmy – powiedział, wchodząc do sali konferencyjnej burmistrz miasta Modrzewiec-Letnisko Tadeusz Poleszczuk. Widząc wyraz zdziwienia na twarzach zebranych, wyjaśnił: – Ledwie rok temu powołaliśmy młodzieżową radę gminy, a te młodziaki już chcą rządzić, zarzucają mi błędy. Po czym urwał, by oficjalnie rozpocząć spotkanie. Po kolei przedstawiał jego uczestników. – Pani skarbnik Adela Krześniak, przewodniczący rady Józef Ptaszyński, radna i moja stała oponentka w radzie pani Grażyna Szwarc, radca
prawny naszego urzędu Jan Moliński, a także dwoje przedstawicieli młodzieżowej rady miasta Beata Gruszyńska i Jacek Sadowczyk. – To oni – powiedział, wskazując na wymienionych na końcu – są sprawcami dzisiejszego zebrania. Uważają, że Modrzewiec-Letnisko nie istnieje w sieci, nikt o nim nie dyskutuje, a to źle – stwierdził burmistrz. – Do swoich racji przekonali radnych, zarówno z rządzącej w gminie koalicji, jak i tych opozycyjnych. Ja tymczasem uważam, że mamy stronę internetową i to wystarczy – dodał. – Nawet płacimy za jej prowadzenie zewnętrznej firmie – wtrąciła skarbniczka.
– Tylko po co? – spytał z wyraźną ironią w głosie przedstawiciel młodzieżowej rady. Kliknął w tablet i wyliczył ostatnie informacje na gminnym portalu, tj. o przeniesieniu komisji podczas wyborów prezydenckich ze
szkoły nr 2 do przedszkola nr 1, zmiany terminów płatności za odpady, starcie spisu rolnego od 1 września. – Jest jeszcze paskudny rysunek „Witaj szkoło”, lecz to nawet nie można nazwać informacją – dodał Jacek Sadowczyk, 18-latek, uczeń technikum w pobliskim mieście powiatowym.
– Nam nie chodzi o martwą stronę w sieci ze spisem telefonów urzędu, a o aktywne formy kontaktu, możliwość porozmawiania o tym, co się w gminie dzieje, co nam się podoba, a czego mamy dość – grzecznie dopowiedziała licealista Beata Gruszyńska. – Kogo nie ma w sieci, ten dziś nie istnieje. Moi znajomi mówią, że w Modrzewcu nie ma życia. A to przecież nieprawda – dodała. – Tylko nasza gmina nie ma profilu na Facebooku, choć założenie go przecież nic nie kosztuje – zauważyła na koniec.
Przepisy nie nadążają
– To prawda, panie burmistrzu – przyznał przewodniczący rady. – Moje wnuki też się dziwią, że będąc miejscowością turystyczną, nie wstawiamy na Facebooka czy Instagram choćby zdjęć okolicy. Myślę, że musimy iść z postępem, zwłaszcza, że w dobie koronawirusa coraz więcej
informacji znajdujemy w sieci. Odrobina rozgłosu pomoże też mieszkańcom prowadzącym turystyczne biznesy – dodał.
Tu jeden przez drugiego uczestnicy spotkania zaczęli zgłaszać pomysły, co obok suchych i zdawkowych informacji mogłoby rozruszać gminę w sieci. Wreszcie Tadeusz Poleszczuk postanowił uporządkować dyskusję. – Zacznijmy od podstaw, na pomysły przyjdzie jeszcze czas. Czy możemy rzeczywiście ten profil gminy czy też rady gminy na Facebooku założyć, bo ja takiej możliwości w przepisach gminnych nie znalazłem – spytał, zwracając się go
radcy prawnego. – Mam udzielić porady praktycznej czy prawnej? – upewnił się mecenas Moliński.
– Obu, jeśli można – wtrąciła się radna Szwarc.
– Wiele gmin takie profile ma, staje się to wręcz normą. Ale zdaniem niektórych ekspertów prowadzenie mediów społecznościowych przez organy gminy nie ma podstawy prawnej, a wręcz jest niezgodne z art. 7 konstytucji – powiedział
radca prawny.
gdzie szukać? rada 1
Jak to działa
– Ale jak to? Mamy kontakt z krakowską radą młodzieżową, obserwujemy ich profile, łącznie z tym rady miejskiej. Nie wydaje mi się, by to było nielegalne – przerwała mu Beata Gruszyńska. – Musieliby państwo zobaczyć, jak w Krakowie to wszystko świetnie działa! Proszę spojrzeć choćby na te zdjęcia na oficjalnym profilu miasta na Instagramie, od razu chce się tam jechać. A na Facebooka wpada przynajmniej kilka, a nieraz i kilkanaście postów dziennie – dodała. I w dobrze przygotowanym wystąpieniu licealistka opisała, jak zostało to zorganizowane. Wyjaśniła, że oficjalny profil Krakowa na Facebooku ma kilkaset tysięcy obserwujących. Pod ten profil podłączone są kolejne, np. rady miasta i rady młodzieżowej. Wszystko to zaś koordynuje biuro urzędu zajmujące się mediami. Choć do poszczególnych profili treści dostarczają zainteresowane strony. – Ludzie szukają dziś informacji na jakiś temat najpierw w telefonie, w którym mają internet, a dopiero potem ewentualnie zaglądają na miejską stronę czy do BIP urzędu, gdzie są szersze informacje – dodała dziewczyna.
– Czuję się prawie zachęcony – powiedział Tadeusz Poleszczuk, dziękując jej za wykład. I zapytał mecenasa, czy na profilu w mediach społecznościowych można publikować wszystkie informacje dotyczące gminy. – Na pewno trzeba pamiętać, że taki profil to nie BIP. Nie trzeba i nie ma sensu zamieszczać tam wszystkich informacji, które muszą się znaleźć na stronie Biuletynu Informacji Publicznej urzędu – powiedział mecenas.
– Ale nie ma przeszkód, żeby krótko do tych informacji się odnieść. Wpisy pod spodem mogą być ciekawe i dawać wiele do myślenia i burmistrzowi i radnym – zauważyła Grażyna Szwarc. – A czy jest coś, czego na profilu publikować nie wolno? – chciał wiedzieć przewodniczący rady.
– Znowu państwa zmartwię, takich konkretnych przepisów jak dla BIP tu nie ma – odpowiedział mecenas Moliński.
gdzie szukać? rada 2
Statutu ruszać nie trzeba
– Gdyby nasz Modrzewiec miał trzy tysiące polubień, to już byłby sukces – przekonywała Beata Gruszyńska. – To możliwe, bo sporo się u nas dzieje, zwłaszcza panie wychodzą z licznymi inicjatywami. Jest koło bibułkarskie, kulinarne, teatralne, chór. Ale takie narzędzie jak profil w mediach społecznościowych warto byłoby też wykorzystać do promocji działań rady – odpowiedziała jej Grażyna Szwarc.
Przewodniczący rady, choć co do zasady z nią się zgodził, miał wiele obaw. – To może być trudne do zrobienia, bo u nas każdy radny chce być szefem, wielu zanim pomyśli, już się burzy. Nie wiem, jak to uregulować, co publikować, a co lepiej przemilczeć. Dlatego najpierw chciałbym się dowiedzieć, czy gmina i rada muszą wpisać do swoich statutów zasady prowadzenia profilu, zanim on powstanie? – Nie, to nie jest materia statutowa i nie dotyczy organizacji organów gminy – odpowiedział mecenas.
gdzie szukać? rada 3
Regulamin może się przydać
– Z tego wniosek, że skoro niepotrzebny jest wpis do statutu, to powinniśmy stworzyć regulamin korzystania z takiej strony – stwierdził burmistrz.
Mecenas, który do spotkania dobrze się przygotował, wyjaśnił jednak, że większość gmin czy rad, które są dostępne na Facebooku nie tworzy odrębnych regulaminów, tylko stosuje ten, który ma organizator danego medium społecznościowego. – Część samorządów jednak regulaminy ma. Sądzę, że dobry pomysł, bo można tam wyjaśnić, np. zasady związane z ochroną danych osobowych i sytuacje, w których można kogoś z profilu rady usunąć. Jestem skłonny wzór takiego krótkiego regulaminu przygotować – powiedział radca.
gdzie szukać? rada 4
Niemożliwa cenzura
Na to ożywił się przewodniczący rady gminy. – Rozumiem, że jeżeli ktoś, może nawet radny, napisze na naszym profilu coś nieprawdziwego, to będziemy mogli go z niego wyrzucić. Ale tenże radny może mieć własny profil i tam nas obsmarowywać. Czy to też będziemy mogli zamknąć? – dopytywał mecenasa.
– Nie, takiej możliwości nie ma – powiedział radca.
gdzie szukać? rada 5
– Po co od razu kogoś banować? Awantura w sieci może przynieść gminie większą rozpoznawalność. Dobra kłótnia jest lepsza od anonimowości – wtrącił się Jacek Sadowczyk. – Zgadzam się. Gdyby taka osoba rzeczowo punktowała słabości gminy, to powinno się na nie rzeczowo odpowiadać. Widać wtedy, że samorządowi zależy na mieszkańcach – poparł go nieoczekiwanie mecenas Moliński. I zaraz dodał, że kwestie związane z blokowaniem użytkowników najlepiej zawrzeć w regulaminie. Przyznał jednak, że nie zna osobiście gminy ani rady, która by taki zapis posiada.
– Ale co zrobić choćby z niecenzuralnymi komentarzami albo takimi, co wprowadzają w błąd? – drążył dalej sprawę przewodniczący Ptaszyński.
– Jak rozmawiałam z krakowskimi radnymi, to mówili, że niektórych wyciszają – wyjaśniła radna Szwarc. – W ostateczności można tak robić, choć liczę, że jeśli będę pisała prawdę, nawet niewygodną, to mnie panowie nie zbanujecie – dodała z uśmiechem.
– Moim zdaniem zablokowanie jest możliwe. Co więcej nie da się tego zaskarżyć do sądu administracyjnego – przerwał dywagacje zebranych mecenas Moliński.
gdzie szukać? rada 6
– Wcale nie jestem taki pewny, czy to dobrze, że rozważamy korzystanie z takiej możliwości. To ogranicza wolność słowa. Gdyby nie afera nagłośniona przez panią Szwarc w ubiegłej kadencji, to nie byłby pan dzisiaj burmistrzem, a gmina miałaby gigantyczne długi – odezwał się Jacek Sadowczyk.
– A pani Szwarc nie zostałaby radną – wtrącił przewodniczący rady.
– Nie dali mi państwo skończyć poprzedniego wywodu – wreszcie udało się zabrać głos mecenasowi. – Chciałem tylko powiedzieć, że osoba wyrzucona z profilu może złożyć pozew do sądu powszechnego. Takie sprawy były już rozpatrywane, nawet na poziomie unijnym. I wcale nie jest powiedziane, że to gmina będzie w tym sporze wygrana – zaznaczył radca.
gdzie szukać? rada 7
Gmina nie musi pomagać radzie
– Szanowni państwo, abyśmy mogli rozmawiać o szczegółach, najpierw trzeba ten gminny profil założyć – odezwała się Beata Gruszyńska. Zachęcała też do zakładania profilu rady gminy, na którym będą informacje o tym, co dzieje się na sesjach, jakie wnioski składali radnych, które zyskały poparcie, a które nie. – My też jako młodzieżowa rada chcielibyśmy mieć swój własny profil – dodała licealistka.
– Przydałby się też oficjalny profil gminy, chociaż na Twitterze dorzucił Jacek Sadowczyk. – Proszę zauważyć jak niektóre miasta się tam promują i prześcigają w zachwalaniu własnych osiągnięć. A to żaden problem, wystarczy fotka i kilka słów – przekonywał uczeń.
Beata Gruszyńska była jednak zdania, że do fotek lepiej nada się Instagram.
– I co jeszcze? – zapytał burmistrz. – Jeszcze przydałby się kanał na You Tube. Mamy kolegę, który robi bardzo fajne filmy – dodała niezrażona licealistka.
– Panie mecenasie, czy ja muszę się na to wszystko godzić? – spytał burmistrz.
– Niekoniecznie, tak przynajmniej mówi prawo – odparł mecenas. – Ale gdybym miał udzielać życiowej rady, to polecałbym, by przy okazji tworzenia gminnego profilu, założyć i ten dla rady i może dać szansę młodzieży. Bo inaczej okaże się, że to z profilu pani Szwarc, którego nie uda się panu burmistrzowi zablokować, wszyscy będą czerpali wiedzę o naszym mieście – powiedział Jan Moliński.
gdzie szukać? rada 8
Tu za głowę złapała się pani Aldona i zapytała, czy zebrani wiedzą, ile ten „bezpłatny” dostęp będzie kosztować. – Za te 2–3 posty miesięcznie na naszej stronie internetowej płacę firmie zewnętrznej kilkaset złotych. Przy takich wymogach państwa radnych zbankrutujemy. A w czasie epidemii jest tyle niezaplanowanych wydatków, że wolałabym nie dokładać sobie kolejnych – powiedziała skarbniczka. – Ale z drugiej strony, tyle przez ten COVID-19 mamy dodatkowej pracy w urzędzie, że może dobrze, by mieszkańcy mieli tego świadomość. I by dowiadywali się o ważnych sprawach z internetu, a nie składali nam non stop osobiste wizyty – zaskoczył skarbniczkę burmistrz. – Na profil gminny i rady się zgadzam. Na Instagram też, bo przekonaliście mnie państwo, że piękne zdjęcia mogą przyciągnąć turystów także poza sezonem i także w dobie koronawirusa, bo nasza gmina jest mała i bezpieczna. To z kolei pozwoli być może nieco zarobić właścicielom naszych pensjonatów – dodał. Napotkawszy srogi wzrok mecenasa zastrzegł od razu, że mówi o promocji gminy, a nie reklamie poszczególnych obiektów. A panią Aldonę uspokoił, mówiąc, że zamiast zewnętrznej firmy, która prowadziłaby profile gminy w mediach społecznościowych, warto postawić na obsługującego biuro rady pana Grzegorza. – To bardzo dobry pomysł. Jest młody, zna się na prowadzeniu stron internetowych i na wszystkich tych społecznych komunikatorach. Mam nadzieję, że się zgodzi, za pewną miesięczną dopłatą, poprowadzić i te profile – powiedział przewodniczący rady.
– To mamy jasność. Proponuję więc zacząć od utworzenia profilu gminy i rady, a potem stopniowo rozszerzać korzystanie z internetu o kolejne opcje. Zamykam dzisiejsze spotkanie, o konkretach porozmawiamy wkrótce – zakończył spotkanie burmistrz. ©℗
RADA 1 Największym problemem związanym z profilami podmiotów publicznych na portalach społecznościowych (np. Facebook, Twitter czy Instagram) jest brak regulacji prawnych w tym zakresie.
Wychodząc bowiem z art. 7 Konstytucji RP, który stanowi, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, należałoby stwierdzić, że działanie takie jest niedopuszczalne. Na tę lukę w prawie zwrócił uwagę prawnik i członek pierwszej kadencji Rady ds. cyfryzacji przy ministrze cyfryzacji Piotr Waglowski w publikacji „Wsparcie sądownictwa administracyjnego w walce z Twitterozą i Facebookozą”, dostęp: http://prawo.vagla.pl/node/10133). Jego zdaniem prowadzenie mediów społecznościowych nie ma podstawy prawnej, czyli jest niezgodne z art. 7 Konstytucji RP mówiącym o działaniu władz publicznych na podstawie i w granicach prawa. Twierdzi on bowiem, że władze publiczne traktują media społecznościowe jako zastępstwo Biuletynów Informacji Publicznej (dalej BIP). Dla potwierdzenia swojego poglądu Piotr Waglowski przytacza wyrok NSA z 23 września 2014 r. (sygn. akt I OSK 34/14). W orzeczeniu tym sąd podał, że stosownie do art. 7 ust. 1 pkt 1 ustawy z 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1429, ost. zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 695, dalej: u.d.i.p.) jednym ze sposobów udostępnienia informacji publicznych jest ich ogłoszenie w BIP, zaś art. 10 ust. 1 u.d.i.p. stanowi, że informacja publiczna, która nie została udostępniona w tym BIP lub centralnym repozytorium jest udostępniana na wniosek.
Z przepisów tych wynika zatem, że tylko informacje publiczne opublikowane w BIP uważa się za udostępnione, zaś wszystkie inne, w tym w szczególności wymienione w art. 6 u.d.i.p., są udostępniane na wniosek, bez względu na to, czy funkcjonują w obiegu publicznym, na stronach internetowych podmiotów zobowiązanych do udostępniania informacji publicznych, a także czy dostęp do tych informacji jest łatwy czy też utrudniony. Tak więc o obowiązku udostępnienia informacji publicznej nieopublikowanej w BIP, a będącej na stronie internetowej, przesądza nie dostęp do internetu, ale niepublikowanie w Biuletynie.
Odmiennie kwestię tę ocenia Mateusz Karciarz, prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp. k. w Poznaniu. Wyjaśnia, że choć art. 7 Konstytucji RP stanowi, iż organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, to jednak żaden z przepisów nie określa ani sankcji za niedopełnienie tego obowiązku, ani sposobu postępowania uprawnionych organów kontroli czy nadzoru, które miałby sprawić, by dany podmiot publiczny działał zgodnie z prawem. Tym samym, według prawnika, należy przyjąć, że podmioty publiczne mogą tworzyć takie profile, o ile będą one uzupełnieniem sposobu wykonywania przez nie powierzonych im zadań publicznych, np. w zakresie informacyjnym o podejmowanych działaniach czy też promocji. Zdaniem Mateusza Karciarza nie można wykluczać posiadania profilu na portalach społecznościowych przez radę gminy, aczkolwiek najczęściej spotykanym działaniem jest posiadanie profilu przez samą gminę (w ramach którego przekazywane są również informacje o działalności rady gminy).
RADA 2 Na profilu w mediach społecznościowych nie można zamieszczać danych ustawowo chronionych.
Szczegółowe zasady publikacji informacji na stronach BIP reguluje u.d.i.f. oraz rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z 18 stycznia 2007 r. w sprawie BIP (Dz.U. Nr 10 poz. 68). Takich przepisów brak jeżeli chodzi o zawartość stron na fanpage’u. Nie znaczy to, że nie ma żadnych ograniczeń. – Z punktu widzenia danych, jakie nie powinny być zamieszczane na profilach społecznościowych, są to wszelkie informacje objęte tajemnicą, np. w zakresie ochrony danych osobowych czy też innych tajemnic ustawowo chronionych – twierdzi Mateusz Karciarz.
RADA 3 Statut nie jest aktem, w którym ustala się zasady prowadzenia profilu w mediach społecznościowych.
Kwestia posiadania ich przez radę nie mieści się w zakresie pojęcia „organizacji wewnętrznej organów gminy” ani „trybu pracy organów gminy”. Nie ma zatem podstaw, by to zagadnienie regulować w statucie gminy. Jak zauważył WSA w Olsztynie w wyroku z 28 października 2008 r. (sygn. akt II SA/Ol 737/08), art. 22 ust. 1 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (tj. Dz.U. 2020 r. poz. 713; ost. zm. Dz.U. z 2020 r. poz. 1378; dalej: u.s.g.) statut gminy reguluje organizację wewnętrzną oraz tryb pracy organów gminy, a więc – zgodnie z treścią art. 11a u.s.g. – rady gminy oraz wójta (burmistrza, prezydenta). Brak jest wobec tego podstaw, aby w statucie wprowadzać regulacje dotyczące trybu pracy radnych obejmujące ich działania poza radą, a więc zamieszczanie przez radnych ich opinii na portalach społecznościowych.
RADA 4 W regulaminie należy poinformować o dokumentowaniu skasowanych komentarzy i powodach blokowania wypowiedzi niektórych użytkowników.
Co jednak ciekawe, z prawie 80 proc. gmin, które informują o fakcie prowadzenia mediów społecznościowych (229 na 288), większość (97 proc.) nie wskazuje żadnych zasad prowadzenia dyskusji na fanpage’ach. Z raportu Watchdog Polska pt. „Jak urzędy gmin korzystają z mediów społecznościowych?” z 26 sierpnia 2019 r. wynika, że tylko badanych osiem gmin miało własne regulaminy związane z obsługą profili internetowych. Organizacja przeanalizowała regulaminy fanepage’ów i okazało się, że moderatorzy interweniują, gdy wpisy są dodawane z anonimowych kont lub pojawiają się wulgaryzmy i treści powszechnie uznawane za obraźliwe, treści niezgodne z prawem, rasistowskie, dyskryminujące czy wówczas, gdy jest używana mowa nienawiści lub publikowane są treści naruszające dobra osobiste osób trzecich czy zasady współżycia społecznego. Watchdog Polska rekomenduje, by w regulaminie znalazła się informacja o dokumentowaniu skasowanych komentarzy i powodach blokowania użytkowników tak, by mogli oni podjąć polemikę. Powinny one także zawierać informacje, do kogo można się zwrócić ze skargą na blokadę lub usunięty komentarz.
RADA 5 Rada gminy nie ma narzędzi, aby zakazać radnemu prowadzenia własnego profilu.
Tak więc radny, jeśli zechce, może nawet prowadzić nieoficjalny profil całej rady. Taka sytuacja zdarzyła się w gminie Brąszewice. Jak informował jeden z portali regionalnych, radny zamieszczał na utworzonym przez siebie koncie informacje dotyczące poszczególnych uchwał i z przebiegu poszczególnych sesji. – Z uwagi na brak jakichkolwiek regulacji prawnych w zakresie prowadzenia przez podmioty publiczne profili na portalach społecznościowych, nie widzę podstaw, aby rada gminy w jakikolwiek sposób mogła zakazać radnemu prowadzenia własnego profilu na takim portalu – twierdzi Mateusz Karciarz. Podkreśla jednak, że niedopuszczalne jest, by bez zgody rady jeden z jej członków prowadził profil całej rady. – Sposobem reagowania na tę nieprawidłowość powinno być skierowanie pozwu z tytułu naruszenia dóbr osobistych – uważa prawnik.
RADA 6 Zdarzały się już przypadki uniemożliwienia komuś wypowiedzi na oficjalnym profilu urzędu publicznego.
W jednej z tego typu spraw mieszkaniec, który pełnił jednocześnie funkcję radnego, zażądał od burmistrza odblokowania możliwości komentowania, a gdy ten nie zareagował, wniósł skargę do sądu administracyjnego. Badający sprawę WSA w Olsztynie w postanowieniu z 29 marca 2018 r. (sygn. akt II SAB/Ol 21/18) uznał jednak, że w tym przypadku mieszkańcowi nie przysługuje skarga na bezczynność włodarza, bo dotyczy ona wyłącznie wydanych przez niego decyzji administracyjnych, określonych postanowień oraz aktów i czynności z zakresu administracji publicznej, do których wójt jest zobligowany mocą prawa. Można więc się skarżyć, gdy włodarz nie wydaje danego aktu (nie wykonuje czynności), do której jest prawnie zobowiązany. Kontrola sądu sprowadza się zaś do sprawdzenia, czy sprawa podlega załatwieniu przez organ w drodze aktu administracyjnego lub czynności z zakresu administracji publicznej. Olsztyński WSA podkreślił, że burmistrz nie jest zobowiązany do wydania władczego rozstrzygnięcia administracyjnego w zakresie wniosku złożonego przez mieszkańca.
Osobną kwestią jest to, że wniosek radnego został złożony w trybie działu VIII kodeksu postępowania administracyjnego (dalej: k.p.a.). Tyle tylko że w postępowaniu objętym taką regulacją nie rozstrzyga się żadnej sprawy administracyjnej, a jedynie informuje się zainteresowanego o sposobie załatwienia tzw. skargi powszechnej.
Przedmiotem skargi powszechnej przewidzianej w art. 227 i nast. k.p.a. mogą być zaniedbanie lub nienależyte wykonywanie zadań przez właściwe organy albo przez ich pracowników, naruszenie praworządności lub interesów skarżących, a także przewlekłe lub biurokratyczne załatwianie spraw. Postępowanie zaś w sprawie tego typu skarg cechuje się tym, iż nie ma w nim stron postępowania, nie wydaje się rozstrzygnięć adresowanych do zainteresowanego, jedynie zawiadamia się go o czynnościach wewnętrznych, zmierzających do wyjaśnienia okoliczności podniesionych w skardze. W konsekwencji, działania administracji publicznej będące przedmiotem tego typu skarg nie podlegają kontroli sądów administracyjnych z uwagi na to, iż nie mieszczą się w katalogu czynności i aktów poddawanych nadzorowi sądowemu. W związku z tym w przypadku wniesienia skargi do organu administracji na podstawie art. 227 i nast. k.p.a. stronie nie służy skarga do sądu administracyjnego ani na bezczynność organu, ani na wynik tego postępowania. Do rozpatrzenia skargi powszechnej na działalność burmistrza właściwa jest rada miejska i jest to postępowanie jednoinstancyjne i nie przysługuje na nie skarga do sądu administracyjnego.
Olszyński Wojewódzki Sąd Administracyjny uwzględnił fakt, że zablokowany był jednocześnie radnym. W tym kontekście wskazano, że ma on uprawnienie do składania (na postawie art. 24 ust. 3 ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym) interpelacji i zapytań do wójta, jednak tryb i wynik rozpoznania takiej interpelacji także nie podlega właściwości sądów administracyjnych.
RADA 7 Właściwą drogą jest złożenie pozwu do sądu powszechnego z tytułu naruszenia dóbr osobistych.
Szymon Dubiel z Watchdog Polska uważa, że media społecznościowe są miejscem, w którym informację się komentuje i dyskutuje o niej. Dlatego twierdzi, że blokowanie użytkowników na Facebooku jest naruszeniem art. 54 Konstytucji RP, który gwarantuje wolność wyrażania opinii. Zdaniem autora w odniesieniu do portali społecznościowych i organów władz publicznych można założyć, że dyskusje będą odnosiły się do spraw publicznych – a w takich dyskusjach dopuszczalna jest krytyka, choćby ostra i niesprawiedliwa. Taki pogląd był wyrażany też na poziomie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Długołęcki p. Polsce, skarga nr 23806/03. Według Szymona Dubiela internetowe fora (rozumiane szeroko jako przestrzeń rozmowy) podlegają ochronie wolności wyrażania opinii – szczególnie ze względu na rolę, jaką dyskusja polityczna pełni w demokratycznym społeczeństwie obywatelskim. Dlatego choć oczywiście można wyobrazić sobie sytuację, w której blokada będzie proporcjonalnym działaniem organu, to zazwyczaj stanowi nieuzasadnione ograniczenie wolności słowa. – Urzędy powinny się liczyć z tym, że będą poddane krytyce i nie zawsze muszą się z tą krytyką zgadzać czy też widzieć jej zasadność – twierdzi Szymon Dubiel. Sama kąśliwość komentarzy nie stanowi wystarczającego powodu ograniczenia wolności słowa. A często to prawdopodobnie ona jest przyczyną blokady.
Jak wspomniano, na zbanowanie nie przysługuje skarga do sądu administracyjnego, gdyż nie jest to czynność z zakresu administracji publicznej. Nie oznacza że taka osoba jest całkiem bezbronna.
Zdaniem Mateusza Karciarza właściwą drogą w tej sytuacji jest złożenie pozwu do sądu powszechnego z tytułu naruszenia dóbr osobistych.
RADA 8 Radni nie mogą zlecać wójtowi założenia stron w serwisach społecznościowych.
Rada gminy nie może zobowiązać wójta do założenia jej profilu na portalach społecznościowych. Zdaniem wojewody wielkopolskiego, wyrażonym w rozstrzygnięciu nadzorczym z 10 czerwca 2020 r. (nr KN-I.4131.1.382.2020.3), zgodnie z art. 18 ust. 2 pkt 2 u.s.g., do wyłącznej właściwości rady gminy należy m.in. stanowienie o kierunkach działania wójta. W przywołanej normie prawnej nie mieści się wydawanie poleceń organowi wykonawczemu gminy co do sposobu załatwienia określonej sprawy, nakazywanie stosowania konkretnych rozwiązań prawnych ani też załatwianie konkretnej sprawy. Sprawa dotyczyła zmiany statutu gminy, w którym rada postanowiła założyć profile na portalach społecznościowych. Wojewoda wielkopolski wytknął dodatkowo radzie, że ta w uchwale nie doprecyzowała, jaki podmiot w jej imieniu miałby założyć konta na stronach społecznościowych, kto tym samym byłby zobowiązany do zawarcia umów cywilnoprawnych na posiadanie takich kont oraz kto byłby odpowiedzialny za ich administrowanie.