Transakcje samorządowców z kart płatniczych mają być jawne, ale ta przejrzystość może okazać się iluzoryczna, bo... karty leżą nieużywane w szufladach. Na dodatek projektowane przepisy o jawności życia publicznego są pełne sprzeczności – ograniczają bowiem obowiązek publikowania informacji o umowach poniżej 2500 zł.
Karty płatnicze w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Mydlenie oczu czy faktyczna kontrola
Projekt ustawy przygotowany przez ministra koordynatora służb Mariusza Kamińskiego oraz jego zastępcę Macieja Wąsika od momentu ujawnienia budzi ogromne emocje wśród samorządów. W założeniu ma on znacząco zwiększyć transparentność działania administracji centralnej i samorządowej. W tym celu wydłużono listę osób, które będą musiały publikować oświadczenia majątkowe, wprowadzono instytucję sygnalistów (osoby donoszące o nieprawidłowościach, które mają być szczególnie chronione, np. przed zwolnieniem z pracy) czy nałożono więcej obowiązków dotyczących publikowania i aktualizowania informacji w biuletynie informacji publicznej (BIP).
Tygodnik Gazeta Prawna z 16 lutego 2018 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Jeden z projektowanych przepisów (w art. 7 ust. 1 pkt 5 lit. l) zakłada, że udostępnieniu podlegać ma również informacja o wydatkach osób sprawujących funkcje publiczne, które będą regulować rachunki służbowymi kartami płatniczymi. Jak lakonicznie informuje nas departament bezpieczeństwa narodowego w kancelarii premiera, obowiązek udostępnienia informacji o wydatkach dokonanych przy użyciu służbowych kart płatniczych ma na celu „zwiększenie transparentności wydatkowania środków publicznych”. – Projekt ustawy znajduje się obecnie na etapie prac legislacyjnych. Dopiero po ich zakończeniu, po przyjęciu projektu przez Radę Ministrów, dokument zostanie przesłany do Sejmu – dodają urzędnicy.
Prewencja z lukami
– Najbardziej istotnym elementem propozycji autorów projektu w zakresie jawności wydatków przy użyciu kart płatniczych jest wyraźne wskazanie obowiązku ich publikowania – zauważa Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji Państwo. I przypomina, że obecnie obowiązujące przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej pozwalają na uzyskanie takich informacji na wniosek. – Choć, czego przykładem jest spór Fundacji ePaństwo z Sądem Najwyższym, nie zawsze odbywa się to bezproblemowo – mówi ekspert. Z tego powodu projekt nowej regulacji ocenia pozytywnie, wprowadzenie obowiązku publikowania wydatków w BIP pozwoli bowiem wszystkim zapoznać się z tymi informacjami w tym zakresie bez konieczności złożenia wniosku. – Od lat propagujemy taki właśnie proaktywny sposób publikacji danych publicznych, więc wyrażamy zadowolenie z tej zmiany – mówi Krzysztof Izdebski. Z kolei Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, podkreśla, że obowiązek upubliczniania w internecie wydatków regulowanych kartą płatniczą będzie działał na funkcjonariuszy publicznych prewencyjnie. Na tym jednak pozytywy, jak zauważają przedstawiciele organizacji pozarządowych, się kończą. Zdaniem Krzysztofa Izdebskiego publikowany rejestr wydatków z kart służbowych powinien np. zawierać co najmniej dane dotyczące osoby, która ich dokonała, a także cel i termin płatności. – Tak abyśmy mogli się dowiedzieć, że np. wydatek na hotel i taksówkę wiązał się ze spotkaniem z urzędnikami Komisji Europejskiej w Brukseli. – Niestety, takich szczegółowych uregulowań brakuje. Autorzy nie wyjaśniają również w uzasadnieniu, jakie konkretne dane mają zostać udostępnione – mówi Izdebski.
– A dla mnie zastanawiające jest to, dlaczego nie ma propozycji publikowania wszystkich wydatków z kart płatniczych, czyli dokonywanych przez wszystkich urzędników? Obawiam się, że przyjęte rozwiązanie może być w znacznym zakresie martwe, ponieważ upubliczniane mają być tylko wydatki poniesione przez osoby pełniące funkcje publiczne w związku z wykonywaną funkcją. Kto to będzie oceniał? Jednocześnie znając praktykę administracji, a także wyroki sądów, każdy inny wydatek, czyli poniesiony przez osobę niepełniącą funkcji publicznej i niemający związku z pełnioną funkcją, nie będzie stanowił informacji publicznej – zauważa Osowski. – Zaczną się procesy o ujawnienie pozostałych wydatków. Nie rozumiem, dlaczego nie można wprost wpisać, co ma być publikowane online, bez żadnych warunków – mówi Osowski. I dodaje, że w ogóle przepisy są pełne niekonsekwencji. Z jednej strony zakładają obowiązek ujawniania danych z kart, a z drugiej w tym samym projekcie ograniczają obowiązek publikowania informacji o umowach opiewających poniżej 2,5 tys. zł.
– Nie dowiemy się o umowach zawieranych przez spółki komunalne i spółki Skarbu Państwa – irytuje się prezes Watchdog Polska. – Jeżeli mielibyśmy mówić o zwiększającej się jawności, to wystarczyło zrobić prosty zabieg legislacyjny, czyli wprowadzić obowiązkowe publikowanie informacji o wszystkich wydatkach oraz umieszczania skanów umów albo ich treści, tak jak robią to już Gdańsk i Szczecin – stwierdza Osowski.