Według ekspertów bez poprawy retencji i sztucznego nawadniania polskie rolnictwo nie poradzi sobie z problemem suszy. A niższe plony to droższa żywność.
667 mln euro - tyle z Krajowego Planu Odbudowy ma trafić na inwestycje w zwiększenie potencjału zrównoważonej
gospodarki wodnej na obszarach wiejskich.
Za wdrożenie programu odpowiada Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Wsparcie ma trafić m.in. do samorządów. Pieniądze mają być przeznaczone na instalację urządzeń melioracji wodnych i urządzeń wodnych zarówno na terenach rolniczych, jak i leśnych oraz na rewitalizację zbiorników wodnych, w tym infrastruktury kulturowej, takiej jak młyny wodne. Z unijnych funduszy mają też korzystać jednostki doradztwa rolniczego - na aktywizację i promocję lokalnych partnerstw wodnych. Regionalne zarządy gospodarki wodnej (RZGW) powinny z kolei przeznaczyć środki na bazę danych urządzeń melioracji i gruntów zmeliorowanych.
Jak mówi wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski, wnioski o skorzystanie z tych pieniędzy będzie można składać od 2023 r. Obecnie resort pracuje nad kryteriami wyboru przedsięwzięć.
Ministerstwo - jak mówi jego wiceszef - zrealizowało już kamień milowy tej reformy: w życie weszła nowelizacja
prawa wodnego, która ułatwia rolnikom budowę małych zbiorników retencyjnych. Bez zgłoszenia można urządzić zbiornik o powierzchni do 5000 mkw.
- Do końca 2025 r. powinniśmy dzięki temu osiągnąć oczekiwany wskaźnik „powierzchnia użytków rolnych / lasów (w hektarach) korzystających z poprawy retencji wody” (co najmniej 2,5 mln ha) - zapowiada Romanowski. Dodaje, że wsparcie wdrażane jest na terenie całego kraju, a przedsięwzięcia będą realizowane na terenie gmin wiejskich i miejsko-wiejskich.
Za gospodarkę wodną, w tym retencję, w naszym kraju odpowiada Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, powołane w 2018 r.
By zaadaptować się do zmian klimatu, jak informują nas Wody Polskie, dwa lata temu we współpracy m.in. z administracją rządową i naukowcami opracowały Plan przeciwdziałania skutkom suszy (PPSS). Dokument zawiera wykaz kompleksowych inwestycji na rzecz zwiększania krajowej retencji wód. Co przewiduje? Między innymi retencję krajobrazową (renaturyzację), leśną, w wyrobiskach pokopalnianych, mikroretencję na terenach miejskich, retencję zbiornikową oraz korytową w rzekach (umożliwia zatrzymanie wody w górnych odcinkach). Ta ostatnia, jak podkreślają, jest szczególnie istotna dla rolnictwa, ponieważ przyczynia się do poprawy nawodnienia na występujących w dolinach rzecznych terenach rolnych. Wszystko ma kosztować 12,4 mld zł.
- Tylko dzięki dotychczasowym działaniom z zakresu retencji korytowej zwiększyliśmy krajowy wskaźnik retencji wód do 7 proc. - informują nas Wody Polskie.
W ramach walki z suszą Wody realizują też m.in. Program kształtowania zasobów wodnych (PKZW). Jak podają, te działania już pozwoliły nawodnić grunty na obszarze 37 tys. ha. Tegoroczne zwiększą obszar o kolejne 62 tys. ha. Ogólnie w całej Polsce jest 31 mln ha gruntów, z czego ponad 90 proc. to użytki rolne (ponad 19 mln ha) i leśne.
Jak duży jest problem z suszą rolniczą w Polsce? Dr hab. Rafał Pudełko z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach mówi, że w kilku województwach (wielkopolskie, kujawsko-pomorskie i zachodniopomorskie) z większą lub mniejszą suszą mamy do czynienia co roku.
W 2022 r. z problemem na większym obszarze kraju borykaliśmy się już wczesną wiosną. Wyniki z Systemu Monitoringu Suszy Rolniczej, który prowadzony jest w Puławach, pokazują obecnie, że susza rolnicza, która powoduje obniżenie plonów przynajmniej o 20 proc. w stosunku do średnich wieloletnich warunków pogodowych, występuje na terenach dziewięciu województw: wielkopolskiego, lubuskiego, kujawsko-pomorskiego, zachodniopomorskiego, pomorskiego, łódzkiego, warmińsko-mazurskiego, dolnośląskiego, mazowieckiego. Dotyka czterech rodzajów upraw: zbóż jarych, ozimych, truskawek i krzewów owocowych.
Poza niskimi opadami suszę pogłębia też rodzaj gleby. - Gleby lekkie charakteryzują się niską retencją wody, więc susza dużo szybciej sieje tam spustoszenie - tłumaczy ekspert.
Jakie skutki przynosi? Głównie spadki plonów. Gdy występuje wczesną wiosną, będzie miała wpływ przede wszystkim na zboża i rzepak. Jeżeli wystąpi później, to zagrożona może być kukurydza.
Receptą mogą być np. uprawa bezorkowa, nawożenie biomasą, odpowiednie zmianowanie upraw i nawadnianie. Ale także dostosowywanie upraw do warunków glebowych - np. roślin o dużych wymaganiach wodnych, takich jak kukurydza czy rzepak, nie należy uprawiać na lekkich glebach - mówi Rafał Pudełko.
I konkluduje:
- Ważnym elementem walki z suszą jest też właściwe zarządzanie zasobami wodnymi, w tym działania mające na celu zwiększenie retencji wody zarówno w glebie, jak i w zbiornikach wodnych. Stąd bardzo dobrze, że będzie ona rozwijana, również za pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy.
opinia
Rolnictwo może zyskać na ociepleniu klimatu
Dr Jakub Olipra starszy ekonomista w Credit Agricole
/
nieznane
Retencja ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości polskiego rolnictwa. Sektor ten jest szczególnie narażony na zmiany klimatyczne, awostatnich latach coraz częściej zmaga się zniedoborem wody. To zkolei przekłada się na
podwyżki cen żywności. Zwiększa też nieprzewidywalność zysków zprowadzenia działalności rolniczej.
Paradoksalnie polskie
rolnictwo - oprócz m.in. niemieckiego, brytyjskiego, ukraińskiego czy rosyjskiego - może jednak skorzystać na ociepleniu klimatu. To wydłuży wegetację. W połączeniu z przyspieszeniem fotosyntezy ze względu na wyższą zawartość CO2 w atmosferze zwiększy to produkcję roślinną. Mogą na tym skorzystać m.in. producenci winogron czy soi.
By szanse te wykorzystać, musimy jednak uporać się wyzwaniem niewielkich zasobów wodnych, której dostępność na mieszkańca jest u nas prawie trzy razy niższa niż średnio wEuropie.
Jak temu zaradzić? Inwestować w retencję i sztuczne nawadnianie. Muszą to robić producenci rolni, konieczne są jednak także publiczne inwestycje poprawiające retencję.
WPolsce pojemność retencyjna stanowiła jeszcze niedawno ok. 6 proc. rocznego odpływu wód wPolsce, gdy wwielu europejskich krajach wskaźnik ten przekracza kilkanaście procent.