Zgłoszenie wynalazku w celu uzyskania patentu powinno zawierać tzw. zastrzeżenie patentowe, poparte opisem danego wynalazku. Co powinno znaleźć się w tym opisie precyzuje art. 33 ust. 3 prawa własności przemysłowej (p.w.p.), zmieniony w uchwalonej już przez Sejm noweli. Zgodnie z nowym brzmieniem opisu dokonuje się przez podanie „cech technicznych odnoszących się do jego budowy lub składu wytworu materialnego, względnie do sposobu technicznego oddziaływania na materię”.
– Kłopot w tym, że w tych kategoriach nie da się opisać wielu wynalazków z dziedziny IT, telekomunikacji czy elektroniki. Spowoduje to wykluczenie możliwości zastrzegania przed Urzędem Patentowym (UP) wszelkiego rodzaju sposobów kodowania i dekodowania danych, przetwarzania sygnałów radiowych, modulowania sygnałów etc. – uważa Marek Bury z Polskiej Izby Rzeczników Patentowych.
Nie oznacza to jednak, że polski wynalazca nie uzyska ochrony patentowej w ogóle. Będzie jednak musiał sięgnąć po patent europejski, bo tam analogicznych zapisów nie ma. Tyle że to rozwiązanie wielokrotnie droższe. O ile koszty zgłoszenia polskiego wynoszą 500 zł, to europejskiego już 20 tys. zł. Także koszty
pełnomocnictwa przed Europejską Organizacją Patentową (EPO) są dwa-trzy razy większe.
– Dużym podmiotom działającym w wielu krajach może bardziej opłacać się procedura europejska. Podmiotom nastawionym wyłącznie na rynek polski – nie – tłumaczy rzecznik patentowy.
Ale to nie wszystko. Większość przedsiębiorców w celu uzyskania ochrony patentowej zgłasza się najpierw do UP. Jeśli tam, ze względu na obostrzenia art. 33 ust. 3 p.w.p.
przedsiębiorca nie uzyska ochrony, może to odczytać jako sygnał, że patent jest niemożliwy. Mało komu przyjdzie do głowy, że wynalazek można objąć ochroną europejską.
– Skutkiem będzie redukcja liczby polskich zgłoszeń w dziedzinie IT, elektroniki, telekomunikacji i pokrewnych – prognozuje Marek Bury, który przypomina, że tendencja światowa jest odwrotna.
Co więcej, co roku do systemu prawnego RP wchodzi kilkakrotnie więcej patentów europejskich, niż tych udzielonych przez rodzimy urząd. W rezultacie w dziedzinach IT, elektroniki czy telekomunikacji będą dominowały patenty europejskie, których właścicielami będą głównie firmy z zagranicy. To one będą pozywały polskie firmy za naruszenie praw i zmuszały do opłat licencyjnych. Tymczasem gdyby naszym firmom udało się uzyskać ochronę w Polsce, same mogłyby czerpać zyski z licencji.
Ustawa przed głosowaniem poprawek Senatu