Twórcy i wykonawcy chcą tantiem przysługujących im od kin. Te jednak uważają, że pandemia to zły moment na pobieranie opłat.
Trwa dyskusja o tym, jaki procent wpływów ze sprzedaży biletów kina powinny przekazywać filmowcom, aktorom oraz innym twórcom i wykonawcom. Reprezentujące tych ostatnich organizacje zbiorowego zarządu (OZZ) próbowały zatwierdzić w resorcie kultury wspólną tabelę ze stawkami opłat, jakie chcą pobierać od operatorów kin. Na razie im się nie udało, lecz nie składają broni.
Wszystko odbywa się na mocy ustawy z 2018 r. o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi. Uprawnia ona OZZ do egzekwowania tantiem za wyświetlanie filmów. W praktyce idzie to jednak opornie. Z pięciu organizacji, które zgłosiły się do kin, sukcesem może się pochwalić tylko Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych działający w ramach Stowarzyszenia Filmowców Polskich (SFP-ZAPA).
Mimo niezatwierdzenia nowej wspólnej tabeli SFP-ZAPA i współpracujące z nim Stowarzyszenie Autorów ZAiKS pobierają za prawa autorskie 2,1 proc. kinowych przychodów – na podstawie wcześniejszych umów z operatorami. Jak informuje DGP zastępca dyrektora SFP-ZAPA Piotr Chaberski, stawka funkcjonuje od ok. 20 lat i jest ujęta w ok. 400 umowach z operatorami kin, co obejmuje prawie cały polski rynek.
Ale oprócz SFP-ZAPA i ZAiKS istnieją też organizacje zbiorowego zarządzania prawami pokrewnymi. Reprezentowani przez nich artyści wykonawcy (m.in. aktorzy) także są uprawnieni do tantiem za wyświetlanie filmów w kinach. Związek Artystów Wykonawców STOART i Stowarzyszenie Polskich Artystów Teatru, Filmu, Radia i Telewizji ZASP chciałyby pobierać 1,5 proc. kinowych wpływów, a Stowarzyszenie Artystów Wykonawców SAWP – 0,5 proc.
Jeśli to się zmieni, kinom przyjdzie oddać 4,1 proc. przychodów. Uważają to za jedno z największych wyzwań dla odradzającej się po pandemicznym zamknięciu branży. Joanna Kotłowska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nowe Kina, podkreśla, że operatorzy wychodzą z pandemii z kredytami i tylko część z nich mogła korzystać z rozwiązań pomocowych. Dodaje, że nie tylko tantiemy obciążają przychody kin, ich operatorzy od 15 lat oddają także 1,5 proc. wpływów do Instytutu Sztuki Filmowej.
Piotr Chaberski zwraca jednak uwagę, że kiedy w lockdownie kina były zamknięte, nie musiały nic płacić OZZ. ‒ Stawka procentowa odnosi się do wpływów z wyświetlania, więc jeśli kino uzyskuje mniejsze wpływy, to ich obciążenie względem OZZ jest mniejsze – podkreśla.
Na początku roku SFP-ZAPA zawarła w sprawie tantiem ugody i umowy z sieciami kin Helios i Multikino. Chaberski zaznacza, że sytuacja z multipleksami zasadniczo jest ustabilizowana. ‒ Jedynie Cinema City odmawia zawarcia umowy. Taka postawa multipleksu nie daje nam wyboru ‒ musimy dochodzić tantiem dla chronionych przez nas twórców na drodze sądowej – dodaje.
Pod koniec ub.r. w prawomocnym wyroku sąd apelacyjny zasądził na rzecz twórców reprezentowanych przez SFP-ZAPA kilkanaście milionów złotych tantiem wraz z odsetkami jako zaległości za lata 2011‒2013. ‒ Cinema City nie wykonało wyroku dobrowolnie, więc SFP-ZAPA skierowało sprawę do komornika – wyjaśnia Chaberski. Obecnie OZZ kontynuuje postępowania sądowe o zaległości za lata 2008‒2010 oraz po 2014 r.
Część kin zawarła też umowy o przekazywaniu opłat innym OZZ, ale strony nie zdradzają szczegółów.
Joanna Kotłowska zaznacza, że mimo zawartych ugód kina oczekują ustalenia stawek na poziomie racjonalnym dla branży. ‒ Organizacje zbiorowego zarządu są zupełnie zamknięte na możliwość obniżenia oczekiwań w stosunku do stawek. Tak wysokich nie wypłaca się jednak nigdzie na świecie, szczególnie bez podziału z dystrybutorem filmu – mówi.
Dlaczego kina płacą niektórym OZZ, a innym nie?
‒ Poprzednie tabele ze stawkami dla organizacji zostały uznane za niekonstytucyjne – odpowiada Kotłowska. ‒ Dlatego organizacje próbowały uzyskać swoje stawki w sądach. Część z nich, jak ZAiKS czy ZASP, potrafiła jednak dojść z nami do porozumienia co do wysokości stawek. Inne organizacje pozostały głuche na nasze propozycje – mówi. Dodaje, że są wątpliwości, w jakiej skali pieniądze ostatecznie trafiają do artystów. ‒ W niektórych przypadkach duże kwoty są niewypłacane twórcom. Część osób z zagranicy w ogóle nie zgłasza się po pieniądze, niektóre organizacje mają umowy z producentami opiewające na symboliczne kwoty – argumentuje Kotłowska.