Ochrona dla muzyków i producentów wydłużona do 70 lat. Dodatkowe wynagrodzenie dla pisarzy wypłacane przez państwo. Takie zmiany proponuje resort kultury w nowelizacji prawa autorskiego.
Nowelizacja ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.) jest konieczna chociażby z powodu zmian w dyrektywie w sprawie czasu ochrony prawa autorskich 2011/77/UE. Jesteśmy już opóźnieni z jej wdrożeniem – miało to nastąpić do listopada 2013 r. Komisja Europejska zdążyła już nawet wszcząć postępowanie przeciwko Polsce. Jeśli jednak nowela, której projekt właśnie opublikowano, zostanie uchwalona w tej kadencji Sejmu, to unikniemy kary finansowej.
Dzisiaj prawa majątkowe twórcy są chronione 70 lat. Prawa pokrewne wykonawców czy producentów muzycznych – o 20 lat krócej. I tu zmiana: nowela wdraża prawo unijne, zgodnie z którym będzie to również 70 lat liczone od czasu rozpowszechnienia utworu. Podmioty te będą więc dłużej uzyskiwać tantiemy za odtwarzanie ich utworów w radiu, na dyskotekach czy w supermarketach.
Dlaczego wydłużono ten okres?
– Wielu muzyków, choć ich piosenki wciąż były popularne, było pozbawionych dochodów na starość – tłumaczył w 2011 r., kiedy uchwalono nowe prawo, Michael Barnier, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego.
Rekompensata dla pisarzy
Projekt znacznie wykracza poza samo wydłużenie okresu ochrony praw.
– Porządkuje przepisy dotyczące dozwolonego użytku publicznego, wprowadza do systemu wynagrodzenie z tytułu użyczenia dzieła przez biblioteki publiczne, a także regulacje dotyczące korzystania z utworów osieroconych oraz niedostępnych w obrocie handlowym – wylicza Paweł Lipski, radca prawny w kancelarii Wierzbowski Eversheds.
– Zmiany są istotne więc zarówno dla twórców, jak i konsumentów – podsumowuje.
Pisarzy bez wątpienia zainteresuje wprowadzenie nowej formy rekompensaty za to, że ludzie mogą za darmo czytać ich książki, wypożyczając je z biblioteki (z ang. public lending right). Nowe prawo ma wspierać polskich twórców. Dlatego wynagrodzenie będzie przysługiwać pisarzom piszącym po polsku i tłumaczom na język polski. Kokosów jednak nie powinni się spodziewać. Autorzy książek, które będą wypożyczane najczęściej, dostaną rocznie maksymalnie pięciokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, łącznie z wypłatami z zysków. Pieniądze te mają pochodzić ze Skarbu Państwa i stanowić 5 proc. rocznej wartości zakupów książek do bibliotek (w 2012 r. było to 73 mln zł). 75 proc. z tej puli trafi do twórców, reszta do wydawców.
Nowe przepisy mają też wreszcie uregulować problem dzieł osieroconych. To utwory, których autorzy pozostają nieznani. Dzisiaj kurzą się w archiwach, bo praktycznie nie ma możliwości legalnego korzystania z nich.
– W przypadku Polski ma to szczególnie duże znaczenie z uwagi na często nieprzejrzysty system zawierania umów z autorami przed 1989 r. i archiwa pełne wartościowych pozycji, co do których niemożliwym jest ustalenie autorstwa lub kręgu spadkobierców – zauważa Agnieszka Wiercińska-Krużewska, adwokat w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr.
Potwierdza to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
„Tylko w zbiorach Biblioteki Narodowej znajduje się ok. 300 tys. jednostek bibliotecznych, które są dziełami osieroconymi. Dotyczy to np. znacznej części dorobku polskiej prasy podziemnej z czasu II wojny światowej oraz okresu PRL” – napisano w uzasadnieniu projektu nowelizacji. W zbiorach Filmoteki Narodowej znajduje się z kolei ok. 300 osieroconych filmów. Nowe przepisy pozwolą na digitalizację tych dzieł i publiczne ich udostępnianie m.in. przez instytucje kultury i oświaty. Uregulowana zostanie też kwestia utworów niedostępnych w obrocie handlowym.
Użytek publiczny
Poważne zmiany będą dotyczyć dozwolonego użytku publicznego. Jego przykładem może być wypożyczanie książek przez biblioteki czy też prawo cytatu. Nowela ma zwiększyć i jednocześnie doprecyzować zakres tego użytku. Dla przykładu: prawo do nieodpłatnego udostępniania utworów zostanie rozszerzone na muzea i wszystkie instytucje tworzące system oświaty. Nie będą jednak mogły czerpać z tego zysków.
– Projekt wydaje się realizować słuszne skądinąd postulaty o łatwiejszym dostępie do dóbr kultury i bieżącej informacji. Wprowadza on zakaz takiego korzystania z utworów bez zgody uprawnionego, które prowadziłoby do pośredniego lub bezpośredniego czerpania z tego korzyści majątkowych. Nowelizacja zwiększa zatem możliwość stosowania ustawowego dozwolonego użytku publicznego. Powyższe kryteria były już z sukcesem stosowane w innych jurysdykcjach – tłumaczy mec. Wiercińska-Krużewska.
Na brak możliwości zarabiania na dozwolonym użytku publicznym zwraca również uwagę Paweł Lipski.
– Bardzo podobny warunek (nieczerpanie zysku – red.) pojawia się jednak w prawie europejskim również przy dozwolonym użytku osobistym. Natomiast autorzy projektu nie podjęli się nowelizacji polskich przepisów dotykających tej kwestii. Wynika to pewnie z tego, że projekt ma na celu umożliwienie jak najszerszego dostępu do utworów. Pytanie, czy oznacza to, że polski rząd opowiada się za szerokim użytkiem osobistym, nawet kosztem niezgodności z prawem europejskim – zastanawia się radca prawny.
MKiDN robi też ukłon w stronę prasy.
– Zmienia się zakres stosowania wyjątku prasowego (art. 25 ustawy). Zgodnie z projektem możliwe będzie dalej wykorzystywanie w prasie do celów informacyjnych artykułów na aktualne tematy polityczne, gospodarcze i religijne, a nie – jak dotychczas – aktualnych artykułów, co wreszcie będzie zgodne z dyrektywą – wyjaśnia Jacek Wojtaś z Izby Wydawców Prasy.
– Równocześnie proponuje się usunięcie art. 30, czyli prawa ośrodków informacji i dokumentacji do sporządzania i rozpowszechniania własnych opracowań dokumentacyjnych oraz pojedynczych egzemplarzy fragmentów opublikowanych utworów. Jak słusznie zauważają projektodawcy, przepis ten jest obecnie martwy. Zgodnie z dyrektywą może on dotyczyć tylko i wyłącznie analogowych form korzystania, co nie ma dziś miejsca – dodaje.
Zmieni się również przepis dotyczący prawa do cytatu. Dodane do niego będzie zastrzeżenie, że prawo do cytatu musi być uzasadnione uczciwymi zwyczajami i specyficznymi celami.
To nie wystarczy
Planowane zmiany są poważne, o czym może świadczyć chociażby rozmiar uzasadnienia projektu, liczący 68 stron. Jednak dokument pomija wiele istotnych problemów.
– Propozycje reprezentują raczej politykę ciepłej wody w prawie autorskim niż realnych, często społecznie postulowanych jego zmian. Podczas gdy internauci nadal nie wiedzą, czy mogą bezpiecznie podać link w sieci, projektodawca w większości ogranicza się do przestawienia szyku kilku wyrazów, przepisów i zasad działania Funduszu Promocji Twórczości – ocenia Jakub Kralka prawnik, autor bloga TechLaw.pl.
– Mamy 2014 r., te zmiany można było wprowadzić już 20 lat temu, zaś projektodawca nadal nie widzi potrzeby dostosowania ustawy do realiów nowych mediów i świata definiujących dziś przecież naszą rzeczywistość technologii – komentuje ekspert.
– Są jednak i zmiany, które cieszą. Ustawa otwiera się w końcu na europejskie Public Lending Right, cywilizując nieco zasady funkcjonowania bibliotek. Cieszy również próba podjęcia regulacji utworów osieroconych – niestety z pominięciem oprogramowania, któremu bardzo często przytrafia się całkowite porzucenie przez twórców – wraz ze szczegółową procedurą weryfikacji sierocego charakteru takiego utworu – dodaje prawnik.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach