Społecznik Jan Śpiewak i stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, publikując tzw. Warszawską Mapę Reprywatyzacji działali w interesie publicznym - uznał Sąd Okręgowy w Warszawie, oddalając pozew w sprawie zniesławienia, jaki złożyła przeciwko Śpiewakowi jedna z wymienionych w publikacji osób.
Warszawska Mapa Reprywatyzacji to interaktywna grafika dostępna w internecie. Znajduje się na niej 29 nazwisk osób, które - według stowarzyszenia MJN - brały udział w kontrowersyjnych zwrotach nieruchomości w Warszawie, ich wzajemne relacje oraz nieruchomości, z którymi mają powiązania. Przy części nazwisk umieszczono zdjęcia.
Śpiewaka - do niedawna prezesa MJN - i samo stowarzyszenie pozwała jedna z wymienionych w publikacji osób - Robert Szustkowski. Od pozwanych żądał przeprosin, zdjęcia w całości tzw. drugiej Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji oraz 10 tys. zł. W swoim oświadczeniu, opublikowanym w ubiegłym roku w mediach, zarzucał Śpiewakowi, że "pomówił" go zarzucając mu udział w tzw. "aferze reprywatyzacyjnej".
Sąd wobec Śpiewaka oddalił powództwo w całości, natomiast stowarzyszeniu nakazał usunąć z Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji wizerunek Szustkowskiego. Mężczyzna ma z kolei zwrócić społecznikom koszty procesu. Wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocniczka Szustkowskiego już zapowiedziała apelację.
Uzasadniając wyrok, sędzia Marcin Polakowski zaznaczył, że Śpiewak oraz stowarzyszenie Miasto Jest Nasze działali w interesie publicznym. Jednocześnie stwierdził, że wiedza zaczerpnięta m.in. z informacji prasowych pozwala "zaliczyć powoda (Szustkowskiego - PAP) do szeroko rozumianego grona osób związanych z reprywatyzacją".
"Publikacja i związane z nią wydarzenia prasowe jeśli były nie przyczynkiem, to na pewno były głosem i to głosem ważnym w dyskusji powszechnie prowadzonej do dnia dzisiejszego na temat reprywatyzacji. (...) Całkowicie zrozumiałe jest poddawanie pod dyskusję publiczną problemów dotyczących reprywatyzacji, w tym obrotów nieruchomościami zreprywatyzowanymi" - podkreślił Polakowski.
Sędzia przyznał, że na pierwszy rzut oka Warszawska Mapa Reprywatyzacji może budzić negatywne oceny, ale trzeba zwrócić uwagę, że nie została określona jako "mapa dzikiej reprywatyzacji". Zaznaczył, że na stronie, gdzie prezentowana jest mapa podane są dwie odrębne definicje: reprywatyzacji i dzikiej reprywatyzacji.
"Jestem bardzo szczęśliwy. Sąd stanął po stronie transparentności życia publicznego. (...) Warszawa to nie Moskwa. Tutaj obowiązują inne standardy i bardzo się cieszę z tego wyroku" - powiedział dziennikarzom po wyroku Jan Śpiewak.
Sędzia jednocześnie nakazał usunięcie wizerunku Szustkowskiego z Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji. Jak uzasadnił, jest on osoba publiczną, ale nie osobą powszechnie znaną (Szustkowski pełnił m.in. funkcję charge d`affaires w Ambasadzie Gambii w Moskwie). Sędzia odwołał się w tym zakresie na art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, z którego wynika m.in., że rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej.
"Kwestia tego, że sąd nakazał nam usunięcie wizerunku nie ma żadnego znaczenia, bo nazwisko pana Szustkowskiego jak i wszystkie informacje zostają na stronie. Oczywiście zamierzamy się zastosować i ten wizerunek usunąć - powiedział Jan Mencwel ze stowarzyszenia MJN.
Pełnomocniczka Szustkowskiego Barbary Kardynia powiedziała po dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku, że sąd "jednoznacznie publicznie powiedział", że jej klient "nie brał udziału w dzikiej reprywatyzacji, ani że nie można mu zarzucić niczego co by było niezgodne z prawem". "I dlatego też nakazał usunięcie wizerunku mojego klienta z Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji. Sąd oddalił roszczenie w zakresie przeprosin i w tym zakresie będę składała apelację" - powiedziała pełnomocniczka. (PAP)
autor: Marcin Chomiuk