Posłanki i posłowie PiS w europarlamencie zagłosowali przeciwko polskiej kulturze narodowej - ocenili w czwartek posłowie Nowoczesnej odnosząc się do projektu dyrektywy o prawie autorskim dotyczącym internetu, którą w środę poparł Parlament Europejski.
Parlament Europejski poparł w środę projekt dyrektywy o prawie autorskim dotyczący internetu. Za propozycją opowiedziało się 438 europosłów, przeciw było 226, a 39 wstrzymało się od głosu. Europosłowie byli mocno podzieleni w tej sprawie - z Polski przeciwko przepisom było PiS, natomiast europarlamentarzyści PO głosowali za projektem.
Paweł Pudłowski (Nowoczesna) podkreślił w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, że sprawa tego projektu "wzbudza wiele kontrowersji w internecie". "Widzimy, że jest przejawem ostrego ataku politycznego PiS w stosunku do europejskich parlamentarzystów, którzy zagłosowali za tą ustawą" - zaznaczył poseł.
Jego zdaniem projekt ten chroni m.in dziennikarzy oraz autorów, którzy tworzą w internecie. "Niestety również chroniąc te prawa wchodzi w zakres swobody wymiany myśli i ochrony możliwości wypowiedzi w internecie, dlatego tak ważne jest odpowiedzialne podejście do tej dyskusji" - podkreślił. "Trzeba wyważyć stanowisko ochrony praw autorskich i tego, o czym się mówi w internecie dość powszechnie, zagrożenia cenzurą, ograniczania możliwości wypowiedzi" - dodał Pudłowski.
"My jako Nowoczesna od samego początku stoimy na stanowisko, że należy chronić prawa autorskie (w internecie), natomiast dyrektywa musi to zrobić w taki sposób, aby osoby prywatne, które uczestniczą w debacie publicznej nie były w żaden sposób skrępowane" - mówił poseł Nowoczesnej.
W ocenie Krzysztofa Mieszkowskiego (Nowoczesna) europosłowie PiS, którzy głosowali przeciwko temu projektowi "zagłosowali przeciwko polskiej kulturze narodowej". "To jest niewiarygodne, że polscy artyści nie znaleźli uznania w oczach naszych europosłów. To się zdarza bardzo rzadko i myślę, że warto ten element podkreślać, ponieważ polska kultura narodowa jest tym, co stanowi o naszej tożsamości" - zaznaczył Mieszkowski.
Środowe głosowanie w PE było drugim podejściem do projektu dyrektywy o prawie autorskim, tzw. ACTA 2. Na początku lipca europosłowie odrzucili stanowisko komisji prawnej PE, teraz propozycja projektu uzyskała większość. Deputowani zgłosili ponad 250 poprawek.
Nowa dyrektywa ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Przepisy wzbudzają sporo kontrowersji. Przeciwnicy tych regulacji ostrzegają przed cenzurą w internecie i końcem wolności w sieci, zwolennicy wskazują natomiast, że zmiana prawa jest konieczna, by chronić twórców i dostosować przepisy do rzeczywistości.
Eurodeputowani utrzymali budzący zastrzeżenia art. 13 projektu dyrektywy, który wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich oraz art. 11, dotyczący tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.
Tym razem udało się znaleźć większość do poparcia propozycji, głównie dzięki poprawkom wskazującym wyraźnie, że małe i mikroplatformy będą wyłączone z zakresu stosowania dyrektywy. Proponowane przez eurodeputowanych przepisy przewidują, że giganci internetowi, np. platformy takie jak Facebook, będą musieli płacić, jeśli korzystają z pracy artystów i dziennikarzy.
PE podkreśla, że wiele wprowadzonych przez niego zmian ma na celu zagwarantowanie, że artyści, zwłaszcza muzycy, wykonawcy i autorzy scenariuszy, a także wydawcy wiadomości i dziennikarze, otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę, gdy inni korzystają z niej za pośrednictwem takich platform, jak YouTube lub Facebook oraz agregatorów wiadomości, takich jak Google News.
Przyjęcie stanowiska przez PE oznacza, że teraz będą mogły się rozpocząć negocjacje z Radą UE, w której zasiadają państwa członkowskie, nad ostatecznym kształtem regulacji. (PAP)
autor: Edyta Roś