Wbrew zapewnieniom kancelarii prawnych użytkownicy, którzy bezprawnie rozpowszechniają w internecie filmy, a potem decydują się na dobrowolną zapłatę, nie mogą spać spokojnie
Coraz więcej osób, które udostępniały w internecie pliki z filmami, dostaje od kancelarii prawnych przedsądowe wezwania do zapłaty. Dotyczy to użytkowników serwisów takich jak Chomikuj.pl, ale także korzystających z protokołu wymiany plików BitTorrent. Prawnicy proponują dobrowolną zapłatę pewnej kwoty za naruszenie praw autorskich, ostrzegając, że w przeciwnym razie podejmą kroki prawne.
– Zazwyczaj kwota, która ma być zapłacona, nie jest znaczna. Człowiek staje zatem przed wyborem – zapłacić, nawet jeśli podstawa prawna i faktyczna jest wątpliwa, i mieć spokój czy ryzykować proces. Opisy środków prawnych, którymi dysponuje uprawniony, i ogrom sankcji grożących rzekomo dłużnikowi robią wrażenie – zauważa Robert Krynicki, radca prawny w kancelarii Krynicki, Dajczer, Kamiński.
Prokuratura zdaje sobie sprawę, że służy jako straszak mający nakłonić do zapłaty.
– W wielu przypadkach złożenie wniosku o ściganie karne sprawcy naruszeń praw autorskich służy w istocie jedynie jako środek nacisku na sprawcę, zmierzający do zaspokojenia typowych roszczeń finansowych – przyznaje prokurator Maciej Kujawski z wydziału informacji i kontaktów z mediami Prokuratury Generalnej.
– Po osiągnięciu tego celu w wielu przypadkach wnioski o ściganie są cofane, co prowadzi do umorzenia prowadzonego postępowania przygotowawczego – dodaje.
W 2012 r. w ten sposób zakończyło się prawie 10 proc. postępowań wszczętych w tego typu sprawach.

Odpowiedzialność karna

Problem w tym, że wbrew zapewnieniom kancelarii wysyłających wezwania sama zapłata w żaden sposób nie zwalnia z odpowiedzialności. Rozpowszechnianie utworów stanowi przestępstwo z art. 116 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 1994 r. nr 24, poz. 83).
– Jest ono ścigane na wniosek pokrzywdzonego. Taki wniosek może być cofnięty w postępowaniu przygotowawczym za zgodą prokuratora. W praktyce zakładałbym, że prokurator wyrazi zgodę na cofnięcie wniosku o ściganie. Wymaga to jednak działania po stronie pokrzywdzonego – pisma do prokuratora lub złożenia ustnego oświadczenia do protokołu. Korespondencja ze sprawcą nie wystarczy – wyjaśnia Tomasz Zalewski, radca prawny, szef zespołu własności intelektualnej i e-biznesu w kancelarii Wierzbowski Eversheds.
Innymi słowy sama zapłata nie zwalnia z odpowiedzialności karnej. Jeśli uprawniony nie wycofa wniosku o ściganie, to prokurator pozostaje nim związany. Nawet gdy sprawca poinformuje go, że już zapłacił dobrowolnie kwotę mającą stanowić rekompensatę za naruszenie.
– Jeśli chodzi o istnienie przestępstwa, to nie ma znaczenia, czy doszło między stronami do ugody lub pojednania. Tego typu sprawy – z korzyścią dla sprawcy, o ile dojdzie do postawienia mu zarzutów lub sformułowania prywatnego aktu oskarżenia – może załatwić np. instytucja mediacji, po którą sądy coraz chętniej sięgają, umarzając postępowania zakończone pojednaniem. Jednak gdy dojdzie do warunkowego umorzenia postępowania, sąd orzeknie o winie – wyjaśnia Janusz Piotr Kolczyński, radca prawny zarządzający kancelarią C.R.O.P.A.
– Co więcej, orzeczenie o winie będzie obligatoryjne, jeśli sprawca uczynił sobie z nielegalnego rozpowszechniania filmów stałe źródło dochodu albo taką działalnością kieruje lub ją organizuje. Taka kwalifikacja czynu rodzi po stronie prokuratury obowiązek ścigania z urzędu, a po stronie sądu wspomniany obowiązek orzeczenia o winie, nawet jeśli dojdzie do warunkowego umorzenia postępowania. Bez znaczenia będą więc ugody między stronami, które miałyby doprowadzić do bezwarunkowego umorzenia postępowania, czy cofnięcia prywatnego aktu oskarżenia – dodaje.
Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, aby kancelaria zainkasowała pieniądze od sprawcy i mimo to oddała sprawę do prokuratury. Wówczas jednak może sama złamać prawo. Taki czyn można rozpatrywać w kategorii doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
– Osoby, które otrzymały wezwanie do zapłaty, powinny rozważyć przede wszystkim to, czy w ogóle doszło do naruszenia praw autorskich. Oczywiście muszą też sprawdzić, czy pełnomocnik faktycznie reprezentuje osobę uprawnioną z tytułu praw autorskich – doradza Robert Krynicki.

Zrzeczenie się roszczeń

Za rozpowszechnianie utworów bez zgody autora czy wydawcy grozi też odpowiedzialność cywilna. Czy dobrowolna zapłata chroni przed nią?
– Na gruncie prawa cywilnego dokonanie zapłaty na wezwanie uprawnionego może być uznane za ugodę. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Jeżeli nie zostanie wskazany skutek w postaci zrzeczenia się roszczeń przez uprawnionego w zamian za zapłatę, to sprawa może mieć ciąg dalszy i mogą się pojawiać dalsze roszczenia – ostrzega Robert Krynicki.
Także inni prawnicy doradzają, by osoba decydująca się na zapłatę nie poprzestawała na samym przelaniu pieniędzy na wskazany w wezwaniu numer konta.
– Dobrowolna zapłata może mieć charakter ugody cywilnoprawnej, co skutkuje oddaleniem ewentualnego powództwa, ale powinno to jednoznacznie wynikać z ustaleń stron. Sama zapłata na podstawie wezwania, z którego nie wynika, że zapłacona kwota wyczerpuje roszczenia stron, może być uznana jedynie jako wpłata na poczet odszkodowania – zwraca uwagę Tomasz Zalewski.
Warto także pamiętać, że polskie prawo inaczej traktuje nielegalne rozpowszechnianie utworów, a inaczej samo ich ściąganie. W przypadku programów BitTorrent nie ma to znaczenia, gdyż osoba ściągająca plik jednocześnie udostępnia fragment już zapisany na jej dysku. Inaczej jednak będzie w przypadku pobierania plików z serwisów typu Chomikuj.pl. Jak powszechnie uważa się w literaturze i doktrynie, mieści się ono w zakresie dozwolonego użytku osobistego. W konsekwencji wolno bez zezwolenia twórcy nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu. I nie ma znaczenia, czy do internetu trafił za zgodą uprawnionego, czy też bezprawnie.