Ocenę decyzji Komisji Europejskiej, która przekaże ACTA do Trybunału Sprawiedliwości UE, przeciwnicy tej międzynarodowej umowy uzależniają od pytań sformułowanych we wniosku. Według niektórych umową jak najszybciej powinien zająć się Parlament Europejski.

O skierowaniu do Trybunału Sprawiedliwości UE międzynarodowej umowy dotyczącej zwalczania podróbek oraz piractwa w internecie ACTA poinformował w środę w Brukseli komisarz UE ds. handlu Karel De Gucht. Jak powiedział, Komisja Europejska chce poprosić Trybunał o ocenę, czy ACTA jest zgodna z podstawowymi prawami i swobodami europejskimi takimi jak wolność wypowiedzi, prawo do informacji oraz ochrona danych.

"Teraz najlepiej byłoby doprowadzić do głosowania nad ACTA w Parlamencie Europejskim, tym bardziej, że premier Donald Tusk zapowiedział, że będzie przekonywał szefów partii należących do frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim do głosowania przeciwko ACTA" - oceniła w rozmowie z PAP Katarzyna Szymielewicz, prezes fundacji Panoptykon zajmującej się monitorowaniem naruszeń prawa prywatności. W jej opinii, biorąc pod uwagę obecny bardzo nieprzyjazny dla ACTA klimat polityczny, głosowanie w PE powinno zostać przeprowadzone jak najszybciej. Odesłanie ACTA do Trybunału Sprawiedliwości - według Szymielewicz - może opóźnić ratyfikację nawet o 18 miesięcy.

Przeciwnicy ACTA zwracają uwagę, że wiele zależy od tego, jak komisja sformułuje pytania

Prezes fundacji Nowoczesna Polska Jarosław Lipszyc nie jest pewien, czy komisja zada te pytania, na które liczą przeciwnicy ACTA. W opinii Szymielewicz, pytanie zadane przez komisję na czele z De Guchtem, który popiera koncepcję ACTA, może zostać sformułowane bardzo wąsko. "Może to oznaczać, że komisja taktycznie próbuje rozwodnić proces, przeczekać niekorzystny dla tej umowy moment i powrócić do tematu, gdy będzie nieco spokojniej" - powiedziała.

"Trybunał Sprawiedliwości może ocenić tę umowę jedynie z perspektywy prawa pierwotnego UE, czyli z perspektywy traktatów. Dość ciężko jest wykazać, że tak ogólny dokument, jakim jest ACTA, jest niezgodny z prawem pierwotnym, ponieważ wszystko zależy od jego interpretacji" - zauważyła prezes Panoptykonu.

Według niej stwierdzenie, że ACTA jest zgodne z prawem pierwotnym, wcale nie oznacza zgodności z prawem Unii Europejskiej, czyli m.in. prawami autorskimi. "Trybunał nie będzie mógł się do nich odnieść, możliwość pełniejszej i szerszej oceny ACTA - z perspektywy priorytetów politycznych i wpływu na społeczeństwo - mają posłowie Parlamentu Europejskiego. Teraz jest czas na dyskusję polityczną, nie prawną, koncentrowanie się na zgodności ACTA z prawem pierwotnym niekoniecznie dyskusji pomoże" - mówiła.

Z kolei prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dr Adam Bodnar powiedział PAP, że "jeżeli organ polityczny, jakim jest Komisja Europejska, dochodzi do wniosku, że istnieją wątpliwości, co do zgodności z prawami podstawowymi dokumentu, który miał być przyjęty w ramach UE, to znaczy, że wszystko działa należycie".

"Można się zastanawiać, czy lepszy byłby teraz wybór polityczny, aby odrzucić ACTA podczas debaty w Parlamencie Europejskim oraz czy Komisja Europejska nie wykorzystuje sytuacji" - zauważył Bodnar. Podkreślił jednak, że w postępowaniu przed Trybunałem Unii Europejskiej mogą także uczestniczyć rządy poszczególnych państw członkowskich. "Skoro premier polskiego rządu deklaruje, że ACTA narusza jednak prawa i wolności oraz że podpisanie tego dokumentu było błędem, to należałoby sie spodziewać, że stanowisko polskiego rządu, jeżeli przedstawi on stanowisko Trybunałowi Sprawiedliwości UE, będzie odpowiadać tym deklaracjom" - zauważył Bodnar.

Skierowanie ACTA do Trybunału Sprawiedliwości UE postulowały organizacje pozarządowe broniące praw internautów

Szymielewicz podkreśla jednak, że postulat został sformułowany na samym początku debaty, w odpowiedzi na twierdzenia polskiego rządu i Komisji Europejskiej o braku niezgodności umowy międzynarodowej z prawem UE. "Była to taka ostatnia deska ratunku, pretekst do rozpoczęcia debaty o ACTA" - przekonuje prezes Panoptykonu. "Mieliśmy już wtedy wątpliwości, czy trybunał będzie w stanie pomóc swoim orzeczeniem, ale wydawało nam się, że pozwoli to uzyskać czas na debatę. Ten czas się znalazł, debata się odbyła, jesteśmy dzisiaj w zupełnie innym punkcie. W sytuacji, gdy politycy są na nie, opinia Trybunału Sprawiedliwości UE ma mniejsze znaczenie" - wyjaśniła.

"Niezależnie od opinii trybunału wydaje się, że udało się już zbudować konsensus pomiędzy opinią publiczną a tymi, którzy wcześniej opowiadali się za ACTA" - powiedział PAP Lipszyc. Jego zdaniem, obie strony są dziś zgodne, że wprowadzanie rozwiązań z zakresu ścigania i karania za naruszenia praw, których wdrożeniu miało służyć to międzynarodowe porozumienie, powinno zostać wstrzymane do czasu reformy systemu prawa własności intelektualnej. "To najważniejszy wniosek płynący z ostatniego miesiąca dyskusji w przestrzeni publicznej. To, czego potrzebujemy to radykalna zmiana systemu, aby zaczął on pracować dla obywateli i dla biznesu. Bez tego wszelka dyskusja o karaniu i ściganiu powinna być zawieszona" - powiedział prezes fundacji Nowoczesna Polska.