Google wielokrotnie zajmowało pierwsze miejsce w rankingach najlepszych pracodawców. Rekrutacja do tej firmy poza standardowymi pytaniami składa się z zadań, w których kandydat musi wykazać się umiejętności znajdowania rozwiązań najdziwniejszych sytuacji. Nie chodzi o to, by wykazać się imponującą wiedzą teoretyczną, ale by posiadać umiejętność abstrakcyjnego myślenia i argumentacji. Zobacz, jak wygląda rekrutacja w Google.
1 Styl rozmów o pracę w Google jest dziedzictwem starszej tradycji zagadek logicznych, które zadaje się kandydatom starającym się o pracę w przedsiębiorstwach przemysłowych. Poniżej przykład. Rekruter zapisuje na tablicy sześć liczb: 10, 9, 60, 70, 90, 66 Pytanie brzmi: jaka liczba pojawi się w tym szeregu jako kolejna? Podobne zagadki stosowano w testach psychologicznych na kreatywność. W większości wypadków starający się o pracę potyka się, maca po ciemku, próbując uchwycić jakiś sens w tym uszeregowaniu, które na pozór wydaje się kompletnie bezsensowne. Większość kandydatów się poddaje. Kilku szczęściarzy wpada na pomysł. Zapomnijmy o matematyce. Zapiszmy te liczby słownie, a otrzymamy następujący ciąg: Dziesięć Dziewięć Sześćdziesiąt Siedemdziesiąt Dziewięćdziesiąt Sześćdziesiąt sześć Te liczby są ułożone w porządku liczby liter w ich nazwach!
Bloomberg / David Paul Morris
2 Przyjrzyjmy się teraz temu bliżej. Dziesięć to nie jedyna liczba, którą można zapisać po angielsku trzema literami. Mamy tu również jeden, dwa i sześć. Dziewięć to nie jedyna liczba składająca się z czterech liter – w angielskim mamy jeszcze zero, cztery i pięć. Jest to lista największych liczb, które można napisać za pomocą danej liczby liter. I teraz ostateczne rozwiązanie – jaka liczba będzie następna? Powinna się składać z dziewięciu liter (nie licząc myślnika) i powinna być największą liczbą dziewięcioliterową. Pomyślmy chwilę, a najprawdopodobniej wyjdzie nam dziewięćdziesiąt sześć. Nie wygląda na to, że można uzyskać coś wyższego niż sto, ponieważ trzeba by napisać „sto”, a to po angielsku dziesięć liter i więcej. Można by się zastanawiać, dlaczego na liście nie ma sto zamiast siedemdziesiąt. „Milion” oraz „miliard” również mają po siedem liter. Można by z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że w tej zagadce używa się liczebników głównych rozpisanych na litery w poprawnej słownikowej angielszczyźnie. Tak jak pisze się „sto”.
ShutterStock
3 W internetowej „encyklopedii” sekwencji liczb całkowitych „można wpisać szereg liczb, a encyklopedia powie nam, która liczba będzie następna. Oczywiście nie wolno korzystać z niej podczas rozmowy o pracę, ale w sieci znajdziemy odpowiedź, że kolejną liczbą jest dziewięćdziesiąt sześć. W ostatnich latach firmy z różnych branż włączyły to pytanie do rozmów o pracę. Bardzo często rekruter rzuca je tylko po to, żeby zobaczyć, jak biedny kandydat się wije. W wielu z tych firm właściwą odpowiedzią jest dziewięćdziesiąt sześć. Ale nie w Google. W Mountain View dziewięćdziesiąt sześć uważa się za dopuszczalną odpowiedź. A jednak znacznie lepsza to: 10 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 Tyle bowiem wynosi jeden googol. A to też nie jest najlepsza odpowiedź. Najbardziej oczekiwana to: 100 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 Dziesięć googoli.
Bloomberg / Krisztian Bocsi
4 A jaka jest prawidłowa odpowiedź na zadanie z blenderem? Poundstone pisze: "Byli pracownicy działu rekrutacji w Google powiedzieli mi, że najlepsza odpowiedź, z jaką się spotkali (8), to wyskoczyć z naczynia. Co takiego? To pytanie zawiera jeden istotny szczegół: gęstość. Skurczenie człowieka „do rozmiarów monety” nie jest stanem, który można rozpatrywać w kategoriach logiki. Przede wszystkim taka sytuacja oznaczałaby wyeliminowanie 99,99 procent neuronów w mózgu. Aby wziąć się za bary z takim pytaniem, trzeba przede wszystkim przestać się czymkolwiek dziwić i potraktować je poważnie. Rekruter wspomina o takim szczególe jak gęstość, co de facto stanowi podpowiedź. Oznacza bowiem, że w tym pytaniu ważne są takie rzeczy, jak masa i objętość (podczas gdy ilość neuronów już mniej), i że udzielając odpowiedzi, trzeba odwołać się do prostych zasad fizyki."
Bloomberg / SeongJoon Cho
5 Zgodnie z filozofią firmy dobre pytania podczas rozmowy o pracę to jak zadania domowe. Wyzwanie polega na tym, by wymyślić taką odpowiedź, jakiej rekruter jeszcze nigdy nie słyszał, a która jest lepsza niż wszystkie znane mu do tej pory. Osoby prowadzące rozmowy kwalifikacyjne w Google to nie „słodziarze”, jak powiedział mi jeden z kandydatów. Inne słowo, które się często słyszy, opisujące całkowity brak reakcji emocjonalnych, to „odrętwiały”. Rekruter siedzi bez wyrazu i wystukuje coś na laptopie. Powiesz coś, co według ciebie jest genialne... brak reakcji. Tempo stukania w klawiaturę się nie zmienia. To wszystko jest zamierzone. Wyzwania umysłowe Google są dość nieodgadnione. Gdy kandydaci przedstawiają swój tok myślenia, nie mówi się im, że jest „ciepło” lub „zimno”. Nie mówi się, czy ostateczna odpowiedź jest właściwa, czy błędna. Zadania stawiane przez Google mają często więcej niż jedną odpowiedź. Niektóre uważa się za dobre, inne są banalne, a jeszcze inne genialne. Po rozmowie o pracę kandydat lub kandydatka wychodzi na korytarz, nie wiedząc, jak poszło. Prowadzi to do intensywnych spekulacji i wprost paranoicznych zachowań wśród kandydatów do pracy w Google. Doprowadziło to również do powstania dziwacznego zjawiska – inne firmy posługujące się pytaniami z rozmów o pracę w Google nie wiedzą, jak brzmi właściwa odpowiedź.
Bloomberg / David Paul Morris
6 Trudne pytania podczas rozmowy o pracę to jeden ze sposobów, w jaki Google próbuje tę formułę zachować. Firma Google wie więcej niż większość przedsiębiorstw o „proporcjonalnym przyroście skali”, bo natura jej działalności jest zupełnie wyjątkowa, podobnie jak szybki przyrost wielkości. Doświadczenia Google mogą być pouczające dla nas wszystkich, żyjących w tym wymykającym się z ram, zmieniającym się, nowym, kontekstowym świecie. Dotyczy to zarówno pracodawców, jak i kandydatów. Proces rekrutacji zakończony przyjęciem jedynie niewielkiego procenta starających się o pracę opiera się na założeniu, że wielu kandydatów się rozczaruje. Ta strategia często opłaca się pracodawcy, a z drugiej strony wymaga od szukających pracy nowego podejścia.
Bloomberg / Jason Alden
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję