Jeszcze kilka lat temu pracodawcy walczyli z plagą wyłudzania zwolnień. Dziś uwagę przykuwa nowe, odwrotne zjawisko. Zdecydowana większość pracowników przychodzi do pracy mimo złego samopoczucia, a co czwarty deklaruje, że usprawiedliwieniem do wzięcia L4 jest pobyt w szpitalu.

Prezenteizm, to zjawisko polegające na przychodzeniu do pracy mimo choroby i złego samopoczucia. Nazwa pochodzi od angielskiego słowa present, czyli obecny. Pobieżna lektura danych ZUS pokazuje, że poziom absencji polskich pracowników rośnie, czyli skrzętnie korzystamy ze zwolnień lekarskich. Z badań Anny Kowalczyk, Eweliny Kozłowskiej i Kingi Kulczyckiej wynika, że w latach 2006-2013 stały wzrost absencji chorobowej odnotowano dla 14 województw. Z tego samego badania wynika jednak, że rośnie nieobecność pracy spowodowana ciążą, porodem, połogiem, chorobami układu kostno-stawowego, mięśniowego i tkanki łącznej oraz zaburzeniami psychicznymi i zaburzeniami zachowania. Maleje natomiast absencja chorobowa spowodowana chorobami układu oddechowego. Ten trend wpisuje się więc w dane dla innych państw: ze zwolnienia lekarskiego korzystamy dopiero w przypadku poważnych schorzeń, a przeziębienie czy grypę spędzamy w pracy. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Canada Life Group, o których pisze portal hrnews.pl ponad połowa (54 proc.) badanych pracowników była gotowa przyjść do biura z grypą, a 42 proc. twierdziła, że zrobi to nawet jeśli dopadnie ich wirus żołądka. Zdaniem co czwartego badanego, wwolnienie lekarskie usprawiedliwia dopiero pobyt w szpitalu lub inna sytuacja, kiedy „nie ma już innego wyjścia”.

Z polskich badań nad prezenteizmem wynika, że większości pracowników (95,2 proc.) zadeklarowała, że zdarzyło się im pracować w czasie choroby lub z dolegliwościami w miejscu zatrudnienia.

Powodów takiego zachowania jest kilka i są one uzależnione od wieku i płci pracowników, a także od zajmowanego stanowiska i rodzaju umowy, na podstawie której dana osoba jest zatrudniona. Jak wynika z badań Karoliny Zakrzewskiej z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie pracownicy przychodzą chorzy do pracy, ponieważ są zobowiązani do wykonania pracy oraz brakuje osób na zastępstwo. Kobiety częściej niż mężczyźni wskazują jako powód prezenteizmu „zobowiązania do wykonania pracy”, zbliżający się czas ich realizacji oraz „strach”. Im starsi są respondenci, tym większy jest odsetek odpowiedzi „zobowiązania do wykonania pracy”, ale również „strach” uniemożliwiający absencję chorobową.

- Osoby mające umowę o pracę częściej niż zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych wskazują „zobowiązania do wykonania pracy” oraz zbliżający się termin ich realizacji jako przyczyny prezenteizmu. Jedynie osoby na etacie przyznały się do „strachu”, jako powodu braku absencji. Osoby zatrudnione na umowę zlecenie lub o dzieło częściej niż osoby na etacie przychodzą do pracy chore, ponieważ nie ma kto ich zastąpić. zarówno dla osób zatrudnionych w regularnym, jak i nieregularnym trybie pracy najważniejszym powodem obecności w miejscu zatrudnienia mimo choroby są zobowiązania do wykonania pracy - twierdzi Zakrzewska.

Pracownicy wykonujący pracę w systemie zmianowym jako powód prezencji chorobowej częściej wskazują „strach”. Respondenci oceniający swoją wydajność w pracy jako lepszą od innych pracowników, jako powód prezenteizmu wskazują częściej „brak osoby na zastępstwo”, „strach” oraz „lojalność wobec instytucji zatrudnienia”. Spośród dopisanych przez respondentów powodów znaczące to: lojalność wobec współpracowników (50 proc.) oraz kolejki do lekarzy (21,43 proc.)

Jak zwracają uwagę eksperci zajmujący się zjawiskiem, produktywność chorych pracowników spada o nawet 40 proc.. Rośnie za to możliwość popełnienia błędu, a to niesie ryzyko narażenia pracodawcy na straty, które według szacunków są zazwyczaj wyższe niż w przypadku nieobecności w pracy.