Ministerstwo Finansów nie zgadza się na to, aby specjalistom ds. cyberbezpieczeństwa pracującym na rzecz państwa płacić wynagrodzenia od 12 do 20 tys. zł brutto miesięcznie. Zdaniem resortu byłaby to nadmierna rozrzutność.

„Należy zatem zwrócić uwagę na wysoki poziom wynagrodzeń, co budzi zastrzeżenia i nie może uzyskać akceptacji” – stwierdzono w piśmie MF do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z 3 marca 2021 r. Dodano też, że projektodawca nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, w którego ocenie skutków regulacji zawarto wyliczenia wynagrodzeń dla nowych fachowców, wskazał, iż powstanie konieczność zatrudnienia wykwalifikowanych specjalistów oraz przekwalifikowania dotychczas posiadanej kadry.
„Należy zatem przedstawić koszty wynagrodzeń osobowych dotychczasowej kadry zajmującej się zadaniami z zakresu cyberbezpieczeństwa w podziale na organy zatrudniające te osoby” – wskazuje MF. Sugeruje tym samym, że obecna siatka płac powinna pozostać bez zmian. Szkopuł w tym, że dziś trudno znaleźć specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa chcących pracować na rzecz państwa.
– Zatrudnienie prawdziwego specjalisty ds. cyberbezpieczeństwa musi kosztować. Mowa o ludziach o wiedzy i umiejętnościach z wąskiej dziedziny, ale jednocześnie z szerokim oglądem technologii. W wysokości wynagrodzenia chodzi o to, by do zatrudnienia przekonać, ale także by w warunkach rozwijającego się rynku takiego pracownika jeszcze zatrzymać – komentuje dr Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant ds. cyberbezpieczeństwa. I dodaje, że rozumie rozważania MF i obawy o dyscyplinę finansów publicznych, ale rzeczywistość jest taka, jaka jest. Tym bardziej że dziś specjaliści konkurują nie tyle na polskim rynku, ile na światowym. Bo praca zdalna nie jest już problemem, a technologie wszędzie są w zasadzie identyczne. W efekcie wiele osób preferuje pracę za dolary lub euro.
– Lepiej, by te kluczowe stanowiska w państwie sprawowali doświadczeni eksperci, a nie ludzie świeżo po studiach lub na studiach. Oczywiście przy takich sumach istnieje ryzyko pokusy nadużyć, by na tak dobrze płatnych stanowiskach umieszczać różnego pokroju „Zdziśków chcących sprawdzić się w cyberbezpieczeństwie”. Trzeba jednak ufać w niemożliwość takiego procederu – konkluduje dr Olejnik.
Podobnie uważa Maciej Jan Broniarz, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa IT. Wskazuje on, że uwagi resortu finansów nie wzbudzają zdziwienia i wpisują się w poetykę sfery publicznej, jaką znamy od lat.
– Wystarczy porównać proponowane stawki ze średnim wynagrodzeniem w sektorze cyberbezpieczeństwa. Wydatki na wysokiej klasy ekspertów w sektorze publicznym zawsze wpadają do kategorii „budzące zastrzeżenia”. Dotyczy to nie tylko ekspertów od cyberbezpieczeństwa, ale też naukowców czy medyków. Nie dotyczy np. pracowników mediów rządowych – wyzłośliwia się Broniarz. I wskazuje, że konkurencja na rynku cyberbezpieczeństwa jest olbrzymia, a stawki rzędu 12 tys. brutto miesięcznie są oferowane nawet ludziom z raptem kilkuletnim doświadczeniem.
– Jeżeli chcemy, żeby system ochrony cyberprzestrzeni działał, to należy wyasygnować na to odpowiednie środki. W przeciwnym razie cała struktura będzie polityczną wydmuszką, a wielu wysokiej klasy fachowców wybierze sektor komercyjny, oferujący lepsze warunki pracy, wyższe wynagrodzenie i brak zależności od politycznego klimatu – argumentuje Maciej Jan Broniarz.