Kradzież tożsamości i wyłudzanie zasiłków za granicą, zawyżanie czynszu i odliczanie go od wypłaty czy zwijanie biznesu z dnia na dzień. Podczas letnich zajęć zarobkowych łatwo wpaść w sidła nieuczciwego pracodawcy. Podpowiadamy, jak się przed tym bronić.
– Teraz dostajemy rachunki i musimy zwrócić ponad 20 tys. zł. A przecież my tych pieniędzy nigdy nie wzięliśmy – mówi pani Katarzyna. Ten dług to efekt jej wyjazdu na saksy do Holandii. Pod koniec 2011 r. mieszkająca w Małopolsce kobieta wraz z mężem pojechała do Bragi, gdzie mieli pracować w cukrowni. Wyjazd został zorganizowany przez agencję pracy znalezioną w internecie. Już na miejscu, po kilku dniach pośrednicy (Polka z dwoma Turkami) wzięli od przyszłych pracowników dowody osobiste. Dokumenty oddali po paru godzinach. Następnego dnia okazało się, że „cukrownia się spaliła”, a pracy nie ma. Pani Katarzyna z mężem dostali po 200 euro rekompensaty i zaczęli szukać zajęcia na własną rękę. W Niderlandach pracowali przez rok.
Po sześciu miesiącach zaczęli dostawać pisma, z których wynika, że muszą zwrócić państwu holenderskiemu ponad 20 tys. zł. Wszystko przez to, że nieuczciwi pośrednicy w ich imieniu wyłudzili zasiłki (m.in. mieszkaniowy). System holenderski działa tak, że część świadczeń jest wypłacana w dużych transzach, a dopiero po jakimś czasie urzędnicy weryfikują, komu świadczenia faktycznie się należą. To stwarza duże pole do nadużyć.
– Liczba tego typu wyłudzeń rośnie. Poszkodowanych zostało co najmniej kilkadziesiąt osób, ale może ich być więcej, ponieważ wiele osób nie wie, że ktoś się pod nie podszywa – mówi w rozmowie z DGP Eline Willemsen z holenderskiej organizacji Fairwork.
Fairwork przygotowała długą listę (liczy ponad 30 pozycji) najczęściej stosowanych oszustw. Należą do nich m.in. pobieranie przez pośrednika opłat na ubezpieczenie zdrowotne, mimo że pracownik wcale nie jest ubezpieczony, przechwytywanie rządowych dopłat do tego ubezpieczenia czy wysokie opłaty za transport z i do pracy. Często pracownicy są zmuszani, by korzystać z zakwaterowania zaoferowanego przez agencję pracy. Wiąże się to z zawyżonym czynszem i natychmiastowym wyrzuceniem z mieszkania w przypadku zwolnienia z pracy.
– Mamy podejrzenie, że agencje pracy w ten sposób po prostu spłacają kredyty za nieruchomości – stwierdza Krzysztof Birlet, redaktor naczelny polskiego portalu w Holandii Niedziela.nl, który porusza problem wykorzystywania polskich pracowników.
Podobne praktyki, tj. wykorzystywanie przez nieuczciwych pośredników pracy, zdarzają się też w Wielkiej Brytanii. Jak powiedziano nam w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w maju w Bydgoszczy aresztowano jedenaście osób z dwóch grup przestępczych, które w Wielkiej Brytanii wyłudziły zasiłki na sumę ok. 250 tys. funtów, wykorzystując do tego ponad 40 zupełnie nieświadomych osób.
Problem wykorzystywania pracowników sezonowych dotyczy nie tylko emigracji. Również w Polsce czekają na nich różnego rodzaju niebezpieczeństwa.
– Ostatnio coraz częściej obserwujemy tzw. przyjmowanie na próbę. Ktoś zostaje zatrudniony na siedem, osiem dni, a potem słyszy, że się do niczego nie nadaje i nie może zostać na dłużej. Oczywiście za ten czas nie dostaje żadnego wynagrodzenia – opowiada Roman Giedrojć, szef oddziału Państwowej Inspekcji Pracy w Słupsku.
Na co jeszcze powinni być wyczuleni pracownicy sezonowi? Zdarzają się sytuacje, że ktoś pracuje przez cały miesiąc po 12 godzin dziennie, siedem dni w tygodniu, a potem nagle... pracodawca znika. Bar czy restauracja są nieczynne, a nieuczciwy pracodawca jest już na drugim końcu Polski, gdzie mieszka na stałe. Młodzi ludzie, często z Poznania, Warszawy czy Krakowa, nie mają nawet za co wrócić do domu.
– Często w takich sytuacjach udaje nam się pomóc, ale niestety nie zawsze – przyznaje Giedrojć.
Nieuczciwe praktyki zdarzają się także w ośrodkach wczasowych. I tak np. młody kelner czy kelnerka za miesiąc pracy ma dostać 2 tys. zł. Ale już przy wypłacie okazuje się, że z tego potrącony zostaje koszt wyżywienia, zakwaterowania, a nawet... opłata za zgubione przez gości sztućce. I to mimo, że w umowie żadnych takich zapisów nie ma.
Zdarza się też tak, że w pracy wykorzystuje się 12- czy 14-latków, którzy muszą dźwigać ciężkie rzeczy, np. przenośne grille.
Jak się bronić przed nieuczciwymi praktykami pracodawców?
– Przede wszystkim należy zawsze czytać i rozumieć to, co się podpisuje – przestrzega Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. Oczywiście warto także pamiętać, że decydując się na pracę na czarno, pozbawiamy się wszelkich zabezpieczeń w razie jakiegokolwiek wypadku i zmniejszamy swoją szansę na uzyskanie wynagrodzenia.
– Najważniejsze wydaje się uświadamianie migrantów zarobkowych o potencjalnym zagrożeniu. Powinni wiedzieć, że nikt nie ma prawa zabierać i przetrzymywać dowodu osobistego lub paszportu pracownika. Za to pracodawca ma prawo zrobić kserokopię dokumentu potwierdzającego tożsamość pracownika, ale w takim przypadku należy zadbać o to, by na kserokopii znalazła się wzmianka, na jakie potrzeby została ona zrobiona (np. „kopia wykonana w celu wynajęcia samochodu”) – wyjaśnia Krzysztof Wejher z Ambasady Królestwa Niderlandów w Warszawie. Jeszcze przed podjęciem pracy warto sprawdzić, czy pracodawca lub pośrednik cieszą się dobrą opinią.