O korzyściach płynących z dobrze napisanego CV, pułapkach zastawianych przez headhunterów w sieci oraz trendach na rynku e-rekrutacji w Polsce – rozmawiamy z Piotrem Bożkiem, z portalu GoldenLine.

Ile osób znajduje pracę dzięki portalowi GoldenLine?

Niestety, nie mamy możliwości dokładnego sprawdzenia tego, ponieważ w serwisie nie ma jeszcze opcji, która by pozwalała użytkownikowi zaznaczyć, że właśnie dzięki GL znalazł pracę. Również od strony pracodawcy ciężko byłoby to określić. Sam fakt, że pracodawca zamyka bowiem jakiś projekt rekrutacyjny, nie oznacza jeszcze, że kogoś zatrudnił. Szacujemy jednak, że z naszego serwisu korzysta obecnie 1400 headhunterów, zaś liczba wyszukiwań potencjalnych kandydatów – to średnio 67 tys. miesięcznie.

A ile czasu trwa przeciętnie szukanie pracy przez Wasz serwis?

Trudno jest na to pytanie precyzyjnie odpowiedzieć, ale z informacji, które uzyskujemy od naszych klientów wynika, iż często bywa tak, że jeśli użytkownik dostaje ofertę pracy i nie jest nią zainteresowany, to proponuje ją swojemu znajomemu. Ten następnie zakłada profil w serwisie i odpowiada na tę konkretną ofertę. I z reguły, tacy kandydaci w ciągu dwóch, trzech dni dostają propozycję spotkania.

Należy jednak pamiętać, że przy wyborze kandydatów liczy się atrakcyjność ich profilu. Niestety, w dalszym ciągu wiele osób nie docenia korzyści, jakie daje bycie aktywnym w serwisie i traktuje go trochę po macoszemu. To błąd. Tylko tacy użytkownicy, którzy mają się czym pochwalić zawodowo, robią to w sposób umiejętny, wiedzą jak dobrze uzupełnić swój profil i mają dobre zdjęcie – mogą liczyć, że znajdą szybko pracę.

W takim razie, jak powinno się zaprojektować profesjonalny profil?

Od jakiegoś czasu użytkownicy GL otrzymują informacje od nas o kompletności swoich profili, wyrażoną w procentach. Jest to wskaźnik, który pokazuje, czy dana osoba zamieściła wystarczająco dużo informacji o sobie.

Jeśli miałbym doradzać, to w pierwszej kolejności należy zadbać o dobre zdjęcie. Nadal zdarza się, że użytkownicy zamieszczają fotografie, które są wycięte z jakiegoś grupowego zdjęcia np. z wakacji. A to błąd. To jest oczywiście generalna uwaga, część użytkowników podchodzi bowiem do autoprezentacji bardzo poważnie i np. zamawiają profesjonalną sesję u fotografa, podczas której specjalista dba o to, by jej efekty były jak najbardziej korzystne.

Zdjęcie, nawet dobre, nie jest jednak aż tak istotne, jak doświadczenie zawodowe. Często popełnianym przez użytkowników błędem jest wymienienie w profilu tylko stanowiska i nazwy firmy. To zdecydowanie za mało. Nasz profil jest ulepszonym CV, dlatego należy do niego wpisać jak najwięcej informacji, a także – o ile to możliwe – zamieścić referencje. Są one wartością dodaną, która podnosi jakość i prestiż danego profilu. Warto zatem poprosić osoby, z którymi współpracowaliśmy, np. partnera handlowego, byłego szefa czy nawet współpracownika, o to by takie referencje nam wystawiły.

Dodatkowo, użytkownik może też zdecydować o upublicznieniu swoich referencji. W naszym serwisie są takie profile, które mają nawet po kilkadziesiąt referencji. To robi wrażenie na potencjalnych pracodawcach. Dzięki temu headhunter czy pracodawca mają dostęp nie tylko do CV kandydata, ale też do dodatkowych informacji, które musieliby samodzielnie pozyskać. Bardzo istotnym czynnikiem, pokazującym aktywność danej osoby, są też grupy tematyczne. Udzielają się tam z reguły specjaliści w danej dziedzinie. Dzięki prześledzeniu takiej aktywności, pracodawca może sprawdzić np. jakie są wypowiedzi danej osoby. Można ocenić jej poziom merytoryki, kultury osobistej, zachowania czy też jej poglądy.

Podsumowując, wydaje się, że idealnym profilem jest taki, który jest dobrze uzupełniony, a posiadacz pokazuje się z najlepszej strony. Oczywiście – nie przesadzając. Wiele z tego, co wpisują użytkownicy, to wiedza deklaratywna i pracodawca zwykle musi ją sam zweryfikować. Zatem lepiej trzymać się rzeczywistości, nie podkolorowywać, i w miarę obiektywnie patrzeć na siebie.

Czy warto nie ujawniać wszystkich informacji o sobie?

Standardowo profil jest publiczny, widoczny w internecie. Zatem trzeba podchodzić do podawanych informacji (zwłaszcza, że nie są one anonimowe) rozsądnie. Na pewno nie należy ujawniać tajemnic służbowych, czy pisać o realizowanych tajnych projektach. Był kiedyś taki przypadek, że pracownicy dużej korporacji zajmującej się nowymi technologiami, ujawnili na popularnym serwisie informację, że pracowali przy tajnym projekcie. Dotyczyło to dużej korporacji i spowodowało sporo problemów po stronie ich pracodawcy.

A czy powinniśmy zamieszczać informacje o pracy, którą niekoniecznie chcielibyśmy się chwalić, jak np. praca sezonowa, czy praca w Londynie „na zmywaku”?

Każda osoba samodzielnie decyduje o tym, w jaki sposób chce się pracodawcom pokazać. Jeśli uznamy, że umieszczanie danej pracy w naszym CV to nie jest najlepszy pomysł, to nie musimy jej wpisywać. Ale są osoby młode, które np. nie mają jeszcze bogatego doświadczenia zawodowego – w ich wypadku zaznaczenie takiej pracy dorywczej może być zasadne. W ten sposób pokażą pracodawcom, że są aktywne, ambitne, szukały różnych rozwiązań, wyjeżdżały zagranicę i wykonywały różne prace, zdobyły doświadczenie.
Ale jeśli ktoś czuje, że nie chce informować o jakimś okresie swojego życia, bo będzie to źle wyglądać na tle reszty jego dokonań, to nie powinien tego robić.

Warto przyznać się, że stopień naszej znajomości języka obcego jest słaby?

Ostatnio zaczęliśmy współpracę z pewną firmą, która zajmuje się certyfikowaniem języka angielskiego. Jej pracownicy zauważyli, że sporym problemem jest nieumiejętność określania poziomu posługiwania się językami obcymi przez użytkowników. Często osoby wpisują poziom komunikatywny, a tak naprawdę pracodawca nie wie, co to znaczy. Oczywiście, jeśli nie znasz języka, nie potrafisz rozmawiać np. po angielsku, to nie wpisuj takiej umiejętności do swojego CV.
Jeśli znajomość języka będzie jednym z najważniejszych atutów dla pracodawcy, a użytkownik podkoloryzuje swoje umiejętności, to później i tak wypadnie on niepoważnie w czasie rozmowy o pracę. Najgorszym błędem, jaki można popełnić, jest podawanie nieprawdziwych informacji.



Zdarzają się takie sytuacje, że headhunterzy zapraszają użytkowników serwisu na spotkania „w ciemno”, nie podając jaki pracodawca wchodzi w grę. Czy należy brać udział w takich rekrutacjach?

To kwestia indywidualna. Jeśli pojawia się taka propozycja, a użytkownik nie jest zainteresowany żadną pracą w danym momencie i nie dostaje w tym zaproszeniu informacji, która spowodowałaby, że zechciałby dalej podjąć temat, to pewnie go po prostu nie podejmie. Warto pamiętać, że większość użytkowników naszego serwisu to kandydaci tzw. pasywni, czyli tacy, którzy mają pracę, są z niej zadowoleni i nie szukają nowej. Zdarza się też tak, że na takie anonimowe spotkania zapraszają firmy, które chcą od kandydata uzyskać tylko jakąś wiedzę. Czasami się zdarza, że headhunter nie może zdradzić nic poza stanowiskiem i działaniem firmy, a dopiero na spotkaniu kandydat dowiaduje się o kogo chodzi. W takim wypadku – można zaryzykować. Jeśli jednak także podczas spotkania rekrutujący nie podaje żadnych bliższych informacji o pracodawcy, to dla mnie byłoby to mocno podejrzane.

Jak wygląda nawiązywanie kontaktów w serwisie z pracodawcą?

Oferujemy pracodawcom takie narzędzie, które jest de facto zaawansowaną wyszukiwarką kandydatów. Korzystając z niego można podać wiele kryteriów wyszukiwania, jak np. wiek, znajomość języków, doświadczenie zawodowe, nazwy firm w których kandydat pracował. W ten sposób można dokonać zawężonej selekcji osób, do których pasuje poszukiwany profil pracownika. Następnie poszukujący wysyła do tych konkretnych kandydatów wiadomość z zaproszeniem na rozmowę. I tu są dwie „szkoły”. Pierwsza polega na tym, że wybiera się grupę około 30 osób i wysyła do nich zaproszenie do wzięcia udziału w rekrutacji podając link do ogłoszenia. Druga szkoła, którą my w portalu preferujemy i uważamy za bardziej skuteczną – to bezpośrednie napisanie wiadomości do każdej z tych wybranych osób. Okazuje się, część użytkowników nie reaguje i nie przyjmuje zaproszenia, gdy wiadomość generowana jest automatycznie do dużej grupy osób.

Jakie najciekawsze rekrutacje odbyły się ostatnio z udziałem waszego serwisu?

Jeden z naszych klientów poszukiwał programistów dla dużej firmy. To trudny rynek i pozyskiwanie dobrych kandydatów z takiego rynku jest pracochłonne. O dziwo, firmie tej udało się zbudować zespół kilkudziesięciu osób tylko i wyłącznie za pomocą mediów społecznościowych.

Jakie zawody są najczęściej poszukiwane przez pracodawców w GL?

– Są to specjaliści z różnych branż, osoby zajmujące się sprzedażą, finansami i informatyką.

Czy GoldenLine jest serwisem dla każdego poszukującego pracy, czy tylko dla określonej, konkretnej grupy?

Przez długi czas większość profili zakładanych na GoldenLine, to były profile specjalistów w wieku od 25 do 40 lat. To zaczyna się zmieniać, bo ludzie dostrzegają zalety takich narzędzi jak portale społecznościowe. I dlatego sądzę, że przekrój wiekowy kandydatów korzystających z naszego serwisu będzie coraz bardziej zróżnicowany. Widać to też po ilości nowych profili. Rok do roku, portalowi przybywa o ok. 40 proc. więcej użytkowników.

Skoro tak dynamicznie się rozwijacie, to jakie plany ma serwis na przyszłość?

Nie chciałbym zbyt wiele zdradzać, ale chcemy, by proces pozycjonowania portalu był coraz lepszy i coraz bardziej inteligentny.

Rozmawiała Marlena Mistrzak, autorka portalu CentrumRekrutacyjne.pl