Nieznajomość języka oraz zmniejszające się różnice w płacach to główne powody, dla których zaledwie 60 tys. naszych obywateli wyjechało do pracy do Niemiec oraz do Austrii w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Nie sprawdziły się prognozy, że po otwarciu rynku niemieckiego i austriackiego od 1 maja 2011 roku z Polski wyjedzie nawet pół miliona pracowników. Zarówno tych o wysokich kwalifikacjach, jak i wykonujących proste prace w rolnictwie. Na złagodzeniu przepisów zyskały przede wszystkim te osoby, które w tych krajach już przebywały i pracowały, tyle że nielegalnie. Mimo to wciąż nie brakuje przypadków łamania praw polskich pracowników. Część rezygnuje z dochodzenia swoich racji ze względu na barierę językową.

Średnio popularni

Eksperci podają dwie główne przyczyny, dlaczego polscy pracownicy nie szturmują niemieckich i austriackich firm. Po pierwsze – brak znajomości języka. Po drugie – oferowane zarobki nie są na tyle atrakcyjne, żeby rekompensowały np. rozstanie z rodziną.
Zdaniem Artura Skiby, dyrektora zarządzającego firmy rekrutacyjnej Antal International, specjaliści, np. inżynierowie, zarobią w Polsce, uwzględniając koszty życia, niewiele mniej niż za Odrą.
– Płaca programisty z trzyletnim doświadczeniem wynosi obecnie 24 tys. zł rocznie (bez nagród czy premii). W Niemczech ta sama osoba zarobi 55 tys. zł, tyle że więcej niż w Polsce przeznaczy na utrzymanie – dodaje.
Charakterystyka migrantów Poradnik dla pracującego w Niemczech / DGP
Podkreśla jednak, że zatrudnienie u naszego zachodniego sąsiada wciąż jest atrakcyjne finansowo dla tych, którzy podejmą pracę w budownictwie, gospodarstwach domowych, zakładach przemysłowych i rolnictwie.
– Otwarcie rynków nie spowodowało zauważalnego odpływu pracowników z polskich firm – przekonuje również prof. Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego.
Jeżeli były braki, to tylko przejściowe. W Polsce co roku kilka milionów osób traci, znajduje i zmienia pracę. Migracja jest co prawda ważna, ale nie ma kluczowego znaczenia. W większym stopniu wpływa na strukturę demograficzną, bo wyjeżdżają głównie ludzie młodzi.
– Z kolei wpływ emigracji na poziom bezrobocia jest bardzo mały – twierdzi prof. Krystyna Iglicka.

Niewielu wyjechało

Z danych resortu pracy wynika, że Polacy poszukują pracy za granicą na własną rękę, za pośrednictwem agencji zatrudnienia oraz korzystając z ofert europejskiej sieci zatrudnienia EURES. Tyle że z tej ostatniej najrzadziej. W ten sposób pracę znalazło 1430 osób. Należy jednak zaznaczyć, że dane te nie do końca odzwierciedlają rzeczywistą sytuację. Niewielka liczba osób korzystających z usług EURES raportuje bowiem podjęcie pracy.



Łącznie od maja 2011 roku do maja tego roku w Niemczech pracowało 52,8 tysiąca Polaków. Największe zainteresowanie naszym zachodnim sąsiadem było na początku, czyli zaraz po otwarciu rynku. Z danych meldunkowych Centralnego Rejestru Cudzoziemców (Ausländerzentralregister) wynika, że od maja do lipca 2011 r. zarejestrowano w Niemczech (pobyt powyżej trzech miesięcy) 16 779 nowych migrantów z Polski, czyli o 70 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2010 roku. Z porównania danych tylko za okres czerwiec – lipiec 2011 r. oraz czerwiec – lipiec 2010 r. wynika przyrost już znacznie niższy – o 40 proc. Tendencja spadkowa dotyczy migrantów z 8 nowych państw członkowskich UE (Polski, Litwy, Czech, Węgier, Estonii, Łotwy, Słowacji i Słowenii, czyli tzw. EU-8). Ich zatrudnienie, według informacji Federalnej Agencji Pracy, wzrosło w maju 2011 roku o 24 tys. osób (po uwzględnieniu czynnika sezonowości), a w czerwcu już tylko o 9 tys. Niemieckie dane za rok bieżący obejmujące okres od stycznia do kwietnia mówią o około 17,3 tys. Polaków, którzy przyjechali do Niemiec.
Jeszcze mniej Polaków zdecydowało się na wyjazd do pracy w Austrii. Ale ponieważ tamtejszy rynek pracy jest znacznie mniejszy niż niemiecki, wzrost liczby pracowników z nowych państw UE jest bardziej zauważalny. Zgodnie z danymi Austriackiego Urzędu Statystycznego (Statistik Austria, dane pobytowe) w 2011 roku do Austrii przyjechały łącznie 26 034 osoby z państw EU-8, z czego największą grupę stanowili obywatele Węgier (9638 osób), a następnie Polski (6907 osób) i Słowacji (5647 osób). Dla porównania w 2008 roku do Austrii przyjechało 4393 naszych obywateli, a rok później – 3848 (spadek o ok. 12 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim).

Prawa wciąż nadużywane

Otwarcie rynku i ułatwienia w zatrudnieniu polskich pracowników nie spowodowało najważniejszego – końca problemów z legalnością pracy. Przypadki łamania praw chociaż sporadyczne, wciąż mają miejsce.
Małgorzata Kociuba, doradca Eures w Dolnośląskim Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Jeleniej Górze, wskazuje, że od maja 2011 roku miała 10 telefonów od Polaków z Niemiec, którzy skarżyli się między innymi na złe warunki lokalowe. Ponadto zdarzają się przypadki, gdy niemiecki pracodawca odmawia mimo wcześniejszych uzgodnień, podpisania umowy o pracę. Inne przykłady łamania praw polskich pracowników dotyczą wynagrodzenia. Zamiast pensji wcześniej ustnie ustalonej firmy oferuje pracę na czarno ze stawką o połowę niższą (np. zamiast 8 euro tylko 4 euro za godzinę).
– Nawet jeśli płaca nie została wcześniej uzgodniona, to powinna ona być uzależniona od zwyczajowo przyjętej za daną pracę. Nie wolno więc Polakowi płacić za te same zadania mniej niż Niemcowi – przypomina Małgorzata Kociuba.
Skala zjawiska nadużywania prawa może być jednak większa, niż wynika to z oficjalnych danych, bo część nieprawidłowości nie jest w ogóle zgłaszana przez pracowników z Polski. I znów powodem jest bariera językowa. Brak znajomości języka uniemożliwia skuteczne zaskarżenie do sądu niemieckiego niesolidnego pracodawcy. A właśnie tam powinny trafiać tego typu sprawy. Pracownik może poskarżyć się do sądu, jeśli firma nie chce podpisać z nim kontraktu lub warunki pracy (płacy) nie odpowiadają tym z umowy o pracę. Sąd może przyznać Polakowi odszkodowanie za cały okres, na jaki była ona zawarta.
Małgorzata Kociuba podpowiada, iż osoba pokrzywdzona może się zwrócić również o pomoc do właściwego niemieckiego urzędu pracy lub związków zawodowych tam działających.
– Ci, którzy nie znają niemieckiego, a ich prawa zostały złamane, powinni się zgłosić do polskich konsulatów – radzi Małgorzata Kociuba.
Na ich stronach internetowych (www.berlin.polemb.net) są telefony i adresy instytucji, gdzie można uzyskać pomoc oraz zgłosić informację o nieuczciwych pośrednikach pracy i pracodawcach.