Zdaniem niemal wszystkich ekspertów mediacja to rozwiązanie, które w porównaniu z procesem sądowym ma same zalety: jest szybsze, wygodniejsze i oszczędza wszystkim nerwów. Ale i tak skonfliktowane strony wolą rozstrzygać swe sprawy w sądzie. Czy obraz ten zmienią najnowsze nowelizacje przepisów – procedury cywilnej i kodeksu pracy?
Kilka dni temu Konfederacja Lewiatan – jako koordynator sieci 16 Centrów Arbitrażu i Mediacji utworzonych w ramach projektu Ministerstwa Sprawiedliwości – zwróciła się do prezesów sądów okręgowych i rejonowych w całej Polsce o wprowadzenie wewnątrzsądowej procedury kierowania do mediacji sporów pracowniczych. I nie jest jedyna. Mediację w sprawach pracowniczych chcą dziś promować niemal wszyscy: ustawodawca, inne organizacje przedsiębiorców, eksperci. I w zasadzie przytłaczająca większość mówi to samo: na przestrzeni lat dostrzegalne jest coraz większe zainteresowanie mediacją. Niestety, gdy popatrzymy na liczby bezwzględne, nadal jest ono śmiesznie niskie. Wciąż polski pracownik i prawodawca żyją w kulturze konfliktu.
Jest lepiej, choć nadal mizernie
Z obserwacji ekspertów Lewiatana wynika, że mediacja to szalenie skuteczna metoda rozwiązywania sporów bez nadmiernego angażowania sądów. Jak tłumaczy Małgorzata Miszkin-Wojciechowska, dyrektor Centrum Mediacji Lewiatan, gdy spojrzymy w statystyki publikowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości, to okazuje się, że kiedy sprawa już trafi do mediacji, istnieje spora szansa na zawarcie ugody. Kłopot jest jednak z tym, by do niej trafiła. Dlaczego tak się dzieje? – Wydaje się, że w Polsce nie ma takiego zwyczaju, żeby sprawy rozwiązywać polubownie. Aby temu zaradzić, należałoby każdą umowę pracowniczą i cywilną zaopatrzyć w rozbudowaną klauzulę rozwiązywania sporów, stanowiącą, że w przypadku pojawienia się sporu zostanie on rozwiązany w drodze mediacji we wskazanym centrum mediacyjnym – uważa Miszkin-Wojciechowska. Jej zdaniem tak sformułowana klauzula pozwoliłaby zmienić postawę stron i pełnomocników, którzy zwyczajowo jako metodę rozwiązania sporu w pierwszej kolejności obierają drogę sądową. Przy czym Marcin Bagiński, radca prawny i mediator, zwraca uwagę na to, że liczba spraw załatwianych w drodze ugody po przeprowadzeniu mediacji sukcesywnie i systematycznie rośnie. Bądź co bądź liczba ugód zawartych przed mediatorem, zatwierdzonych przez sądy rejonowe, w sprawach z zakresu prawa pracy wzrosła w perspektywie lat 2006–2018 ponad 87-krotnie. Niemniej – jak przyznaje prawnik – nadal mówimy o mało popularnym rozwiązaniu.
Dziennik Gazeta Prawna
Art. 243 kodeksu pracy: Pracodawca i pracownik powinni dążyć do polubownego załatwienia sporu ze stosunku pracy.
– Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim to, iż przeświadczenie stron stosunku pracy o konieczności realizacji wzajemnych obowiązków jest tak silne, że nie są one skłonne do ustępstw. Zazwyczaj brak jest pola do negocjacji. Ustępstwa zaś są fundamentem porozumienia i bez nich trudno jest przekonać strony do celowości zawarcia ugody – zauważa mec. Bagiński. I dodaje, że szczególnie w przypadku sektora małych i średnich przedsiębiorstw, poza aspektem profesjonalnym, tło sporu stanowią nagminnie animozje personalne, które dodatkowo zniechęcają strony do podejmowania prób pozasądowego jego rozstrzygnięcia. – Wpływ na śladowe zainteresowanie mediacją ma również to, że pracownik na etapie inicjowania postępowania przeciwko pracodawcy dla spraw o wartości przedmiotu sporu poniżej 50 tys. zł nie ponosi opłat sądowych – zauważa mec. Bagiński. Na marginesie – po nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, którą tydzień temu podpisał prezydent, opłaty nie będą pobierane od pracowników także za apelację, zażalenie, skargę kasacyjną i skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia (w sprawach do 50 tys. zł).

TO TYLKO FRAGMENT ARTYKUŁU. CAŁOŚĆ PRZECZYTASZ W "TYGODNIKU GAZETY PRAWNEJ" >>>>>