"Pan premier Morawiecki powiedział jasno, że w przyszłym roku deficyt budżetowy sięgnie tego dopuszczalnego w Unii Europejskiej pułapu 3 proc. Dlatego tak znaczące podwyżki dla jednej tylko grupy zawodowej w tej chwili nie wchodzą w grę, bo one po prostu przekraczają możliwości polskiego budżetu" - powiedział Gowin w poniedziałek dziennikarzom w Krakowie.
Wicepremier i szef Porozumienia zaznaczył, że proces podnoszenia wynagrodzeń dla nauczycieli rozpoczął się w 2018 r. i - według niego - łącznie z podwyżkami, które zaplanowane są jeszcze w tym roku, średnio nauczyciele będą zarabiać o ok. 16 proc. więcej.
"Dla porównania środowisko akademickie, gdzie wynagrodzenia są wcale nie wyższe niż w szkołach, ma podwyżki dopiero od tego roku i te podwyżki będą rzędu 7 proc." - dodał Gowin.
Jak zapewniał, rząd zdaje sobie sprawę, że "zarówno nauczyciele, jak i świat akademicki zarabiają za mało, tym bardziej, że wynagrodzenia w sektorze rynkowym poszybowały w górę".
„Mam świadomość, że wynagrodzenia w sferze budżetowej będą musiały w najbliższych latach rosnąć, ale w taki sposób, żeby Polska była w stanie spełnić te rygory unijne" - zaznaczył wicepremier.
Wszystkie trzy największe związki zawodowe działające w oświacie: Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych domagają się podwyżek wyższych, niż proponuje rząd.
ZNP chce zwiększenia o 1000 zł tzw. kwoty bazowej służącej do wyliczania średniego wynagrodzenia nauczycieli. Forum Związków Zawodowych żąda zwiększenia o 1000 zł wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli na wszystkich stopniach awansu zawodowego. Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" domagała się natomiast wcześniej podwyżki o 15 proc. jeszcze w tym roku, a później poinformowała, że żąda m.in. podniesienia płac w oświacie, podobnie jak w resortach mundurowych, czyli nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od stycznia 2020 r. do wynagrodzenia zasadniczego bez względu na stopień awansu zawodowego nauczyciela.
Gowin pytany czy tzw. nowa piątka PiS nie zachwieje budżetem powiedział: „W tym roku nie będzie żadnych kłopotów budżetowych, w przyszłym roku, pan premier zapowiedział to już w sobotę, konieczne będzie zwiększenie deficytu do poziomu 3 proc.".
"Jeżeli chodzi o dalszą przyszłość jest rzeczą oczywistą, że ten silnik rozwoju Polski, jakim jest konsumpcja musi być zrównoważony przez drugi silnik, jakim są inwestycje. Dlatego tak ważna jest problematyka energetyki rozproszonej, odnawialnych źródeł energii, robotyzacji, automatyzacji, sztucznej inteligencji" - dodał szef resortu nauki.
Gowin pytany o spekulacje dotyczące dymisji minister finansów Teresy Czerwińskiej poinformował, że w ostatnich dniach przebywała ona na zwolnieniu lekarskim. "Nawet Margaret Thatcher czasami przegrywała walkę z przeziębieniem i wirusami" - dodał.
Minister przedsiębiorczości i technologii, wiceprzewodnicząca Porozumienia Jadwiga Emilewicz przypomniała, że minister Czerwińska zabierała głos na pierwszym posiedzeniu rządu po konwencji, na której została ogłoszony pięciopunktowy program.
„Myślę, że teraz trwają intensywne prace budżetowe, po to, aby po pierwsze przygotować nowy budżet na kolejny rok, po drugie, aby w ramach tego budżetu móc spełnić zgłoszone oczekiwania. Myślę, że dajmy czas na to, żeby te bardzo ważne prace finansowe, budżetowe prowadziły się w spokoju; dobrze że nie są one prowadzone w świetle kamer" - powiedziała Emilewicz.
Tzw nowa piątka PiS, której wprowadzenie zapowiedziano w lutym, obejmuje pięć punktów programowych: 500+ również na pierwsze dziecko, zwolnienie z podatku PIT dla pracujących osób do 26. roku życia, przywrócenie lokalnych połączeń autobusowych z małymi miejscowościami i wsiami, obniżenie podatku PIT dla wszystkich z 18 do 17 proc. i wypłata dodatkowej trzynastej emerytury dla seniorów.