Wraz z wejściem w życie – 9 września 2016 r. – nowej ustawy kominowej (ustawy z 9 czerwca 2016 r. o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami; t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 2190) rozgorzała dyskusja wokół podstawy prawnej zatrudnienia członków zarządu spółek podlegających pod tę ustawę, czyli zasadniczo tych z udziałem Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego. Ustawa ta bowiem ograniczyła możliwość angażu menedżera w takich podmiotach wyłącznie do umowy cywilnoprawnej. W związku z tym narosło wiele wątpliwości wokół tego, czy i kiedy spółki publiczne mają – w odniesieniu do członków zarządu – obowiązek przejścia z umów o pracę na umowy o świadczenie usług zarządzania (tzw. kontrakty menedżerskie). Zasady przyjęte w nowej kominówce dotyczące przechodzenia na umowy cywilnoprawne są na tyle niejasne, że choć od jej wejścia w życie minął już ponad rok, wciąż nie we wszystkich kontrolowanych przez samorządy spółkach w pełni je wprowadzono.
Przewidziany w ustawie tryb spowodował, że wdrożenie ustawy w niektórych przypadkach odbywa się w żółwim tempie. Do dziś bowiem są menedżerowie, którzy wciąż pracują na umowach o pracę. Co ciekawe, by utrzymać stosunek pracy przez dłuższy czas, angaż na tej podstawie nie musiał wcale nastąpić przed wejściem w życie ustawy, równie dobrze mogło to nastąpić po tej dacie – i co więcej – było to zgodnie z prawem. Przypadki menedżerów, którzy nadal zarządzają z umową o pracę w ręku, mają obecnie miejsce przede wszystkim w spółkach komunalnych – co potwierdzają nasi eksperci.