Oznacza to, że statystycznie bez pracy jest mniej niż co dziesiąty Polak, a pracodawcy muszą się liczyć z coraz większymi utrudnieniami w znalezieniu pracy.
- Specjaliści z branż powiązanych z nowoczesnymi technologiami już przyzwyczaili się, że to nie oni biją się o pracę, a praca o nich – komentuje Anna Wicha, dyrektor generalny Adecco Poland – Jednak taka sytuacja nastaje w coraz większej ilości branż i grup zawodowych, także wśród pracowników, którzy do tej pory musieli konkurować o uwagę pracodawców.
Zdaniem ekspertki, taka sytuacja może wymusić wiele pozytywnych zmian, między innymi wzrost wynagrodzeń, który może pociągnąć za sobą rozpędzenie całej gospodarki.
Pracodawcy zwrócą także swoją uwagę na oferowanie pakietu benefitów pozapłacowych.
- Pieniądze może dać każdy. Ale prywatna opieka zdrowotna, karta na siłownię czy karnety do wykorzystania w restauracjach w mieście to już zupełnie inny rodzaj korzyści, z których pracownikom będzie znacznie trudniej zrezygnować – komentuje Anna Wicha.
Z optymizmem w przyszłość
Pod względem bezrobocia Polska idzie pod prąd światowych trendów. Międzynarodowa Organizacja pracy (ILO), agenda ONZ z siedzibą w szwajcarskiej Genewie, prognozuje, że do końca roku na świecie przybędzie 2,3 mln bezrobotnych, a w 2017 roku ich liczba może przekroczyć nawet 200 milionów.
Raport organizacji wskazuje, że głównymi przyczynami wzrostu bezrobocia na świecie będą przede wszystkim wynikiem pogarszającej się w skali świata koniunktury. Dowodem na to jest wyraźny wzrost ilości ludzi bez pracy w targanej kryzysem Ameryce Łacińskiej.
- Wśród wymienionych przyczyn w tej chwili nie ma pogłębiającej się automatyzacji pracy. I nie bez powodu – komentuje Anna Wicha – Debaty na temat bezrobocia rosnącego na skutek automatyzacji pracy wybuchają z różną mocą od czasów Luddystów, którzy w XIX wieku niszczyli maszyny przemysłowe w obawie przed bezrobociem – mówi ekspertka – Gdyby ich obawy były słuszne, wszyscy dzisiaj bylibyśmy bez pracy.
Postęp i efekt kompensacji
Anna Wicha podkreśla, że całkowicie naturalne jest, że wprowadzanie nowych technologii powoduje wymieranie niektórych zawodów.
- Doskonałym przykładem zawodu, który niedawno umarł jest zecer, specjalista, który przygotowywał czcionki w drukarniach, na przykład na potrzeby gazet – wskazuje Anna Wicha – W tej chwili wszystkie drukowane publikacje przygotowywane są cyfrowo, przy pomocy wyspecjalizowanego oprogramowania do DTP.
Jednak wraz z wprowadzaniem nowych technologii na rynek rodzą się nowe zawody, zarówno bezpośrednio z tych technologii korzystające, jak i zapewniające odpowiednią obsługę.
- Przykłady zawodów, które powstają wraz z postępem technologicznym można mnożyć w nieskończoność. W tej chwili choćby zapotrzebowanie na programistów jest gigantyczne. W samych Stanach Zjednoczonych do 2020 będzie nawet 4 miliony za mało specjalistów IT – wskazuje Anna Wicha – Jeszcze dekadę temu nie mówiliśmy o profesjonalnych blogerach, a termin „youtubera” wzbudziłby co najwyżej wesołość. W tej chwili obie te grupy mogą zarabiać całkiem rozsądne pieniądze.
Decentralizacja pracy
Zdaniem Anny Wichy kolejnym elementem wskazującym, że mimo postępującej automatyzacji pracy rynek zatrudnienia pozostanie stabilny jest decentralizacja zatrudnienia.
- Model pracy przez całe życie dla jednego podmiotu odchodzi do lamusa. Ktoś pozornie bezrobotny może podejmować się drobnych prac dzięki internetowym platformom do zleceń a potem jeździć jako kierowca Ubera. Bo w sumie czemu nie – mówi Anna Wicha – W tym kontekście warto zwrócić uwagę na agencje zatrudnienia, które dają pracownikowi szeroki wybór ofert pracy, stabilność wynagrodzenia, a także możliwość budowania długofalowej kariery w oparciu o różne środowiska pracy i consulting dostępny w wyspecjalizowanych agencjach. W ten sposób elastyczni kandydaci gotowi na współpracę z agencjami mogą w szerszy sposób korzystać z możliwości dostępnych na rynku – podsumowuje.