Podatnicy, którzy rozliczają dochody z zagranicy w oparciu o metodę proporcjonalnego odliczenia, będą mogli korzystać z ulgi podatkowej tylko do kwoty 1360 zł. Zyskają natomiast marynarze.
Projektowana ustawa zmienia zasady stosowania ulgi abolicyjnej, o której mowa w art. 27g ustawy o PIT. Korzystają z niej osoby zarabiające w krajach, z którymi Polska umówiła się na mniej korzystną metodę unikania podwójnego opodatkowania – metodę proporcjonalnego odliczenia. Zakłada ona, że zagraniczny dochód jest opodatkowany w naszym kraju, a podatnik może nie płacić daniny tylko w tej części, w jakiej uregulował ją za granicą. Jeśli więc zapłacił za granicą niższy podatek lub nie uregulował go wcale (ze względu na obowiązujące tam zwolnienie), to różnicę lub całość powinien zapłacić polskiemu fiskusowi.
Ulga abolicyjna pozwala natomiast uniknąć tej zapłaty. Sprawia, że podatnik, który co do zasady ma obowiązek stosować metodę proporcjonalnego odliczenia, rozlicza się tak jak ten, komu wolno stosować inną metodę – korzystniejszą, nazywaną metodą wyłączenia z progresją. Słowem, nie dopłaca w Polsce podatku od zagranicznego dochodu, bo dochód ten jest wyłączony z opodatkowania w naszym kraju. Wpływa jedynie na wysokość stawki PIT (17 proc. lub 32 proc.) od polskiego dochodu (o ile oczywiście podatnik go uzyskał).
Dochód do 8 tys. zł
Obowiązujące obecnie przepisy pozwalają stosować ulgę abolicyjną bez względu na wysokość zagranicznych dochodów. Od 2021 r. ma się to zmienić.
Odliczenie z tytułu ulgi abolicyjnej nie będzie mogło przekroczyć kwoty zmniejszającej podatek, o której mowa w art. 27 ust. 1a pkt 1 ustawy o PIT. Chodzi o kwotę 1360 zł przewidzianą dla podatników o rocznym dochodzie 8000 zł (8000 zł x 17 proc. = 1360 zł).
– Co prawda ulga nie zostanie zlikwidowana, ale jej znaczenie dla większości podatników stanie się marginalne. Skoro ma być limitowana do kwoty 1360 zł, to można uznać, że faktycznie jej nie będzie – komentuje Anna Misiak, doradca podatkowy, partner i szef zespołu podatków osobistych i doradztwa dla pracodawców w MDDP.
Ekspertka wskazuje, że podatnicy będą musieli wpłacić do budżetu państwa różnicę pomiędzy PIT obliczonym według skali podatkowej w Polsce a zapłaconym podatkiem zagranicznym (o ile ten w ogóle będzie, bo za granicą kwoty wolne od podatku są wyższe niż w naszym kraju) i kwotą 1360 zł.
– W praktyce oznacza to znaczący wzrost obciążeń podatkowych w Polsce dla osób zarabiających za granicą i co – należy podkreślić – różnicuje podatników pod kątem wysokości ich obciążeń podatkowych w Polsce, zależnie od tego, jaką umowę o unikaniu opodatkowania zawarła Polska z krajem, w którym zarabiają – ocenia Anna Misiak.
Stracić mają nieliczni
Ministerstwo Finansów tłumaczy, że proponowana zmiana zmierza do uszczelnienia systemu i do zapobiegania unikaniu opodatkowania.
Podczas ubiegłotygodniowej konferencji wice minister Jan Sarnowski tłumaczył, że obowiązująca od 2008 r. ulga abolicyjna miała być ułatwieniem dla osób pracujących za granicą. Obecnie jednak – jak mówił – służy często nieuczciwym firmom, aby nie płacić podatku w Polsce.
Zapewnił że zmiany w uldze abolicyjnej nie obejmą większości podatników zarabiających za granicą. Wyjaśnił, że podatek zapłacą ci, którzy osiągają wysokie dochody.
W uzasadnieniu do projektu podano, że w 2018 r. z ulgi abolicyjnej skorzystało 67 tys. podatników, którzy odliczyli łącznie 261 mln zł. Zdecydowana większość tych podatników (w liczbie 41 tys.) skorzystała z ulgi abolicyjnej na kwotę nieprzekraczającą 1360 zł – wyliczyło MF.
Z wyższego odliczenia (ponad tę kwotę) skorzystać miało zaledwie 26 tys. podatników. Odliczyli oni łącznie 245 mln zł, więc przeciętnie odjęli 9444 zł.
– Co więcej, 80 proc. z tych dochodów pochodzi z rajów podatkowych, tj. Holandii, Luksemburga i Cypru – poinformował podczas konferencji wiceminister Sarnowski.
Wyjaśnił, że brak podatku od zagranicznych dochodów jest już teraz na świecie wyjątkiem, a Polska zobowiązała się w ramach współpracy z OECD do wprowadzenia zasad, które będą służyły wyeliminowaniu zjawiska podwójnego nieopodatkowania dochodów (w państwie ich uzyskania – z uwagi na zwolnienie, oraz w państwie rezydencji – wskutek ulgi abolicyjnej).
Taką samą, a nawet szerszą argumentację znaleźć można w uzasadnieniu do projektu ustawy. W nim również zwrócono uwagę na to, że ulga abolicyjna uprzywilejowuje osoby osiągających wysokie dochody za granicą w stosunku do tych, którzy zarabiają w Polsce. A także, że zachęca ona wysoko wykwalifikowanych pracowników do podejmowania aktywności zawodowej poza Polską.
Korzyści ze zmiany mają być dla budżetu spore, bo proponowana zmiana ma dawać rocznie 210 mln zł.
Zyskają marynarze
Projekt zakłada natomiast korzystną zmianę dla marynarzy. Chodzi o zwolnienie obowiązujące od 1 stycznia 2020 r., zapisane w art. 21 ust. 1 pkt 23c ustawy o PIT. Obecnie jest ono przewidziane jedynie dla marynarzy pływających na statkach pod banderą państw członkowskich UE lub EOG, w żegludze międzynarodowej wykonywanej łącznie przez 183 dni.
Sęk w tym, że większość armatorów z UE i EOG korzysta z obcych bander, bo to obniża ich koszty. W rezultacie zwolnienie dotyczy tylko niewielkiej grupy marynarzy.
Artykuł 1 pkt 4 projektu zakłada wykreślenie tego warunku, co spowoduje możliwość korzystania ze zwolnienia w PIT bez względu na banderę statku.