Modyfikacja lub wyeliminowanie wprowadzonych przez poprzednią ekipę rządzącą najbardziej kontrowersyjnych i sprzecznych z normami konstytucyjnymi i międzynarodowymi rozwiązań – taki ma być cel nowelizacji kodeksu karnego oraz kodeksu postępowania karnego, która została wpisana do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Powstała ona na bazie projektu przygotowanego przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego.
Najważniejsze zmiany dotyczą sposobu wymierzania kar, zasad stosowania tymczasowego aresztowania oraz zwiększenia praw procesowych oskarżonego, prawa dostępu do adwokata czy też pomocy prawnej z urzędu.
– Większość z tych propozycji od dawna jest oczekiwana przez środowisko prawnicze, problem polega na tym, że na razie są to wyłącznie zapowiedzi, do których trudno się odnosić. Gotowy projekt nowelizacji mieliśmy zobaczyć wiosną, a niestety wciąż go brak. Mam nadzieję, że projekt wkrótce zostanie opublikowany, bo najwyższy czas, aby odwrócić szkodliwe zmiany wprowadzone w ostatnich latach w prawie karnym, które dotykają zwykłych ludzi – komentuje Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Więcej sędziowskiej swobody
Nowelizacja ma m.in. odwrócić zmiany, jakie weszły w życie w październiku 2023 r. Odzwierciedlały one przekonanie poprzedniej ekipy rządzącej, że głównym celem kary powinna być prewencja ogólna rozumiana jako odstraszanie.
– W efekcie tego przepisy są obecnie tak skonstruowane, że sąd w pierwszej kolejności musi brać pod uwagę odstraszający cel kary. Innymi słowy – wymierzać jak najsurowszą sankcję. Teraz proponuje się powrót do tego, co było wcześniej i co działało przez całe dekady, a więc przyznania prymatu prewencji indywidualnej nad prewencją generalną – komentuje Piotr Mgłosiek, sędzia Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków we Wrocławiu.
Po zmianach sąd będzie więc mógł tak kształtować karę, żeby miała ona przede wszystkim na celu resocjalizację oskarżonego, a nie tylko odpłacenie mu za popełniony czyn.
– Innymi słowy – sąd będzie brał pod uwagę wszystkie okoliczności związane ze sprawcą, jak np. to, że ma uregulowany tryb życia, nie był wcześniej karany itp. – tłumaczy sędzia Mgłosiek. Jego zdaniem jest to zmiana pozytywna.
Mniej uprawnień prokuratora
W projekcie proponuje się również rozwiązania, które mają odwrócić przyjętą w minionych latach koncepcję wzmacniania roli procesowej prokuratura kosztem sądu. MS proponuje m.in. odebranie śledczym prawa złożenia wiążącego sprzeciwu przy zamianie tymczasowego aresztowania na poręczenie majątkowe. Nie będą oni mogli także sprzeciwić się decyzji sądu o wyłączeniu jawności rozprawy. Wydanie listu żelaznego nie będzie uzależnione na etapie postępowania przygotowawczego od decyzji prokuratora. Sądy mają też nie być związane stanowiskiem prokuratora przy decydowaniu o nadzwyczajnym złagodzeniu kary oraz warunkowym zawieszeniu jej wykonania wobec sprawcy współdziałającego w popełnieniu przestępstwa.
– To bardzo dobre zmiany, szczególnie ostatnia z tych wymienionych – ocenia Piotr Mgłosiek. Jego zdaniem związanie sądu wnioskiem prokuratora o nadzwyczajne złagodzenie kary było postawieniem sprawy na głowie, odwróceniem ról.
– W ten sposób bowiem prokurator poniekąd kształtował wyrok – uważa wrocławski sędzia. I dodaje, że poprzedniej ekipie rządzącej chodziło o to, aby umożliwić prokuratorowi jak najszersze ingerowanie w tok orzekania.
Więcej gwarancji
Projekt przewiduje też rozszerzenie prawa do obrony. Zatrzymany już na pierwszym etapie będzie miał możliwość skorzystania z pomocy obrońcy, którego udział przy przesłuchaniu podejrzanego ma być obowiązkowy, jeśli ten ostatni nie ukończył 18 lat. Co więcej, takie przesłuchanie będzie utrwalane za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk i obraz.
Proponuje się również wprowadzenie możliwości wniesienia zażalenia na odmowę sporządzenia odpisów lub kopii akt postępowania przygotowawczego. Takie prawo ma przysługiwać również zatrzymanemu.
Zmianie ma ulec sama definicja podejrzanego, która ma objąć osobę, co do której zebrane dowody dostatecznie uzasadniają podejrzenie popełnienia przez nią przestępstwa i wobec której podjęto czynność procesową ukierunkowaną na jej ściganie.
– Chodzi de facto o rozszerzenie tej definicji na osoby, którym jeszcze nie postawiono zarzutów, ale które pojawiły się w toku śledztwa – tłumaczy sędzia Mgłosiek. Jego zdaniem zmiana ta może mieć i pozytywne, i negatywne skutki dla takich osób.
– Z jednej strony będą im już przysługiwać na tym bardzo wczesnym etapie wszystkie prawa procesowe strony. Będą więc mogły np. ustanowić obrońcę, zyskają prawo do składania wniosków procesowych czy też przeglądania akt postępowania. Z drugiej jednak strony będą mogły, zanim zostaną wobec nich sformułowane oficjalne zarzuty, być opisywane w prasie jako podejrzani – tłumaczy wrocławski sędzia.
Proponowaną zmianę definicji podejrzanego pozytywnie ocenia Przemysław Rosati, z tym jednak zastrzeżeniem, że już dziś prawa przysługujące podejrzanemu mogą być realizowane w określonych przypadkach także na wcześniejszych etapach postępowania karnego.
Z kolei mec. Marcin Wolny, ekspert z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zauważa, że zmiana w tym zakresie pozwoli uniknąć sytuacji, w której policja pomimo tego, że podejrzewa przesłuchiwanego o popełnienie przestępstwa, to traktuje go jak świadka, któremu przysługuje znacznie mniej gwarancji ochronnych.
– Nie bałbym się też ewentualnych negatywnych konsekwencji wcześniejszego uzyskania statusu podejrzanego, z punktu widzenia praw człowieka może to przynieść wyłącznie korzyści – uważa ekspert fundacji.
Projektodawcy chcą także wprowadzić zakaz dowodowy co do wyjaśnień uzyskanych z naruszeniem przepisów regulujących prawo podejrzanego do przesłuchania z udziałem obrońcy.
– To zaproszenie do obstrukcji. Podejrzani już dziś mają zagwarantowany udział obrońców w przesłuchaniach. A wyjaśnienia złożone pod przymusem nie są brane pod uwagę zgodnie z art. 171 k.p.k. Nie może być jednak tak, że sąd ma związane ręce i nie może skorzystać z wyjaśnień podejrzanego uzyskanych bez obecności jego obrońcy – uważa Marcin Warchoł, były minister, a wcześniej wiceminister sprawiedliwości w poprzednim rządzie. Jak tłumaczy, przy zatrzymaniu organy mają tylko 48 godzin na podjęcie decyzji co do dalszego toku sprawy.
– Zdarzają się przecież sytuacje, gdy potrzeba odebrać wyjaśnienia od podejrzanego, w razie ryzyka jego ucieczki, ukrycia się albo śmiertelnej choroby, i brak obrońcy nie może krępować tego procesu – kwituje Warchoł.
Inaczej na proponowane rozwiązanie patrzy mec. Wolny.
– Zakaz korzystania z zeznań zdobytych bez udziału obrońcy to potężna broń i narzędzie, które na pewno nie spotka się z entuzjazmem organów ścigania. Niestety, przypadki, w których obrońca nie występował w toku pierwszego przesłuchania podejrzanego, są powszechne – podkreśla. I dodaje, że Fundacja Helsińska prowadzi w Europejskim Trybunale Praw Człowieka sprawę, w której skazano mężczyznę z niepełnosprawnością intelektualną na długoletnie więzienie wyłącznie na podstawie wyjaśnień uzyskanych bez obecności obrońcy.
– To dobrze, że resort dostrzegł konieczność zmian w tym zakresie – kwituje ekspert HFPC.
MS zapowiada również wprowadzenie zakazu korzystania z dowodów pozyskanych za pomocą czynu zabronionego. Zmianie ulec miałby art. 168a k.p.k, zgodnie z którym dzisiaj dowodu nie można uznać za niedopuszczalny wyłącznie dlatego, że został uzyskany za pomocą czynu zabronionego.
Tymczasowy areszt z ograniczeniami
W projekcie proponuje się również modyfikację w zakresie przesłanki szczególnej stosowania tymczasowego aresztowania. Chodzi o przepis, który mówi, że zastosowanie tego najsurowszego środka zapobiegawczego jest możliwe, gdy oskarżonemu zarzuca się popełnienie zbrodni lub występku zagrożonego karą pozbawienia wolności, której górna granica wynosi co najmniej osiem lat, albo gdy sąd I instancji skazał go na karę pozbawienia wolności nie niższą niż trzy lata. Po zmianach będzie to możliwe, gdy górna granica ustawowego zagrożenia karą za występek będzie wynosić co najmniej 10 lat pozbawienia wolności albo gdy w postępowaniu pierwszoinstancyjnym oskarżony został skazany na karę pozbawienia wolności wynoszącą co najmniej trzy lata.
Wprowadza się również maksymalny czas trwania tymczasowego aresztowania – będzie on mógł trwać do czasu wydania wyroku przez sąd I instancji, jednak nie dłużej niż 12 miesięcy.
– To może być zbyt krótko, zwłaszcza w przypadku skomplikowanych spraw toczących się w I instancji przed sądami okręgowymi – nie kryje sceptycyzmu Piotr Mgłosiek.
Krytycznie do zaproponowanych zmian dotyczących zasad stosowania tymczasowego aresztowania, ale z innych powodów, podchodzi również Przemysław Rosati. Jego zdaniem nic one nie zmienią w tym zakresie.
– Podstawowy problem tkwi w tym, że sądy nagminnie z samej surowości kary grożącej za dane przestępstwo wyciągają absurdalne domniemanie, że podejrzany będzie utrudniał śledztwo, i na tej podstawie stosują lub przedłużają tymczasowy areszt. Niestety takiego domniemania nie da się w żaden sposób obalić. Konieczna jest zmiana, która wyraźnie zabroni sędziom takiej drogi na skróty – uważa prezes NRA.
Projekt zawiera też inne rozwiązania, które nasi rozmówcy oceniają jako nietrafione. Chodzi np. o wyeliminowanie możliwości dalszego orzekania w sprawie po przerwie lub odroczeniu w przypadku zmiany członka orzekającego składu wieloosobowego.
– To zmiana, z którą absolutnie się nie zgadzam. To było akurat jedno z niewielu pozytywnych rozwiązań wprowadzonych przez poprzednią ekipę rządzącą – mówi sędzia Mgłosiek. Jego zdaniem trzymanie się ortodoksyjnie zasady stałości składu orzekającego wpłynie negatywnie na czas trwania postępowań karnych.
Z tego samego powodu sędziemu nie podoba się propozycja odejścia od rozwiązania polegającego na możliwości wydania wyroku częściowego.
– Ta instytucja ma zastosowanie, gdy sprawa dotyczy np. dwóch oskarżonych i wobec jednego z nich zebrany materiał dowodowy pozwala na wydanie wyroku, a sąd napotykał pewne trudności przy zbieraniu materiału mającego znaczenie dla osądzenia czynu tego drugiego – podkreśla sędzia Mgłosiek.
W projekcie proponuje się również wprowadzenie możliwości – w miejsce obowiązku – sporządzania uzasadnień wyroków na formularzu.
– Oceniam tę zmianę bardzo pozytywnie. Jest pewna grupa sędziów, którzy po prostu nie znoszą pisania uzasadnień na formularzach. I oni robią to w zwyczajnej formie, choć jest to działanie contra legem. Choć orzecznictwo, i to łącznie z orzecznictwem SN, dopuściło już taką możliwość. Tak więc proponowane rozwiązanie to de facto uświęcenie praktyki, która już ma miejsce – ocenia Piotr Mgłosiek.
Z kolei u Przemysława Rosatiego zmiana ta budzi niepokój.
– To wprowadzi chaos, sędziowie już dziś pomijają formularze, a jeżeli decydują się na korzystanie z tej formy uzasadnienia, to niestety pozostawia to wiele do życzenia. Przypominam, że uzasadnienie wyroku jest dla ludzi, dlatego nie można pozostawiać w tym zakresie swobody decyzyjnej sędziom – podkreśla prezes NRA.©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt wpisany do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów