Forma odpowiedzialności zbiorowej mająca na celu wyłącznie upokorzenie osób, które objęły stanowiska sędziego po 2018 r. – tak oceniają zaprezentowane przez ministra sprawiedliwości propozycje mające rozwiązać problem powołań sędziowskich sygnatariusze listu otwartego, który ma zostać skierowany do Komisji Weneckiej (KW) oraz Adama Bodnara. Gdy zamykaliśmy to wydanie DGP, podpisało się pod nim ponad 100 sędziów, ale podpisy są nadal zbierane.

List to reakcja na przedstawione przez ministra sprawiedliwości 6 września pomysły uporządkowania sytuacji w sądownictwie. Zdaniem osób, które go podpisały, Adam Bodnar powinien jeszcze raz je rozważyć. Sygnatariusze oceniają bowiem, że wejście w życie tych propozycji nie doprowadzi do osiągnięcia zamierzonego celu, lecz „pogrąży w daleko idącym kryzysie polskie sądownictwo”.

W wystąpieniu podkreślono, że żadne orzeczenie sądu lub trybunału międzynarodowego nie wskazuje, by osoby powołane od 2018 r. na stanowiska sędziów sądów powszechnych nie były sędziami. Przypomniano również opinię KW, w której skrytykowano plan pozbawienia neosędziów prawa kandydowania do nowej Krajowej Rady Sądownictwa.

Jak twierdzą sygnatariusze listu, między orzecznictwem zarówno europejskim, jak i krajowym oraz wytycznymi KW a tym, co proponuje minister Bodnar, istnieje rozdźwięk. Z założeń wynika bowiem, że każdy sędzia powołany od 2018 r. wróci na poprzednio zajmowane stanowisko, a ci, którzy po raz pierwszy objęli urząd sędziego – z wyłączeniem tych, którzy przeszli ścieżkę asesorską – zostaną usunięci z zawodu. Nie będzie więc indywidualnego badania w zakresie bezstronności i niezawisłości, tylko zbiorowa odpowiedzialność wobec wszystkich awansowanych.

Autorzy listu sprzeciwiają się również podziałowi sędziów powołanych po 2018 r. – w zależności od tego, jaki był ich wkład w budowanie poprzedniego systemu – na trzy grupy. Jak podkreślają, motywacje takich osób są tak zróżnicowane, że propozycja jest zbyt upraszczająca. Ich zdaniem realizuje ona formę odpowiedzialności zbiorowej. Kwestionują również koncepcję czynnego żalu. Zgodnie z nią sędzia, który dobrowolnie przyzna, że popełnił błąd, startując w konkursie przed obecną KRS, będzie mógł wrócić na poprzednio zajmowane stanowisko bez ponoszenia dodatkowych konsekwencji. „Takie działania stanowią nieuprawnioną ingerencję w niezawisłość sędziowską” – uważają autorzy wystąpienia. Jak bowiem przypominają, pojęcie czynnego żalu jest instytucją prawa karnego i karno-skarbowego, co oznacza, że osoba składająca takie oświadczanie dopuściła się przestępstwa. Ich zdaniem wszelkiego rodzaju samokrytyki składane przez władzę sądowniczą wobec władzy wykonawczej są zupełnie niedopuszczane w państwach demokratycznych.

Podpisani pod listem postulują spotkanie na kształt okrągłego stołu. Mieliby przy nim zasiąść przede wszystkim sędziowie. ©℗