O rewanżyzmie, wynagrodzeniu Krystiana Markiewicza za pracę w Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, wypowiedziach premiera o demokracji walczącej, a także o wycofaniu przez szefa rządu kontrasygnaty pisze w dokumencie skierowanym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Tomasz Szanciło, tzw. nowy sędzia Sądu Najwyższego.

Opis tego, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach w obszarze sądownictwa w Polsce, znalazł się w postanowieniu, które zapadło 16 września br. w Izbie Cywilnej SN. Jego autorem jest Tomasz Szanciło, zaliczany do grona neosędziów. Postanowienie jest uzupełnieniem skierowanych do TSUE 19 sierpnia i 2 września br. pytań prejudycjalnych, które zostały zarejestrowane przez Luksemburg pod sygn. C-586/24. Szanciło zapytał TSUE m.in. o to, czy za niezależny można uznać sąd w składzie z osobą, która m.in. „czerpie korzyści ze zmiany władzy wykonawczej” i została powołana przed 2018 r. z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa „nieposiadającej legitymacji demokratycznej”. Po przesłaniu TSUE postanowień, jak twierdzi ich autor, pojawiły się jednak dodatkowe zdarzenia, które wzmacniają zawartą w nich argumentację. Tomasz Szanciło ma tutaj na myśli przede wszystkim spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości z częścią środowiska prawniczego, do którego doszło 6 września br. Wówczas przedstawiono m.in. plan podziału neosędziów na trzy grupy, który zdaniem jego pomysłodawców ma doprowadzić do uporządkowania sytuacji w sądownictwie. Tymczasem zdaniem autora pytań do TSUE celem tych działań ma być czystka w SN. Tomasz Szanciło pisze również o rewanżyzmie mającym dotknąć tych, którzy przeszli konkursy przed obecną KRS. Wskazuje, że na czele Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury stoi prezes „jednego ze stowarzyszeń sędziowskich” (mowa o Krystianie Markiewiczu, prezesie Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”). Wytyka, że za pracę w komisji otrzymuje on stałe, miesięczne wynagrodzenie w wysokości 10 tys. zł.

Tomasz Szanciło twierdzi również, że „zapowiedziane rozliczenie wobec sędziów, którzy wzięli udział w postępowaniach konkursowych zgodnie z przepisami prawa obowiązującego w Polsce (…) nie miało miejsca nawet w stosunku do sędziów, którzy czynnie utrwalali w Polsce system komunistyczny”. W uzasadnieniu postanowienia podkreślono ponadto, że premier porównał tę weryfikację do procesów norymberskich. Zdaniem sędziego Szanciły już tylko to świadczy o rzeczywistych celach zapowiadanych zmian. „Ta metafora jest hańbiąca i stygmatyzująca” – podkreśla. I dodaje, że nikt z neosędziów „nie jest i nie był zbrodniarzem”. Z kolei „planowana segregacja” neosędziów przypomina autorowi postanowienia „klasyfikowanie wprowadzone przez niemieckiego okupanta podczas II wojny światowej, w tym oznaczanie kolorami więźniów w obozach zagłady”.

Analogią do nazistowskich Niemiec posłużył się sędzia Szanciło także w stosunku do innej wypowiedzi premiera Donalda Tuska. Chodzi o zapowiedź działań „w kategoriach demokracji walczącej”. Autor pytań do TSUE przypomina, że pojęcie to zostało po raz pierwszy użyte w 1937 r. właśnie w Niemczech, po tym jak w kraju tym w sposób legalny doszedł do władzy Adolf Hitler. „Nie było to przypadkowe, skoro wcześniej prezes Rady Ministrów nawiązał do procesów norymberskich i zamierza wprowadzić segregację sędziów na wzór tych, które były przyjęte w niemieckich obozach zagłady” – pisze Szanciło.

W uzasadnieniu postanowienia poruszono również kwestię tzw. czynnego żalu, który mieliby składać neosędziowie chcący uniknąć postępowań dyscyplinarnych. Zdaniem SN stanowiłoby to jaskrawe naruszenie zasady niezawisłości sędziowskiej.

Mowa jest również o wycofaniu kontrasygnaty przez premiera pod postanowieniem Prezydenta RP o powołaniu sędziego, który miał poprowadzić zgromadzenie sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego zwołane, by wybrać kandydata na prezesa kierującego pracami tej izby. Zdaniem sędziego Szanciły działanie to było bezprecedensowe i nie miało żadnego oparcia w prawie.©℗

orzecznictwo