Koszty przechowywania – do czasu wyroku – tymczasowo zajętych pojazdów mogą być wyższe niż ich wartość. MS rezygnuje z obowiązkowego zajmowania ich przez policję.

Wraz z wprowadzeniem środka karnego w postaci przepadku pojazdu mechanicznego lub jego równowartości za jazdę w stanie nietrzeźwości ustawodawca nałożył nowe obowiązki na policję. Zgodnie z art. 295 par. 1a kodeksu postępowania karnego w razie popełnienia przestępstwa, za które orzeka się przepadek, policja dokonuje tymczasowego zajęcia pojazdu.

Taka redakcja przepisów sprawia, że policjant nie może odstąpić od zatrzymania auta w razie ujawnienia przestępstwa, za które grozi obligatoryjna konfiskata. Tymczasowe zajęcie nie jest obowiązkowe tylko w razie spowodowania wypadku przez sprawcę, który miał do 1 promila alkoholu we krwi. Jeśli stężenie alkoholu u sprawcy wypadku przekraczało tę granicę albo kierowca prowadził pojazd, mając powyżej 1,5 promila, lub został złapany na powtórnej jeździe w stanie nietrzeźwości.

Duże koszty

Co do zasady konfiskata jest możliwa tylko wówczas, gdy sprawca jest jedynym właścicielem pojazdu. Dlatego też policja dokonuje zajęcia, tylko jeśli z dowodu rejestracyjnego czy informacji Centralnej Ewidencji Kierowców wynika, że auto nie jest leasingowane lub nie stanowi przedmiotu współwłasności.

W ciągu pierwszych 30 dni obowiązywania nowych przepisów funkcjonariusze w całym kraju zatrzymali 634 pojazdy na poczet przyszłej konfiskaty. W ciągu siedmiu dni prokurator decyduje, co dalej z autem, w formie postanowienia. Policja nie informuje, ile aut będzie czekać do wyroku sądu na parkingach depozytowych, a ile zostało powierzonych tzw. osobie godnej zaufania.

– Faktem natomiast jest, iż możliwość zabezpieczenia pojazdu na tzw. parkingu policyjnym oczywiście wiąże się z generowaniem dodatkowych kosztów. Zgodnie z obwieszczeniem ministra finansów w sprawie ogłoszenia obowiązujących w 2024 r. maksymalnych stawek opłat za usunięcie pojazdu z drogi i jego parkowanie na parkingu strzeżonym opłata z tytułu odholowania pojazdu osobowego na parking policyjny może wynosić do 697 zł, a dobowy koszt przechowywania nie może przekroczyć 60 zł – mówi mec. Łukasz Kowalski, adwokat prowadzący własną praktykę w Częstochowie.

Tymczasowo koszty te są ponoszone przez Skarb Państwa, ale ostatecznie musi je pokryć właściciel. Zgodnie z art. 616 par. 2 k.p.k. sąd, skazując sprawcę za dokonany czyn, rozlicza także koszty procesu.

– Na koszty sądowe składają się opłaty oraz wydatki poniesione przez Skarb Państwa od chwili wszczęcia postępowania. Wydatkami Skarbu Państwa są w szczególności wypłaty dokonane z tytułu m.in. przechowania zajętych przedmiotów, jak również ich sprzedaży. Katalog wydatków jest oczywiście otwarty. Zatem również na tej podstawie wydaje się, że możliwe będzie obciążenie skazanego kosztami przechowywania pojazdu – wylicza mec. Kowalski. – Jednocześnie wydaje się, że obciążanie kierującego wysokimi kosztami przechowywania pojazdu może stanowić dla niego dodatkową, nieuzasadnioną sankcję. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której koszt przechowywania pojazdu przekroczy jego wartość. Toteż sąd w granicach wyrokowania ma także możliwość zwolnienia skazanego z kosztów, orzekając, że w części lub w całości mogą zostać poniesione przez Skarb Państwa – dodaje prawnik.

Problem ma rozwiązać szybka nowelizacja przepisów. W projekcie zmiany kodeksu karnego, który przed kilkoma dniami trafił do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych, przewidziano rezygnację z obligatoryjnego stosowania tak przepadku pojazdu, jak i jego równowartości. Sąd będzie mógł – ale nie będzie musiał – zastosować ten środek karny w razie spowodowania wypadku w stanie nietrzeźwości (niezależnie od stężenia) oraz prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości, jeśli sprawca miał co najmniej 1,5 promila (również w recydywie).

Uznaniowe decyzje

W konsekwencji MS uznał, że zasadnym będzie uchylenie par. 1a w art. 295 k.p.k., który nakłada na organy ścigania obowiązek tymczasowego zajęcia pojazdu. Policja nadal będzie mogła zatrzymywać auto – ale już nie będzie musiała – na podstawie regulacji ogólnych. Zgodnie z art. 295 par. 1 w razie popełnienia przestępstwa, za który można orzec przepadek, policja może dokonać tymczasowego zajęcia mienia ruchomego osoby podejrzanej, jeżeli zachodzi obawa usunięcia tego mienia.

„Wskazać przy tym trzeba, że nie ma potrzeby regulowania kwestii intertemporalnych w zakresie odnoszącym się do tymczasowego zajęcia pojazdów. Z chwilą wejścia w życie proponowanej zmiany i uchylenia w art. 295 par. 1a k.p.k. policja będzie mogła kontynuować tymczasowe zajęcie w oparciu o art. 295 par. 1 k.p.k. albo zwrócić pojazd kierującemu, uznając, że podstawy do fakultatywnego zajęcia w konkretnej sprawie nie występują” – czytamy w uzasadnieniu projektu.

To oznacza, że po zmianie przepisów będzie można złożyć zażalenie na postanowienie o zajęciu pojazdu. – Katalog okoliczności, które będą w konkretnym stanie faktycznym przemawiać za uwzględnieniem zażalenia, jest oczywiście otwarty, a sąd będzie miał swobodę w uwzględnieniu stanowiska podejrzanego. Podejrzani zapewne będą się powoływać na trudną sytuację rodzinną, ale także na fakt, iż zabezpieczony pojazd jest jedynym pojazdem w gospodarstwie domowym, oraz inne znane sobie okoliczności. Praktyka orzecznicza będzie musiała się dopiero w tej kwestii wyklarować, z pewnością będzie ona różna w zależności od składu orzekającego – tłumaczy mec. Kowalski.

Pytanie, na jakiej podstawie policja ma ocenić, czy istnieje ryzyko np. sprzedaży pojazdu. – Wiadomo, że będzie to do pewnego stopnia uznaniowa decyzja, ale do tej pory policjanci sobie z tym radzili i będą sobie radzić nadal, choć pewnie jakieś dodatkowe instrukcje by się przydały – mówi Robert Opas z biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji, przyznając, że najpewniej tymczasowe zajęcie będzie stosowane o wiele rzadziej. Nie będzie to jednak wielkim problemem. – Jeśli podejrzany pozbędzie się pojazdu, będzie musiał zapłacić jego równowartość, co będzie równie dolegliwe. Jedynym plusem obowiązkowego zajmowania pojazdu jest to, że w jakimś stopniu uniemożliwiamy korzystanie z tego samochodu. Jednak to byłby bardzo dobry przepis kilkanaście lat temu, kiedy nie było takiej dostępności pojazdów na rynku. Dziś każdy ma dostęp np. do wypożyczalni – zauważa funkcjonariusz. Poza tym, w razie popełnienia przestępstwa, za który sąd może zastosować środek karny w postaci zakazu prowadzenia pojazdów, policja od razu zabiera prawo jazdy. ©℗

opinia

Zmiana dobra, ale wątpliwości pozostają

ikona lupy />
prof. Paweł Daniluk Instytut Nauk Prawnych PAN / Materiały prasowe

Niewątpliwym walorem projektu nowelizacji jest dążenie do całkowitego wyeliminowania obligatoryjności przepadku pojazdu. Natomiast mam wątpliwości, czy proponowane zmiany usuwają całościowo sprzeczność obecnego ujęcia przepadku pojazdu z konstytucyjną zasadą równości. Wciąż przecież w systemie prawnym ma funkcjonować sankcja, której dolegliwość zależy przede wszystkim od wartości prowadzonego pojazdu. Wciąż sprawca prowadzący droższy pojazd będzie mógł zostać ukarany surowiej, a sprawca prowadzący tańszy pojazd – łagodniej. Gdy będą to sprawcy takich samych przestępstw, popełnionych w podobnych okolicznościach, to projektowany stan prawny umożliwi ich odmienne potraktowanie w zakresie ukarania tylko z tego powodu, że prowadzili pojazdy o różnej wartości. Tymczasem takie kryterium różnicowania podmiotów podobnych, jako nierzadko przypadkowe i mało istotne w relacji do stopnia społecznej szkodliwości czynu czy stopnia winy, nie sposób uznać za konstytucyjnie legitymowane.

Oczywiście proponowana fakultatywność pozwoli sądom nie orzekać przepadku i działać na rzecz poszanowania zasady równości, a więc sytuacja będzie dużo lepsza niż przy obligatoryjności, jednakże – mimo to – prowadzenie pojazdów o różnej wartości wciąż będzie mogło prowadzić do odmiennego potraktowania sprawców w zakresie ukarania. Tym samym w dalszym ciągu będziemy mieli do czynienia z instrumentem umożliwiającym niezasadne różnicowanie, a więc problem sprzeczności z art. 32 ust. 1 Konstytucji RP pozostanie aktualny. ©℗