Utworów naukowych, literackich, fotograficznych oraz słownych utworów dziennikarskich nie przesyła się w ramach streamingu.
Pozew filmowców przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie z powodu braku opłaty od smartfonów zainicjował istotną dla środowiska polskich twórców, naukowców i dziennikarzy debatę dotyczącą roli, jaką powinna pełnić współcześnie, przewidziana przepisami prawa autorskiego, opłata reprograficzna stanowiąca rekompensatę za korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku osobistego. W kwestii tej można wskazać na dwie przeciwstawne grupy interesów, są to interesy twórców i wydawców reprezentowanych przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi oraz interesy producentów oraz importerów sprzętu obciążonych obowiązkiem uiszczania owej opłaty.
Streaming nie generuje kopii
Zmiana realiów technicznych, w których następuje obecnie korzystanie z utworów, przeciwnikom istnienia opłaty reprograficznej pozwala twierdzić, że przeważającym sposobem korzystania z utworów w ramach użytku osobistego obecnie jest streaming, który, jak wiadomo, nie powoduje konieczności tworzenia kopii utworów. Tego rodzaju argument prowadzi do wniosku, że poszerzenie katalogu urządzeń, od których jest pobierana opłata reprograficzna, jest obecnie zbędne. W opinii Stowarzyszenia Kopipol zbiorowo zarządzającego prawami do dzieł naukowych i technicznych argumentacja tego rodzaju nie jest prawidłowa, gdyż nie uwzględnia aktualnych sposobów korzystania z utworów wyrażonych słowem (np. dzieł naukowych, literackich, słownych utworów dziennikarskich) oraz zdjęć. Należy zauważyć bowiem, że popularny obecnie streaming dotyczy głównie utworów muzycznych oraz audiowizualnych. Słusznie zauważa się, że modele korzystania z utworów się zmieniły i streaming odgrywa obecnie dużo większą rolę niż w przeszłości, należy jednak mieć na uwadze, że zmiany te nastąpiły w różny sposób w odniesieniu do różnych kategorii utworów.
Utwory słowne na innych zasadach
Streaming w zasadzie nie funkcjonuje jako forma korzystania z utworów słownych oraz zdjęć. Tego rodzaju utwory są wciąż pobierane z internetu lub skanowane do postaci cyfrowej, niezależnie od ich źródła czy wykupionych dostępów, a następnie zapisywane na dyskach smartfonów lub tabletów, lub w chmurze w celu ich wyświetlania na ekranach monitorów, drukowania, archiwizowania lub przesyłania do innych osób. Trudno zaprzeczyć, że obecnie robienie zdjęć lub skanowanie za pomocą smartfonów lub tabletów w dużej mierze zastąpiło kserowanie dokumentów. Jest to jaskrawo widoczne podczas wizyty w jakiejkolwiek bibliotece uniwersyteckiej. Jesteśmy przekonani, że większość osób czytających niniejszy artykuł posiada, wykorzystywane w ramach dozwolonego użytku osobistego, cyfrowe kopie artykułów, książek, cudzych zdjęć oraz tzw. print screeny innych materiałów wizualnych, zapisane na swych smartfonach, komputerach lub w chmurze. Miliony tego rodzaju utworów lub ich fragmentów jest wykorzystywane przecież przez użytkowników na ich prywatnych kontach w mediach społecznościowych.
Potrzebne badania rynku
Nie ulega wątpliwości, że ciągły rozwój nowych technologii sprawia, że istniejące rozwiązania prawa autorskiego należy poddawać korekcie i dostosowywać do zmieniającej się sytuacji. Słusznie jednak zauważono, że o przydatności określonego urządzenia elektronicznego do kopiowania utworów w ramach użytku osobistego można mówić dopiero po wykonaniu rzetelnych badań w tym zakresie. Owe badania powinny uwzględniać różne rodzaje twórczości. Wysokość ewentualnej rekompensaty dla określonej kategorii twórców powinna być uzależniona od stopnia kopiowania ich utworów przez użytkowników dla własnego użytku osobistego. Rekompensata za kopiowanie przy użyciu smartfonów powinna więc przypaść tym twórcom, których utwory faktycznie w ten sposób są wykorzystywane w ramach dozwolonego użytku osobistego. Nie można tracić z pola uwagi, że prawo autorskie jest instrumentem, przez który państwo powinno w sposób sprawiedliwy regulować (wyważać) sprzeczne interesy twórców oraz użytkowników. Aby w opisywanej kwestii mogło to nastąpić, nie można problemu opłaty reprograficznej od smartfonów ograniczać jedynie do dzieł audiowizualnych i muzycznych. Takie podejście godzi bowiem w interesy majątkowe setek tysięcy polskich twórców utworów naukowych, technicznych, literackich, fotograficznych oraz słownych utworów dziennikarskich. ©℗
O przydatności określonego urządzenia elektronicznego do kopiowania utworów w ramach użytku osobistego można mówić dopiero po wykonaniu rzetelnych badań w tym zakresie. Owe badania powinny uwzględniać różne rodzaje twórczości