Opublikowano pierwsze uzasadnienie prawomocnego wyroku potwierdzającego słuszność roszczeń referendarzy sądowych, a pośrednio też sędziów i prokuratorów, domagających się podwyżek. Pracownicy sądów i prokuratur o pieniądze walczą na ulicach.

Liczba już złożonych pozwów jest trudna do oszacowania, a wiele wskazuje na to, że proces ich wnoszenia jeszcze się nie zakończył.

– Po tym, ile zostało pobranych wzorów pozwów, które udostępniliśmy na naszej stronie, widać, że zainteresowanie jest duże – ocenia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. On sam taki pozew, odnoszący się do 2022 r., już złożył i wygrał w I instancji.

– Z rozmów z sędziami wiem, że większość spraw jest w toku, słyszałem też o kilku nieprawomocnych wyrokach, które zapadły na korzyść powodów – mówi Przymusiński.

Z kolei Dariusz Mazur, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów „Themis”, przyznaje, że sam jeszcze pozwu nie złożył, ale z całą pewności zrobi to w najbliższej przyszłości.

– W moim wydziale zdecydowana większość sędziów, jeśli nie wszyscy, albo już pozwy złożyli, albo mają zamiar to zrobić – mówi Mazur. Jak dodaje, należy się spodziewać, że ich liczba wzrośnie pod koniec tego roku, gdyż tego typu roszczenia przedawniają się z upływem trzech lat.

Prawomocny wyrok

Wyroki w pierwszej instancji uwzględniające roszczenia sędziów zapadają już od kilku miesięcy. W ostatnim czasie opublikowano uzasadnienie jednego z pierwszych prawomocnych orzeczeń potwierdzających słuszność ich roszczeń. Niemal 9,5 tys. zł zasądził w nim Sąd Okręgowy w Bydgoszczy na rzecz referendarz sądowej, która procesowała się o zwrot różnicy między kwotami, jakie wypłacano jej z tytułu wynagrodzenia, a takimi, jakie otrzymywałaby, gdyby rząd nie wstrzymał waloryzacji płac sędziów. Nie jest to jednak cała kwota, o jaką wnosiła. SO uznał bowiem, że wyrównanie należy jej się tylko za rok 2022, gdyż jego zdaniem zamrożenie wynagrodzeń w 2021 r. było uzasadnione (wyrok z 1 sierpnia 2023 r., sygn. akt VI Pa 31/23).

Zdaniem sądu rok 2021 był szczególny w związku z wyjątkową sytuacją i wyzwaniami, jakie przyniosła pandemia. A skoro tak, to zamrożenie wynagrodzeń było dopuszczalne. Państwo starało się w tym czasie nie dopuścić do załamania gospodarki. „Temu służyły wprowadzane kolejne mechanizmy ochronne, np. tzw. «tarcze», przewidujące zarówno łagodzenie ciężarów publiczno prawnych nałożonych na przedsiębiorców, jak i ich bezpośrednie wsparcie finansowe czy świadczenia dla pracowników” – czytamy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu wyroku.

– Mnie te argumenty nie przekonują. Gdyby bowiem sytuacja ekonomiczna była naprawdę zła, to nie rosłoby przeciętne wynagrodzenie w gospodarce, z którym są powiązane nasze płace – uważa sędzia Przymusiński.

SO w Bydgoszczy nie dopatrzył się natomiast przesłanek uzasadniających wstrzymanie waloryzacji w 2022 r. Powołał się przy tym na tzw. warunki brzegowe co do sposobu ustalania wynagrodzeń sędziów, które zostały ustalone przez Trybunał Konstytucyjny, kiedy ten w 2012 r. po raz pierwszy badał wstrzymanie waloryzacji płac orzekających (patrz: grafika). Zdaniem sądu odwoławczego wszystkie one zostały naruszone poprzez brak zeszłorocznej waloryzacji. „Kolejna, druga z rzędu (po całkowitym wstrzymaniu waloryzacji wynagrodzeń w 2021 r.) modyfikacja reguł określonych w ustawie o ustroju sądów powszechnych, tym razem sprowadzająca się do znacznie mniej korzystnej zmiany podstawy ustalenia wysokości wynagrodzenia sędziów, stanowi dokładnie zaprzeczenie wyeksponowanej przez TK powinności utworzenia stabilnego mechanizmu, który uwolniłby sędziów od niepewności co do wysokości ich przyszłych dochodów i uniemożliwiałby jakiekolwiek manipulacje w stosunku do nich” – napisano w uzasadnieniu.

Sąd zauważył również, że w 2022 r. podwyżki otrzymali funkcjonariusze służb mundurowych (677 zł na etat miesięcznie), pracownicy służby zdrowia, nauczyciele początkujący i część mianowanych, a także przedstawiciele władzy ustawodawczej. Z budżetu państwa wypłacono tzw. 13. i – po raz pierwszy – 14. emeryturę.

Nie było powodów do zamrożenia

„Planowany deficyt budżetu państwa na poziomie 30 mld złotych okazał się znacznie niższy i wyniósł 12,4 mld zł. PKB wzrósł o 4,8 proc. Bezrobocie utrzymywało się na niskim poziomie, a większość pracowników sektora prywatnego otrzymała podwyżki rzędu kilkunastu procent” – wylicza sąd odwoławczy.

To wszystko spowodowało, że zdaniem składu orzekającego przepisy ustawy okołobudżetowej na 2022 r. były niezgodne z art. 178 konstytucji. SO zaznaczył przy tym, że zwrócenie się do TK z pytaniem prawnym „byłoby bezcelowe i zbędne”. Po pierwsze dlatego, że trybunał dokonał już szczegółowej analizy tej kwestii w przywoływanym już wyroku z 2012 r. Po drugie, sąd zauważył, że TK ma obecnie „poważne trudności z rozstrzygnięciem w relatywnie akceptowalnym czasie innych równie ważnych lub bardziej istotnych zagadnień”.

Tymczasem w TK na rozpatrzenie czekają aż trzy wnioski dotyczące braku waloryzacji wynagrodzeń sędziowskich. Złożyli je: Krajowa Rada Sądownictwa, I prezes Sądu Najwyższego oraz prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego. 5 września miało się odbyć pierwsze posiedzenie w tej sprawie, odroczono je jednak ze względu na wniosek prokuratora generalnego o połączenie sprawy do wspólnego rozpoznania ze złożonym niespełna miesiąc wcześniej wnioskiem dotyczącym wynagrodzeń prokuratorów.

Skazani na protest

O ile sędziowie, prokuratorzy i referendarze walczą o pieniądze w salach sądowych, to pozostali pracownicy wymiaru sprawiedliwości – na ulicach. W piątek kilka tysięcy pracowników budżetówki przeszło w „marszu gniewu”, domagając się podwyżek płac. Narzekali, że przez niskie płace odchodzi coraz więcej osób.

– W tym roku przeszkoliliśmy pięciu pracowników i nikt nie został. Ostatnio liczyłam z koleżanką, że w ciągu całej swojej kariery przeszkoliłyśmy prawie 50 osób, których już w prokuraturze nie ma. I wcale się nie dziwię, bo specyfika tego zawodu to dużo pracy, a mało płacy. Często nie można czegoś odłożyć na później, ponieważ od tego zależy, czy np. ktoś wychodzi albo nie wychodzi z aresztu – mówi nam uczestnicząca w proteście pani Agnieszka z Prokuratury Rejonowej dla Łodzi Widzewa.

– Zaczynałam pracę za czasów PRL i zarabiałam najniższą krajową, by z czasem dojść do poziomu średniej krajowej. Dziś znów zarabiam najniższą krajową, jak za komuny. Nie ma szacunku, bo społeczeństwo nie przepada za urzędnikami, ale to jest naprawdę ciężka praca. Kto chciałby np. przez osiem godzin protokołować rozprawę dotyczącą czynów pedofilskich? – pyta retorycznie sekretarz Kamilla Fischer z Sądu Rejonowego w Gnieźnie.

Na proteście byli również przedstawiciele służby kuratorskiej. – Jeśli wziąć pod uwagę czas, jaki poświęcamy na pracę, oraz zadania, które wykonujemy, zarobki kuratorów są nieadekwatne. Kuratorów zawodowych jest zbyt mało, kuratela opiera się na pracy kuratorów społecznych, którzy nierzadko rezygnują po miesiącu i trzeba szkolić kolejnych – mówi Błażej Szymczuk, kurator rodzinny z SR w Zgierzu. Jak dodaje, z badań wynika, że aby kuratela była skuteczna, kurator powieniem mieć pięć spraw w referacie, tymczasem jeśli referat liczy 20 spraw, to kurator może mówić o luksusowych warunkach. ©℗

ikona lupy />
Jak ustalać wysokość wynagrodzeń / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe