Na 5 września br. wyznaczono w Trybunale Konstytucyjnym rozprawę w sprawie dotyczącej sposobu ustalania wynagrodzeń sędziowskich w 2023 r. Orzekać będą: Bartłomiej Sochański jako przewodniczący, Rafał Wojciechowski (sprawozdawca), Stanisław Piotrowicz, Piotr Pszczółkowski oraz Michał Warciński.

Postępowanie, jakie toczy się w TK z wniosków I prezes SN, prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Krajowej Rady Sądownictwa dotyczy tzw. ustawy okołobudżetowej (Dz. U. z 2022 r. poz. 2666). Zgodnie z jej przepisami podstawę wynagrodzenia sędziów w roku 2023, a tym samym także innych grup zawodowych, takich jak np. referendarze sądowi, stanowi konkretnie wskazana kwota w wysokości 5.444,42 zł. Problem jednak w tym, że płace sędziów mają być ustalane w oparciu o przeciętne wynagrodzenie brutto w II kwartale poprzedniego roku ogłoszone w komunikacie prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, o czym przesądza art. 91 prawa o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz. U. z 2020 r. poz. 2072 ze zm.). Zdaniem podmiotów, które zwróciły się do TK, takie zablokowanie ustawowego mechanizmu dotyczącego wynagrodzeń sędziów jest niezgodne z konstytucją, m.in. dlatego, że narusza gwarancję zapewnienia przedstawicielom tej grupy zawodowej płacy na poziomie odpowiadającym godności sprawowanego przez nich urzędu, a tym samym narusza gwarancję sędziowskiej niezawisłości.

Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił m.in. minister finansów. Zdaniem tego organu „zaproponowany sposób ustalenia wynagrodzeń sędziów i prokuratorów w żaden sposób nie narusza niezależności wymiaru sprawiedliwości, stanowi natomiast przejaw równości wobec pozostałych grup pracowniczych sektora finansów publicznych, w sytuacji pojawiających się
zagrożeń”. Te zagrożenia to oczywiście pandemia COVID-19 oraz wojna w Ukrainie. MF podkreśla również, że mniej od sędziów TK, SN, czy Naczelnego Sądu Administracyjnego zarabia nawet prezydent.