Sejm rozpoczął prace nad zmianą kodeksów postępowania cywilnego i karnego, a także prawa o ustroju sądów powszechnych i prawa o prokuraturze. W projekcie jednego aktu prawnego zawarto zarówno rozwiązania, które są bardzo pożądane, jak i takie, które budzą ogromne kontrowersje.

Zakłada on m.in. wprowadzenie na stałe do k.p.c. rozpraw zdalnych, a także doręczeń elektronicznych (dla profesjonalnych pełnomocników) w procedurze cywilnej.

– Dzięki rozprawom zdalnym nie trzeba jeździć na drugi koniec Polski na 15-minutową rozprawę, a sprawy nie spadną z wokandy z powodu niestawiennictwa świadka, który teraz może zeznawać z domu. To jest oszczędność czasu i kosztów – mówił w Sejmie Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, dodając, że do tej pory przeprowadzono w tym trybie 800 tys. rozpraw, co stanowiło 9 proc. wszystkich rozpraw cywilnych.

Z kolei dzięki doręczeniom elektronicznym zaoszczędzono w procedurze cywilnej ok. 70 mln zł.

– Spodziewamy się, że po wprowadzeniu tych rozwiązań do kodeksu postępowania karnego spowoduje to przyspieszenie postępowań i przyniesie analogiczne oszczędności – dodał Warchoł.

Oprócz tego w procedurze karnej Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje nową instytucję w postaci narady wstępnej i wyroku częściowego (na wzór rozwiązań istniejących w k.p.c.). Pozwoli to na szybsze osądzenie części oskarżonych w wieloosobowych procesach i stopniowe ograniczanie liczby uczestników postępowań. W dodatku projekt przewiduje odejście od zasady niezmienności składu orzekającego. Dziś każda jego zmiana (np. w przypadku śmierci, przejścia w stan spoczynku, ciąży etc.) oznacza, że proces musi toczyć się od nowa. Projektowane przepisy przewidują, aby w takich przypadkach sprawa była kontynuowana bez obligatoryjnego powtarzania już przeprowadzonych dowodów, słuchania ponownie świadków czy biegłych. Nowy sędzia będzie musiał zapoznać się z aktami i wskazać, które dowody ewentualnie chce przeprowadzić ponownie. Na początek to rozwiązanie ma dotyczyć tylko spraw rozpoznawanych w sprawach kolegialnych.

Ogromne kontrowersje budzi natomiast propozycja nowelizacji art. 330 k.p.k. W przypadku wniesienia przez stronę subsydiarnego aktu oskarżenia (po dwukrotnym prawomocnym umorzeniu postępowania przez prokuraturę) prokurator będzie mógł odmówić przekazania akt sądowi, jeśli uzna, że strona nie ma uprawnień do skierowania prywatnego aktu oskarżenia. Do tej pory decydował o tym sąd. Co więcej, na postanowienie prokuratora o odmowie przekazania nie będzie przysługiwało zażalenie do sądu, lecz jedynie do prokuratora nadrzędnego. Zdaniem ekspertów zmiana jest wprowadzana wyłącznie w celu zablokowania pokrzywdzonemu prawa do wniesienia aktu oskarżenia, zwłaszcza w sprawach, którymi prokuratura z przyczyn politycznych nie chce nadać biegu.

Duże kontrowersje budzi też propozycja przekazania wszystkich istotnych kompetencji prokuratora generalnego w ręce prokuratora krajowego. Ten ostatni, w myśl projektu, będzie podejmował wszystkie decyzje personalne (m.in. powoływanie i odwoływanie szefów poszczególnych prokuratur, rzeczników dyscyplinarnych czy delegowanie), sprawował nadzór instancyjny i służbowy na sprawami prowadzonymi na szczeblu krajowym, a także nad budżetem prokuratury.

– Skoro Komisja Europejska wskazuje, że minister sprawiedliwości posiada obecnie bezpośrednio uprawnienia przysługujące naczelnemu organowi prokuratury, to wzmocnienie roli prokuratora krajowego jest wyrazem wsłuchania się w głosy KE czy komisji. To, o co zabiegaliście przez tyle lat, właśnie w tej ustawie znajduje swoje odzwierciedlenie – mówił w kierunku posłów opozycji wiceminister Warchoł.

– Unia Europejska nie zwracała uwagi na zbyt szerokie kompetencje prokuratora generalnego, ale na to, że cała prokuratura, w tym przede wszystkim urząd prokuratora generalnego, jest upolityczniony – ripostował Tadeusz Zwiefka z Koalicji Obywatelskiej.

Projekt został skierowany do prac w komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach. ©℗