Restrykcyjna polityka karna polskiego państwa zmierza do tego, że niedługo trudno będzie znaleźć w polskim kodeksie karnym czyn, za który nie będzie grozić kara o górnej granicy co najmniej ośmiu lat – mówi Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.

Większość adwokatów miała styczność z sytuacją nieprawidłowego stosowania przepisów o tymczasowym aresztowaniu, 74,3 proc. dostrzega potrzebę zmiany przepisów, a 78,8 proc. ocenia standardy stosowania tymczasowego aresztowania jako niezadowalające – tak wynika z raportu przygotowanego przez NRA. Można powiedzieć, że wyniki te są szokujące?

Wyniki mają szokować i mają otwierać oczy na ten problem. My, adwokaci, patrzymy na nie w ramach naszej praktyki. Mało która grupa zawodowa ma bezpośredni kontakt ze standardem stosowania tymczasowego aresztowania i może go wielopłaszczyznowo oceniać. Standard ten oceniamy, także składając zażalenia. Dodatkowo zdecydowaliśmy się na opublikowanie raportu opartego na badaniach ankietowych adwokatów i aplikantów adwokackich, ponieważ najwyższy czas, aby dyskusja nad tym standardem stosowania tego środka zapobiegawczego przybrała poważny wymiar. Wyniki badania powinny dać do myślenia po pierwsze ustawodawcy, a po drugie sądom, które tymczasowe aresztowanie stosują. Tymczasowy areszt jest instrumentem procesowym, który najgłębiej ingeruje w wartość konstytucyjną, jaką jest prawo do wolności, a jest ewidentnie nadużywany.

Czy badanie zaowocuje jakąś propozycją legislacyjną ze strony NRA? Adwokaci najczęściej wskazują na potrzebę usunięcia lub zmianę przesłanki surowej kary grożącej oskarżonemu.

Publikacja raportu z badań jest wstępem do tego, aby rozpocząć poważną dyskusję nad zmianami przepisów kodeksu postępowania karnego, które regulują tymczasowe aresztowanie. W dalszej kolejności ustawodawca powinien pochylić się nad tym zagadnieniem, chociaż zależy to od jego odpowiedzialności.

Sposób interpretacji przepisów powoduje, że zagrożenie surową karą jest jedną z najczęstszych przesłanek stosowania tymczasowego aresztowania. Ponadto w praktyce sądy wielokrotnie odwołują się do domniemań, np. do tego, że surowa kara będzie przekładała się na to, że podejrzany lub oskarżony będzie w sposób bezprawny wpływał na przebieg postępowania.

Restrykcyjna polityka karna polskiego państwa zmierza do tego, że niedługo trudno będzie znaleźć w polskim kodeksie karnym czyn, za który nie będzie grozić kara o górnej granicy co najmniej ośmiu lat. Tak naprawdę już samo postawienie zarzutu powoduje, że przesłanka surowości kary jest spełniona.

W odpowiedziach adwokatów pojawiają się zarzuty, że sądy klepią areszty z automatu i „brakuje gwarancji procesowych dla podejrzanego”. Jednakże mowa o presji opinii publicznej na stosowanie aresztu. Czy ten problem da się rozwiązać? Sędzia odmawiający stosowania tymczasowego aresztowania zawsze może spotkać się z zarzutem, że „wypuścił bandytę”.

Tu problem polega na tym, że polska klasa polityczna nie zdaje egzaminu z dojrzałego sprawowania urzędu. Zwłaszcza minister sprawiedliwości nie powinien publicznie piętnować sędziów za to, w jaki sposób orzekają. Niestety wielokrotnie politycy doprowadzali do tworzenia nagonki na sąd, który w głośnej medialnie sprawie aresztu nie zastosował. Epatowanie emocjami zawsze wpływa na opinię publiczną i w takich warunkach nie da się w sposób „higieniczny” stosować tymczasowego aresztowania. Tymczasowy areszt to tak naprawdę tymczasowe pozbawienie wolności w warunkach trwającego postępowania, gdy nie jest jeszcze przełamane domniemanie niewinności. Zapomina o tym opinia publiczna, a przede wszystkim politycy, którzy powinni wykazywać się odpowiedzialnością za swoje słowa. Jak każdy środek zapobiegawczy, tymczasowy areszt ma swój cel, jakim jest zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania. Areszt nie może być emanacją kary, nie może być stosowany tylko dlatego, że jakiś polityk widzi taką potrzebę. ©℗

Rozmawiał Tomasz Ciechoński