Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt ustawy o działalności windykacyjnej. A resort finansów pracuje nad przepisami, które mają implementować unijną dyrektywę dotyczącą tej samej działalności. Posłowie i przedsiębiorcy ostrzegają, że to się może skończyć wielkim chaosem.

Problemem zajął się wczoraj zespół parlamentarny ds. ochrony praw konsumentów i przedsiębiorców. Przedstawiciele branży windykacyjnej biorący udział w spotkaniu zwracali uwagę, że przyjęcie projektu MS spowoduje, że będą działać w dwóch reżimach prawnych, w zależności od źródła zobowiązania. Nie obejmuje on bowiem czynności windykacyjnych wykonywanych np. przez banki. Taka sytuacja może też dezorientować dłużników.

Najwięcej emocji budziła instytucja sprzeciwu. W ocenie MS będzie ona chronić osoby, wobec których są podejmowane działania windykacyjne, przed ich uciążliwością. Po wyrażeniu sprzeciwu przez dłużnika sprawa ma trafić do sądu, a gdy ten uzna żądanie zwrotu długu za zasadne, a dłużnik będzie się uchylał od zapłaty, sprawą zajmie się komornik.

Zdaniem Marcina Czugana, prezesa Związku Przedsiębiorstw Finansowych, taka konstrukcja instytucji sprzeciwu znacznie ograniczy windykację polubowną. Z tą opinią zgadzało się wielu obecnych na spotkaniu przedstawicieli branży windykacyjnej. Wskazywali też na ryzyko niezrozumienia przez dłużników, z czym wiąże się wyrażenie sprzeciwu. Skierowanie sprawy do sądu czy do komornika zwiększy wysokość zadłużenia. Postulowali, by tę możliwość ograniczyć do sytuacji, w której windykowany kwestionuje istnienie długu. Podpowiadano też, aby domniemany dłużnik był powiadamiany, jakie konsekwencje będzie miał dla niego sprzeciw.©℗