Radca prawny nie powinien obiecywać w ogólnopolskim programie, że jego mocodawca zostanie uwolniony od odpowiedzialności prawnej – uznał sąd i zasądził na rzecz klienta odszkodowanie.

Branie udziału w popularnych programach telewizyjnych typu „Sprawa dla reportera” może się okazać ryzykowne dla prawnika. Przekonał się o tym niedawno jeden z radców prawnych, który w znanej i kontrowersyjnej audycji prowadzonej przez Elżbietę Jaworowicz powiedział o dwa słowa za dużo. Tak przynajmniej uznał Sąd Rejonowy w Olsztynie, oceniając postępowanie profesjonalnego pełnomocnika, który mamił swojego klienta obietnicą wygrania niezwykle ważnej dla niego sprawy.

Weksel i programy TV

Historia ma swój początek w 2019 r., kiedy to do kancelarii radcy prawnego zgłosił się rolnik, wobec którego został wydany nakaz zapłaty na kwotę prawie 147 tys. zł. Podstawą jego wydania był weksel in blanco, który został poręczony przez pozwanego. Podczas spotkania radca prawny przedstawił koncepcję, zgodnie z którą jego klient powinien być w tym postępowaniu traktowany jako konsument. Miało to doprowadzić do uchylenia nakazu zapłaty i oddalenia powództwa z uwagi na abuzywność deklaracji wekslowej. Radca twierdził, że sprawa jest do wygrania, i nie informował o ryzyku przegrania procesu. Poradził również klientowi, aby ten zgłosił się do programu prowadzonego przez Elżbietę Jaworowicz i emitowanego na kanale TVP 1 celem nagłośnienia swojego problemu, co też klient uczynił. Ostatecznie rolnik wraz ze swoim pełnomocnikiem wzięli udział w dwóch audycjach telewizyjnych - właśnie w „Sprawie dla reportera” oraz „Ponad prawem”.
Mimo podjętych kroków (prawnych i pozaprawnych) postępowanie, po przejściu przez obie instancje, zakończyło się negatywnie dla klienta. Dlatego też zdecydował się on wnieść przeciwko swojemu dotychczasowemu pełnomocnikowi pozew o odszkodowanie. Wskazywał w nim, że dochodzone przez niego roszczenie stanowi szkodę wynikającą z nienależytego wykonania zobowiązania przez radcę prawnego. Wskazał, że reprezentujący go prawnik nie dokonał kompleksowej analizy przepisów dotyczących prawa wekslowego (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 282). Mimo to przez cały czas prowadzenia sprawy radca z całą stanowczością zapewniał go o wygranej i w związku z tym namawiał do podjęcia obrony w ustalony przez siebie sposób, czego wyrazem był udział w dwóch wskazanych wyżej programach telewizyjnych.

Wbrew doświadczeniu i logice

Właśnie na to, co działo się w trakcie tych audycji, zwrócił uwagę Sąd Rejonowy w Olsztynie, gdy rozpatrywał pozew o odszkodowanie. Jak zauważył, na wizji z ust radcy prawnego padło następujące stwierdzenie: „Daję słowo, że tak powiem, że będzie pan uwolniony od odpowiedzialności”. SR uznał, że jest to nic innego jak złożenie obietnicy i że nie może być ono tłumaczone konwencją programu zakładającą jednoznaczność wypowiedzi. Zdaniem sądu tego typu postępowanie radcy prawnego podczas audycji emitowanej w ogólnokrajowej telewizji należy uznać za naganne. Co więcej, przeczy ono zasadom logiki i doświadczenia życiowego. Odnosząc się do znaczenia słowa „obiecuję”, które ma doniosłą wagę, sąd podkreślił, że nie powinno się „obiecywać czegoś, czego nie można spełnić, a jeśli się obieca coś, czego spełnić nie można, to powinno się wziąć na siebie odpowiedzialność użycia tak mocnego słowa”. Jak czytamy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu wyroku, słowo „obiecuję” ma moc sprawczą wobec jego odbiorcy. Sprowadza się ona do wywołania u niego określonego obietnicą oczekiwania. „W przypadku braku wywiązania się z obietnicy powyższe oczekiwanie nigdy nie zostaje spełnione” - zauważa olsztyński sąd.
Podkreślono również, że takiego postępowania prawnika nie można usprawiedliwić konwencja programów, w których zdecydował się wziąć udział. Jak bowiem zauważył SR, w trakcie ich nagrywania radca nie przestawał pełnić funkcji pełnomocnika swojego klienta, wciąż miał więc obowiązek pozostawać wobec niego lojalny.
Olsztyński sąd dodał, że obowiązek lojalności wobec mocodawcy został naruszony również w ten sposób, że radca prawny „pomimo złożenia obietnicy w programie nie zwrócił uwagi na to, aby po tych słowach wskazać swojemu klientowi, że nie wszystko jest od niego jako pełnomocnika zależne i że istnieje ryzyko przegrania postępowania”.

Deontologiczne uwarunkowanie

Orzeczenie nie jest jeszcze prawomocne. Z tego powodu Włodzimierz Chróścik, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, nie chce go komentować.
- Niemniej jednak należy zwrócić uwagę na interesujące zagadnienia prawne, na którego kanwie orzeczenie to zapadło. Chodzi mianowicie o praktyczne znaczenie kodeksów etyki zawodowej jako źródła praw podmiotowych oraz odpowiedzialności kontraktowej - zwraca uwagę prezes KRRP. Jak dodaje, radca prawny musi zatem w swej zawodowej praktyce liczyć się z tym, że będąc on zobowiązanym do wykonywania zawodu zgodnie z zasadami etyki zawodowej, klient może wystąpić przeciwko niemu z żądaniem np. zapłaty odszkodowania za nienależyte wykonanie umowy znajdującym oparcie w kodeksie etyki radcy prawnego.
- Oznacza to, że wykonanie zobowiązania świadczenia pomocy prawnej może być deontologicznie uwarunkowane. W szczególności może to dotyczyć reguł wykonania zobowiązania umownego dookreślanego normami etycznymi. Czy, jakie i w jaki sposób normy te mogą kształtować treść zobowiązania, będzie kwestią prawomocnego rozstrzygnięcia przez sąd tej sprawy - dodaje mec. Chróścik.
Zdaniem mec. Edwina Górala, doświadczonego stołecznego radcy, sąd zasadnie zasądził odszkodowanie od radcy prawnego z uwagi na to, że przekroczył on kompetencje zdefiniowane w ustawie o radcach prawnych.
- Obsługa prawna radcy prawnego musi urzeczywistniać „rzeczową potrzebę”, a to oznacza, że musi mieć podstawy faktyczne i musi szanować porządek prawny. Z tego wynika, że zawodowy pełnomocnik nie może się podejmować spraw, „nie mając nic w ręku”, ani np. składać pozwów, które byłyby przestrzelone. To jest niegodne zawodowego pełnomocnika - mówi mec. Góral. Jak dodaje, profesjonalny pełnomocnik ma w swoim arsenale formułę, którą może stosować w relacjach z klientami w sprawach, co do których jest dobrej myśli.
- Mianowicie może powiedzieć: szanowny kliencie, ma pan „kolosalne szanse”. Szansa to jest nadzieja, chociaż kolosalna, ale jednak tylko nadzieja. W momencie, w którym pełnomocnik powie: ja panu tę sprawę wygram, nie ma już mowy o gigantycznych szansach, ale o swoistej gwarancji. Natura czynności zawodowego prawnika polega na tym, że jest ona zobowiązaniem do starannego działania, nigdy zaś nie jest to umowa rezultatu. Dlatego z profesjonalnym pełnomocnikiem w Polsce nie można się umawiać na wynagrodzenia za sukces, co jest powszechne w krajach anglosaskich - dodaje Edwin Górak. Jego zdaniem istotą relacji pomiędzy klientem a pełnomocnikiem jest zaufanie, które przejawia się w tym, że klient musi powiedzieć całą prawdę, niczego nie skrywając. Z jednej strony to bowiem leży w interesie klienta. Z drugiej strony zawodowy pełnomocnik musi lojalnie poinformować go nie tylko o szansach, ale przede wszystkim zagrożeniach, i realnie oceniać zasadność żądania klienta.
- To orzeczenie jest ważne nie tylko dla uczestników tego konkretnego sporu. Ono również jest pewnym ostrzeżeniem sądu pod adresem tych pełnomocników, którzy chcą wyrwać pieniądze, mamiąc klientów - konkluduje mec. Góral. ©℗
Obowiązki radcy prawnego względem klienta / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo

Wyrok Sądu Rejonowego w Olsztynie z 14 grudnia 2022 r., sygn. akt X C 2927/21 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia