Trybunał umorzył kolejne postępowanie dotyczące przepisów regulujących procedurę podsłuchiwania obywateli. Przeciwko takiemu rozstrzygnięciu było aż dwóch sędziów.

Dyskusja na temat zgodności polskich regulacji dotyczących stosowania przez służby podsłuchów z polską konstytucją oraz przepisami prawa Unii Europejskiej toczy się od wielu lat. Rzecznik praw obywatelskich i organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną prywatności co rusz kierują wystąpienia do władz, z których jasno wynika, że obowiązujące przepisy kłócą się ze standardami wynikającymi z dotychczasowego orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Tymczasem obecny TK po raz kolejny umył w tej sprawie ręce i umorzył jedno z postępowań dotyczących omawianej materii, wykorzystując przy tym koncepcję tzw. zaniechania prawodawczego (sygn. akt SK 60/21). Tym razem chodziło o brak możliwości zaskarżenia decyzji sądu w przedmiocie stosowania kontroli operacyjnej. Przeciwko temu rozstrzygnięciu zaprotestowało dwóch członków pięcioosobowego składu orzekającego. Jeden z nich, Jakub Stelina, w opublikowanym niedawno zdaniu odrębnym do postanowienia TK o umorzeniu stawia również tezę o niekonstytucyjności zaskarżonej regulacji. Zauważa przy tym, że „jak każdy obywatel, który może być objęty kontrolą operacyjną (np. podsłuchem) wolałbym, aby decyzja sądu w tym przedmiocie mogła podlegać w przyszłości kontroli instancyjnej, nie tylko dlatego, że wymaga tego zasada demokratycznego państwa prawnego, ale także ze względu na ochronę praw obywatelskich”.
Umorzone postępowanie zostało zainicjowane skargą konstytucyjną obywatela kwestionującego art. 19 ust. 20 ustawy o policji (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1882 ze zm.). Przepis ten daje możliwość skarżenia postanowienia sądu w zakresie stosowania podsłuchu organowi policji oraz prokuratorowi, nie przyznaje zaś takiego prawa osobie objętej kontrolą operacyjną. Skarżący argumentował, że odmowa przyjęcia przez sąd jego zażalenia na postanowienie o kontynuowaniu wobec niego kontroli operacyjnej naruszyła m.in. jego prawo do zaskarżania orzeczeń oraz do sprawiedliwego rozpoznania sprawy przez sąd.
Po stronie obywatela stanął RPO, przeciwnego zdania był zaś prokurator generalny, który stwierdził, że skarżący zakwestionował zaniechanie prawodawcze.

(Nie)zaniechanie prawodawcze

Właśnie to rzekome zaniechanie prawodawcze stało się przyczynkiem do umorzenia postępowania przez TK. Takowe bowiem nie podlega ocenie trybunału. Co ciekawe, i co wytknął trybunałowi autor jednego ze zdań odrębnych Piotr Pszczółkowski, nie jest to pierwszy raz, kiedy TK sięga po taką konstrukcję w celu umorzenia postępowania. Jak pisze sędzia, omawiane postanowienie „jest niestety kolejnym orzeczeniem, w którym Trybunał w istocie aprobuje stan prawny naruszający prawa jednostek, nadużywając orzeczniczej konstrukcji tzw. zaniechania ustawodawczego”. Tak było np. w sprawie o sygn. akt K 20/15.
Jak tłumaczy Pszczółkowski, dotychczasowe orzecznictwo TK stoi na stanowisku, że z zaniechaniem ustawodawczym mamy do czynienia w sytuacji, gdy ustawodawca świadomie pozostawił pewną kwestię w całości poza uregulowaniem prawnym. Tymczasem w omawianej sprawie z całą pewnością nie mamy do czynienia z taką sytuacją, bo problematyka kontroli operacyjnej została ujęta w ustawie o policji.
Podobnego zdania jest Jakub Stelina przekonujący, że mamy tu do czynienia nie tyle z zaniechaniem, ile z pominięciem prawodawczym, które może podlegać kontroli TK. Powołuje się przy tym na dotychczasowe orzecznictwo TK, z którego wynika, że „zaniechanie prawodawcze występuje niespornie wtedy, gdy na podmiocie wyposażonym w kompetencje prawodawcze spoczywa obowiązek uregulowania jakiejś dziedziny spraw aktem normatywnym, a prawodawca obowiązku tego nie spełnia: nie stanowi norm regulujących jakąś dziedzinę spraw” (sygn. akt K 21/11). Stelina także zarzuca TK, że ten po raz kolejny błędnie kwalifikuje zaskarżoną regulację jako zaniechanie prawodawcze. Jako przykład przywołuje postanowienie w sprawie o sygn. akt SK 15/17.

Eksces orzeczniczy

To oczywiście nie pierwszy raz, kiedy TK zajmował się przepisami regulującymi zasady stosowania przez służby podsłuchów. Tak było np. w sprawie o sygn. akt K 23/11, w której trybunał stwierdził m.in., że aby regulacje umożliwiające służbom retencję danych spełniały minimalny standard konstytucyjny, musi istnieć procedura informowania obywateli o niejawnym pozyskaniu informacji na ich temat w rozsądnym czasie po zakończeniu działań operacyjnych. Jednostki powinny też mieć prawo poddania sądowej ocenie legalności zastosowania wobec nich czynności operacyjnych.
Co ciekawe, TK, umarzając omawiane postępowanie, powołał się na swoje dotychczasowe orzecznictwo, w tym także właśnie na wyrok, jaki zapadł w sprawie sygn. akt K 23/11. Wzbudziło to szczere zdziwienie Piotra Pszczółkowskiego, który pisze, że umarzając postępowanie, TK de facto aprobuje brak środków następczej ochrony osoby poddanej czynnościom operacyjno-rozpoznawczym. „Trybunał powołuje - pozornie w celu wykazania ciągłości orzecznictwa - swoje wcześniejsze orzeczenia, w których odnajduję argumenty idące w zupełnie przeciwnym kierunku niż te wyartykułowane w niniejszej sprawie” - pisze sędzia. Dodaje, że w tym kontekście omawiane umorzenie jawi się jako „ewidentny eksces orzeczniczy”.

Zwrot w orzecznictwie

Warto w tym miejscu zauważyć, że w ostatnim czasie w orzecznictwie TK zauważalny jest pewien zwrot polegający na nieprzysparzaniu ustawodawcy dodatkowej pracy. W uzasadnieniu omawianego postanowienia także pojawia się stwierdzenie, że „przyznanie racji skarżącemu w niniejszej sprawie musiałoby się wiązać z nowelizacją szeregu przepisów i nie ograniczyłoby się jedynie do uzupełnienia katalogu podmiotów uprawnionych do wniesienia zażalenia na postanowienie sądu okręgowego o zarządzeniu kontroli operacyjnej”.
Z kolei w 2021 r. TK umorzył zainicjowane wnioskami PG oraz RPO postępowanie, w którym domagano się m.in. sprawdzenia, czy nie narusza konstytucji brak ustawowego obowiązku informowania obywateli o tym, że byli oni inwigilowani przez służby (sygn. akt K 32/15).
- W przeszłości orzecznictwo TK nie zawsze było w tej materii tak zachowawcze - przypomina Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. Jako przykład podaje postanowienie sygnalizacyjne wydane przez TK w sprawie S 2/06.
- Trybunał stwierdził w nim, że ustawodawca powinien wprowadzić obowiązek informowania przez służby o zakończonej kontroli operacyjnej osób, które zostały takiej kontroli poddane. Jest to absolutnie niezbędne, aby chronić jednostki przed nadużyciami - zauważa Klicki. Jak dodaje, cała niedawna dyskusja na temat programu szpiegującego Pegasus była możliwa wyłącznie dlatego, że pewne osoby pozyskały informacje, że były za jego pośrednictwem inwigilowane.
- Niestety, postanowienie sygnalizacyjne TK nie zostało do tej pory wykonane - podkreśla ekspert.
O obowiązku notyfikacyjnym jako o fundamentalnym prawie zabezpieczającym przed nadużyciami mówił również TSUE w wielu orzeczeniach.
- Można się więc spodziewać, że prędzej czy później sprawa polskich przepisów stanie się przedmiotem rozpatrzenia przez luksemburski trybunał, dzięki czemu władze zostaną zmuszone do podjęcia inicjatywy zmierzającej do zapewnienia obywatelom właściwej ochrony - przypuszcza Wojciech Klicki.©℗
ikona lupy />
Ile osób podsłuchiwały służby w 2020 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe