Obok rozmachu twórców projektu ustawy o zmianie ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych oraz niektórych innych ustaw nie sposób przejść obojętnie. Chodzi o projektowany art. 46 ust. 1a ustawy o kosztach komorniczych, zgodnie z którym sąd rejonowy nie wypłaci komornikowi opłat, od których uiszczenia zwolnione są Skarb Państwa, prokurator, rzecznik praw obywatelskich, rzecznik praw dziecka, rzecznik praw pacjenta i rzecznik finansowy. Oznacza to, że komornik wówczas będzie podejmować czynności bez wynagrodzenia. Rozwiązanie to opisywał DGP nr 40/2022 w tekście „Dla prokuratora popracuje za darmo”.

dr Jarosław Świeczkowski komornik, były prezes Krajowej Rady Komorniczej
dr Joanna Szachta prawnik
Jak wskazuje się w uzasadnieniu projektu, komornik nie otrzyma opłaty za zabezpieczenie, ponieważ „ciężar uiszczenia opłaty spada na prezesa sądu, przy którym działa komornik”, co powoduje „w konsekwencji znaczne obciążenie dla budżetów poszczególnych sądów rejonowych”. Remedium na zaistniałą sytuację jest do bólu logiczne dla projektodawców – skoro dla sądów obciążenie finansowe jest zbyt duże, nie będzie takie dla komorników sądowych.
Wierzchołek góry lodowej
Przerzucanie ciężaru ekonomicznego nie jest jednak nowością dla komorników. Ustawodawca w ostatnich latach jest dość optymistycznie nastawiony do trwałości systemu egzekucji. Postępowanie egzekucyjne w naszym kraju staje się kolosem na glinianych nogach, a proponowane rozwiązania dotyczące braku opłat za zabezpieczenia prokuratorskie to tylko wierzchołek góry lodowej. Komorników nie pierwszy raz próbuje się pozbawić prawa do opłaty lub jej pobrania. Już czwarty rok funkcjonują oni w rzeczywistości prawnej, w której nie wiedzą, czy otrzymają wynagrodzenie i w jakiej wysokości.
Prezentuje to następujący przykład: komornik umorzył postępowanie na wniosek wierzyciela po kilku latach jego prowadzenia. Ustalił opłatę egzekucyjną, którą obciążył dłużnika. Po uprawomocnieniu się postanowienia i nieuiszczeniu należnych kosztów komorniczych dokonał czynności w celu ich wyegzekwowania (np. zajął wynagrodzenie). Okazało się, że nastąpił zbieg egzekucji sądowej i administracyjnej do tego składnika majątku i organem właściwym jest naczelnik urzędu skarbowego. Komornik powinien wówczas przekazać sprawę organowi właściwemu. Czy również w tym przypadku organ egzekucyjny nie otrzyma wynagrodzenia?
Po co komornicy sądowi – przy założeniu odpowiedzi pozytywnej na powyższe pytanie – mają przekazywać sprawy do administracyjnych organów egzekucyjnych w celu wyegzekwowania opłaty? Działania te wpłyną jedynie negatywnie na wynik ekonomiczny kancelarii, ponieważ komornik poczyni nakłady osobowe i rzeczowe, a nie otrzyma żadnego wynagrodzenia, częstokroć pomimo walki o utrzymanie tej opłaty (w związku ze złożonymi skargami). W takich przypadkach nieracjonalne jest przekazywanie sprawy do administracyjnego organu egzekucyjnego. Lepiej dokonywać okresowo czynności w celu ustalenia majątku dłużnika, mając nadzieję na samodzielne wyegzekwowanie opłaty. Czy to przyświecało ustawodawcy?
Mimo starań organu egzekucyjnego może zdarzyć się, że nie uda się skutecznie skierować egzekucji do składników majątku dłużnika. Nierzadko jest przecież tak, że dłużnik ukrywa składniki majątku lub po prostu ich nie posiada. W takiej sytuacji – wobec niepodjęcia przez dłużnika zatrudnienia, braku rachunków bankowych, wierzytelności, ruchomości i nieruchomości – egzekucja okaże się bezskuteczna. Na brak możliwości zaspokojenia wierzyciela wpływa również ogłoszenie upadłości dłużnika. Na tę okoliczność nie mają wpływu ani komornik, ani ustawodawca.
Sięganie do cudzej kieszeni
Jak pokazują wprowadzane pomysły ustawodawcy, lepiej rozdawać nie swoje, można więc sięgnąć do kieszeni komornika albo wierzyciela. Pokazuje to chociażby wprowadzony w 2020 r. do kodeksu postępowania cywilnego art. 9521, który utrudnia wierzycielom zaspokojenie, a niekiedy nawet je uniemożliwia. Niestety nie jest to jedyna tego typu regulacja.
Pomysły ustawodawcy, z którymi komornicy zmagają się na co dzień, oraz zamiar Ministerstwa Sprawiedliwości dodania art. 46 ust. 1a do ustawy o kosztach komorniczych być może świadczą o niezrozumieniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia 2003 r. (sygn. akt K 5/02, OTK-A 2003, nr 9, poz. 98). Prawdą jest, że nie każde postępowanie egzekucyjne przynosi komornikowi dochód lub się bilansuje, ale wynika to z przyczyn niezależnych od ustawodawcy, m.in. wspomnianego braku majątku dłużnika. Komornik – w stanie prawnym sprzed 2019 r. – przeznaczał opłaty na pokrycie kosztów działalności egzekucyjnej, a obecnie temu celowi służy wynagrodzenie. Jednak jakie wynagrodzenie komornik ma przeznaczyć na prowadzenie działalności egzekucyjnej, na utrzymanie kancelarii, skoro albo pozbawia się go wynagrodzenia, albo jego otrzymanie jest ruletką (z uwagi na uniemożliwienie pobrania opłaty, czego konsekwencją jest pozbawienie wynagrodzenia)?
Coraz mniej
Próżno szukać w ustawie o kosztach komorniczych prawa komorników sądowych do minimalnego i godziwego wynagrodzenia, które deklaruje obywatelom Konstytucja RP wprost w art. 65 ust. 4. Nakłada się za to na komorników wiele obowiązków, coraz więcej czynności ma być dokonywanych z urzędu – bez opłat, dodatkowo „niepokorni” komornicy mogą być ukarani finansowo, a jednocześnie pozbawia się ich możliwości pobrania opłaty.
Do tego wszystkiego dodać należy sztywne granice opłat egzekucyjnych, które w ogóle nie przystają do realiów ekonomiczno-gospodarczych. Dość kuriozalna jest sytuacja, kiedy to wyższe opłaty gwarantowała ustawa o komornikach sądowych i egzekucji z 1997 r., która obowiązywała do 31 grudnia 2018 r., niż ustawa obowiązująca od 2019 r.
Kiedy znowelizowana zostanie ustawa o kosztach komorniczych w celu dostosowania jej do obecnej sytuacji rynkowej, rosnącej inflacji, wzrostu minimalnego wynagrodzenia za pracę? Siła nabywcza 150 zł – tj. minimalnej opłaty stosunkowej w 2022 r. (zgodnie z art. 25 ust. 2 ustawy o kosztach komorniczych., choć niekiedy opłata ta wynosi 100 zł – art. 29 ust. 2 tej ustawy) – nie jest tożsama z rokiem 2018 r., kiedy to powstała ta ustawa. Zdecydowanie lepsze było rozwiązanie, które uzależniało wysokość opłaty od wysokości przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia, ponieważ wówczas opłata byłaby odporna na upływ czasu i zjawiska gospodarcze (m.in. inflację). Komu to przeszkadzało? ©℗